Czwartek, 28 kwietnia 2011
WydawcaW.A.B
AutorHenning Mankell
TłumaczenieBeata Walczak-Larsson
Recenzent(ł)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2010
Liczba stron576


Najnowsza książka Henninga Mankella to zarazem najlepsza z jego cyklu
powieści kryminalnych, których bohaterem jest szwedzki policjant
Kurt Wallander. Śledztwo toczy się niespiesznie, tak jak spowolnione
staje się życie detektywa, który dorobił się właśnie wnuczki, coraz mu
bliżej do emerytury i coraz więcej czasu poświęca myśleniu o zdrowiu,
a w perspektywie – śmierci. Już nie pije tyle, co dawniej, a przede
wszystkim wyzbył się irytującej nerwowości. Według mnie obecnie
Wallander jest dla czytelnika bardziej atrakcyjny jako postać, niż prowadzone
przez niego dość pogmatwane śledztwo w sprawie własnych
niedoszłych teściów. Proza Mankella zawsze była mroczna, oszczędna
stylistycznie, teraz zaś stała się dodatkowo refleksyjna. I choć przemyślenia
starzejącego się bohatera nie są ani trochę oryginalne, to on
sam budzi sympatię. Ciekawe, że pomimo wyraźnych oznak starzenia
się, problemów z pamięcią, z sercem, z kondycją, stał się człowiekiem
mniej zgorzkniałym i mniej skłonnym do użalania się nad sobą, co mnie
najbardziej denerwowało w poprzednich częściach kryminalnej sagi.
Jednocześnie można odnieść wrażenie, że pomysłem Mankella na tę
powieść był kolejny portret bohatera, a różne wątki mają tylko lepiej
ukazać jego zachowania w trudnych sytuacjach. Miłośników kryminałów
może to znużyć, mnie się podoba. Dłużyzn w tej obszernej książce
jednak nie brakuje, przede wszystkim dotyczy to nijakiego tła politycznego,
zwłaszcza że wiedza o świecie głównego bohatera – poza
procedurami policyjnymi – jest na poziomie średnio zdolnego licealisty.
Wątek szpiegowski, połączony z nawiązaniami do zimnej wojny oraz
kontrowersjami wokół rządów Olofa Palmego, wcale nie czyni fabuły
bardziej atrakcyjną.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ