Czwartek, 10 grudnia 2020
WydawcaPaństwowy Instytut Wydawniczy
AutorJun’ichirō Tanizaki
TłumaczenieAnna Zielińska-Elliot
RecenzentAdam Słupski
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron176
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 11/2020

Jun’ichirō Tanizaki zwraca się do czytelnika dwugłosem żony i męża. Obyczajowe tabu, które nie pozwala im swobodnie rozmawiać o damsko-męskich potrzebach, prowadzi do ciekawego pomysłu. Są nim dzienniki prowadzone przez oboje, w których opisują swoje pragnienia i oczekiwania. Na pozór przypadkiem, bez jakiegokolwiek komentarza, podrzucają sobie klucz do schowka, gdzie czeka lektura.

Autor proponuje na przemian zapiski żony o niezaspokajanych oczekiwaniach oraz notatki męża, który szuka dodatkowych podniet, aby poprawić jakość ich wieczorów w sypialni. Tanizaki wciąga czytelnika w swoistą grę: „ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem”, która na początku zabawna i spontaniczna, powoli przeradza się w wyrafinowanie skutkujące bezwzględnością graniczącą z okrucieństwem. Szybko pojawia się ten trzeci, pozornie absztyfikant ich córki, który po chwili również włącza się do gry. Czytelnik zagłębia się w atmosferę podchodów, w których każdy z uczestników chce przechytrzyć pozostałych. Ewolucja postaw zostaje zręcznie odzwierciedlona językiem. U jednego z małżonków słowa wyrażające obojętność zostają zastąpione wyrazami miłości i zaangażowania, u drugiego nieśmiałe eufemizmy ustępują pod naporem słów nazywających rzeczy po imieniu. Z początkowym niedowierzaniem czytelnik obserwuje formowanie się nowego człowieka — wychowana w tradycyjnym posłuszeństwie żona staje się kobietą świadomą swoich pragnień i z coraz mniejszymi skrupułami dąży do ich zaspokojenia. Maska wierności opada, ukazując cynizm i wyrachowanie.

Tanizaki bawi się z czytelnikiem. Początkowe przekonanie, że obserwuje się rozwój wydarzeń z dwóch punktów widzenia, gdy małżonkowie dążą do przechytrzenia się nawzajem, ustępuje przekonaniu, że autor wciąga czytających w pułapkę. W pamiętnikowym monologu żony wypełniającym końcową część powieści ta ostatnia kpi z łatwowierności męża, a autor zdaje się sprawdzać krytycyzm odbiorcy. W pewnym momencie poczułem, że zostałem w dziecinny sposób oszukany. Kto, u licha, jest adresatem tych słów?

„Klucz” początkowo drukowany w odcinkach stał się skandalem. Odrzućmy jednak greyowską otoczkę i dajmy się poprowadzić autorowi przez meandry i ograniczenia międzyludzkich relacji, odnajdując opisy pełne subtelnego erotyzmu.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ