środa, 8 stycznia 2020
WydawcaWielka Litera
AutorElizabeth Strout
TłumaczenieEwa Horodyska
RecenzentAdam Słupski
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2019
Liczba stron352
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 12/2019

W „Olive powraca” Elizabeth Strout odnawia znajomość z Olive Kitteridge, tytułową postacią swojej powieści nagrodzonej Pulitzerem w 2009 roku. Otwierając książkę, wracamy niemal dokładnie tam, gdzie zostawiliśmy bohaterkę przed dekadą. Czy sequel dorównuje pierwszej odsłonie?

Olive to wciąż ta sama osoba o oschłej i zgryźliwej powierzchowności oraz łatwo poddająca się emocjom. Strout jednakże przydaje swojej postaci więcej refleksyjności. Mimo że trudno bohaterce zaakceptować upływający czas, powoli zaczyna rozumieć swoją uciążliwość dla otoczenia i podejmuje niełatwą dla siebie decyzję o odbudowaniu relacji z najbliższymi. Dzięki pióru autorki przemiana stopniowo staje się widoczna, choć wyrazistość Olive wciąż budzi emocje.

Elizabeth Strout w swoim subtelnym stylu opisuje społeczność niewielkiego miasteczka w stanie Maine, gdzie zwyczajowo umieszcza bohaterów swojej twórczości. Autorka nienachalnie przygląda się mieszkańcom w trudnych momentach ich życia, stawiając ich przed fundamentalnymi niekiedy wyborami. Chciałoby się powiedzieć, że siódma prozatorska odsłona Amerykanki to „stara dobra Elizabeth Strout”.

Pomimo sprawnie napisanej powieści obyczajowej, „Olive powraca” odbieram jednak jako zbiór powtórek. To trzynaście luźno powiązanych z sobą scenek, w części których Olive Kitteridge gra główną rolę, a w innych pojawia się jedynie w tle lub w ogóle jej nie ma. To konstrukcja tożsama z najsławniejszym dziełem Amerykanki. Ponadto podkreślanie niemal w każdym rozdziale miejsca rozgrywanych wydarzeń, jakby miały istnieć odrębnie, oddziela je od siebie, co rozbija ich spójność.

W powieści wydarzenia się zmieniają, pojawiają się nowe postacie, ale czytelnik obraca się w tym samym kręgu. Strout często nawiązuje do swoich poprzednich utworów, całe rozdziały poświęcając ich bohaterom. Prezentując ich dalsze losy, sporo jednak powtarza. Ponownie więc analizuje poczucie winy Jeffa i Boba Burgessów („Bracia Burgess”), czy ostracyzm, którego doświadczyła Isabelle Goodrow („Amy i Isabelle”). Znając wszystkie jej wcześniejsze utwory, zacząłem się nudzić.

„Olive powraca” można potraktować jako podsumowanie dotychczasowej twórczości Elizabeth Strout, ponieważ poznajemy jej najsławniejszą bohaterkę, otrzymujemy przegląd wielu innych postaci z jej powieści, ale nade wszystko wgłębiamy się w jej subtelny styl, który zawsze mi się podobał. Niektóre rozdziały są wręcz znakomite. To jednak za mało, ponieważ w istocie najnowsza powieść Amerykanki nie oferuje niczego więcej ponad to, co już znamy. Dlatego też czuję wyraźny niedosyt. Na pewno sięgnę po jej kolejną książkę, jeżeli powstanie, nie sądzę jednak, bym jej niecierpliwie wyglądał.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ