Czwartek, 7 kwietnia 2022
WydawcaZnak
AutorPiotr Oczko
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiKraków
Rok publikacji2021
Liczba stron332
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 3/2022

„Bardzo proszę, Mokum panie”, tak mógłbym zacząć to omówienie. Bo Piotr Oczko jawi się właśnie panem na Mokum, Amsterdamie, jak miasto zwą jego pobratymcy, Joden, Żydzi obecni w tym mieście od wieków.

Pocztówka z Mokum jest jedną z 21 widokówek, jakie autor wysyła czytelnikom. Kolorowych, drobno zapisanych, pełnych informacji i spostrzeżeń. Aż dziw, jak mu się udało w tych krótkich w gruncie rzeczy tekstach tyle nam przekazać. A przede wszystkim rozbić złudzenia, jakie multum Polaków ma na temat Kraju Nizin. Bo wydaje się nam od bóg wie ilu lat, że wiemy o tym kraju, państwie i królestwie niemal wszystko – jeździliśmy tam przecież na saksy, wracaliśmy kupionymi tanio samochodami, amatorzy trawy korzystali z niej w legalnych „kofikach”, wszystkie drogi wiodły do dzielnicy czerwonych latarni… Ale po odczytaniu tych 21 pocztówek wiemy, że mało co wiemy.

Oczko ukazuje nam Holandię, analizując obrazy z różnych kolekcji. Stanowią one wyjście do złożonych, wielowątkowych opowieści, pełnych odnośników do historii, polityki, religii, handlu, prawa, obyczajów, tradycji. Czyni to lekko, z humorem, autoironią, bardzo osobiście, sięgając do własnych doświadczeń, wspominając osobiste poznawanie Holandii i Holendrów. Miesza formę reportażu z naukową prezentacją, tę okraszając wtrętami wywołującymi uśmiech (kilkaset pojemników na produkty spożywcze i przyprawy, jakie ustawił na półkach w swej kuchni, „trzeba co jakiś czas wymyć – wspinać się po drabinie i brać za każdym razem po dwie sztuki. Trwa to zwykle około dziesięciu dni, w czasie których szczęśliwie gubię jakieś pięć kilo”).

A co z Żydami? Nie mieli lekko. Do końca XVI wieku, kiedy to powstała Republika Zjednoczonych Prowincji, goniono ich i prześladowano jak w całej katolickiej Europie. Tolerancja okazywana mniejszościom religijnym pozwoliła „odbić się” Żydom sefardyjskim, przybyłym głównie z Portugalii, aszkenazyjczyków ze wschodniej Europy pozostawiając w biedzie, do której byli przyzwyczajeni. Dopiero w XIX stuleciu holenderscy Żydzi zaczęli myśleć o sobie jako o Holendrach praktykujących judaizm. Czy im to pomogło w latach hitlerowskiej okupacji? Tyle co nic. Administracja państwowa, przyzwyczajona do posłuchu wobec władzy, perfekcyjnie brała udział w programie zagłady. Wystawiając oczywiście Niemcom rachunki za wywózkę Żydów do obozów. A ci je bez zwlekania uiszczali. Gdy zaś ocaleni z shoah zaczęli wracać „do domu”, często okazywało się, że dom zajęty był już przez nowych, holenderskich właścicieli…

Oczko nie unika takich tematów, nie maluje Holandii jako kraju idealnego. Przyznaje się do fascynacji, wręcz miłości, żałuje, że nie przeniósł się do Mokum, gdy był młodszy – dziś nie tylko mówiłby płynnie, bez akcentu, ale i akceptowałby Holendrów w całej rozciągłości, z ich obcesowością, interesownością, bezceremonialnością bliską impertynencji, skąpstwem, perfekcjonizmem posuniętym do granic. Nie idealizuje ich, ale wykorzystuje do rozliczenia się z Polską, tą obecną, coraz mniej tolerancyjną, mniej przyjazną ludziom, ksenofobiczną i nacjonalistyczną. Taki kraj boli. To dwudziesta druga, niewysłana pocztówka z Mokum.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ