Poniedziałek, 2 marca 2020
WydawcaLibron
AutorPaweł Chojnacki
RecenzentTomasz Zbigniew Zapert
Miejsce publikacjiKraków
Rok publikacji2019
Liczba stron476
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 2/2020

Zanim bohater książki chwycił za pióro, był wziętym aktorem, cenionym reżyserem i darzonym szacunkiem dyrektorem teatralnym. Dopiero po czterdziestce przeistoczył się w dziennikarza i pisarza. Tekstami prasowymi, w szczególności skrzącymi się ciętym dowcipem felietonami – o krajowy prymat na tym polu konkurował jedynie ze Stefanem Wiecheckim; Słonimski, Boy, Nowaczyński czy Zbyszewski byli autorami zdecydowanie bardziej elitarnymi – zaskarbił sobie sympatię czytelników.

„Gdyby we wrześniu 1939 roku trafiła go bomba, miałby dziś w Krakowie swój pomnik, ulicę i szkołę swojego imienia. Ale nie ma, bo przeżył, a to, co pisał i mówił o komunizmie i nowych elitach, jest dla nich nie do przyjęcia do dziś” – podkreśla autor tej fascynującej i wyczerpującej zarazem biografii.

Paweł Chojnacki od lat walczy o przywrócenie pamięci o duchowym przywódcy niezłomnej emigracji, cieszącym się u schyłku międzywojnia popularnością dzisiejszych celebrytów. Był jednym z ostatnich ludzi renesansu, mających wielkie osiągnięcia w bardzo odmiennych dziedzinach. Zasięg jego felietonów zamieszczanych na łamach „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” redakcja tego najpoczytniejszego dziennika II Rzeczpospolitej szacowała na 4 mln czytelników, gdyż przekazywano je sobie z rąk do rąk.

„O Nowakowskim powinno się nauczać w szkołach, a nie znają go nawet studenci polonistyki – powiada Chojnacki, argumentując: przecież »Wieczory pod dębem«, czyli jego książka składająca się z felietonów historycznych, opracowana przez Lidię Ciołkoszową, bije na głowę Pawła Jasienicę. Próbowałem czytać Jasienicę po latach i nie bardzo się chciało, za dużo tam gomułkowskich wtrętów. U Nowakowskiego jest większy oddech, narracja jest ciągle żywa. Idealnie nadaje się wykorzystania w podręcznikach licealnych”.

W 1955 roku na stadionie w Manchesterze Nowakowski przemawiał do ośmiu tysięcy emigrantów: „Rzekoma Polska, w której rządzą agenci sowieccy, jest oszustwem! Głosić to jest naszym wielkim, zbiorowym obowiązkiem”. Tłum powtórzył za nim mickiewiczowską przysięgę dla rodaków w sowieckich łagrach: „Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie!”.

Władze w PRL wpadły we wściekłość i oskarżyły go o stworzenie „atmosfery terroru moralnego”. Figurował na czołowym miejscu listy proskrypcyjnej cenzury, choć – gwoli prawdy – trzeba dodać, że uczyniono jeden wyjątek. Wznowień doczekały się jego młodzieńcze wspomnienia zawarte w tomie pt. „Przylądek dobrej nadziei”, porównywalne w naszej literaturze bodaj jedynie z „Bezgrzesznymi latami” Kornela Makuszyńskiego.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ