Wyjazd nie zawsze oznacza ucieczkę. Tak było w przypadku Anny i jej córek. Wyruszyły w podróż ratunkową. Scalić rodzinę. Przypomnieć sobie, co się w życiu liczy. Uświadomić sobie, że choć podróż nie zmieni rzeczywistości, może zmienić podejście do niej, pozwoli zyskać dystans. Anna tonie w długach. Straciła pracę. Z córkami ma na pieńku. Nastoletnia Chloé jest wiecznie zakochaną i wiecznie porzucaną siedemnastolatką desperacko spragnioną miłości. Nie przepada za swoją matką. Dwunastoletnia Lily ma problemy w szkole, jest szykanowana przez rówieśników, kocha zwierzęta i swojego szczura Mathiasa, nazwanego tak „na cześć” ojca, który zwiał z rodzinnego pokładu. Czytelnicy towarzyszą bohaterkom w podróży – tej rzeczywistej do Skandynawii, oraz w innych wymiarach – do korzeni, do źródła (miłości, siostrzanych i matczynych więzi), do sensu. „W czasie tej podróży może nie zrobię postępów w matmie, ale w siostrzeństwie tak”, podsumowuje Chloé. Czasem warto rzucić wszystko, by… wszystko odzyskać. I znów zapalić gwiazdy.
Ta napisana z lekkością, humorem, czułością i empatią powieść drogi dostarcza wielu wzruszeń i ożywczej dawki optymizmu. Opowiada o dorastaniu, macierzyństwie, odpowiedzialności, rodzinnych relacjach, zaufaniu, o ryzykowanych wyborach i wyższości głosu serca nad rozsądkiem. Autorka lubi swoje bohaterki. I ta sympatia udziela się czytelnikom. Nie są doskonałe. Trochę nieodpowiedzialne, trochę narwane, trochę denerwujące. Dzięki tej podróży uwierzą w przyszłość, a takiej lekcji życia nie zdobędą w żadnej szkole. Cieszy wiadomość, że powieść wkrótce doczeka się ekranizacji.