Sobota, 28 sierpnia 2021
WydawcaNoir sur Blanc
AutorDonna Leon
TłumaczenieMarek Fedyszak
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2021
Liczba stron354
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 8/2021

Donna Leon od dawna zajmuje się psychicz­ną kondycją swoich bohaterów – zabójstwa, śmierci, a zwłaszcza ich detale stara się pomi­jać, wspomina je z obowiązku, ale stale daje czytelnikowi do zrozumienia, że to margina­lia: nie „jak”, a „dlaczego”. To coraz bardziej pogłębione dyskursy na temat motywacji, uzasadnień, usprawiedliwień wyszukiwanych przez osoby złoczyńców – ani krzty krajewszczyzny.

„Pokusa przebaczenia” jest wyraźnym manifestem autor­ki – prawo nie broni sprawiedliwości, jest narzędziem nie­sprawiedliwych. Przypadkowa, jak się okaże w finale, śmierć człowieka marginalnie uwikłanego w medyczne matactwa staje się okazją do pełnych goryczy utyskiwań policjantów prowadzących żmudne śledztwo. Signorina Elettra, krzy­żówka Sophii Loren z Lisbeth Salander, przestaje udawać w rozmowie z komisarzem: „Ludzie nie chcą mieć do czy­nienia nie tylko z policją, ale z całym państwem. Umowa między nami a rządzącymi została zerwana, ale nikt nie chce upublicznić tej informacji. Nie obchodzi ich, czego chcemy, nie interesuje ich, co się z nami stanie i na czym nam za­leży… I nic nie możemy na to poradzić”. Koledzy Brunettie­go po kolei ujawniają, co myślą o ordo iuris dominującym we Włoszech. Nawet jego żona nie okazuje mu litości: „Kra­dzieże i oszustwa stały się tak normalne, że gotowi jesteśmy [uważać, że] nie ma w tym nic złego. Jeżeli skażą cię na trzy lata lub mniej, nie musisz się martwić, że pójdziesz siedzieć”. W desperacji Brunetti po raz n-ty sięga po greckich klasy­ków, swoją ulubioną „Antygonę”: „Antygona twierdzi, że ro­biąc to, co ludzie uważają za słuszne, podporządkowuje się prawu boskiemu, czy zatem może złamać prawo?”. I ateista Brunetti zaczyna podzielać jej zdanie…

Leon nie jest jedyną pisarką, która w swych utworach krytykuje erozję demokracji, wszechwładną korupcję, po­głębiającą się gwałtownie przepaść między „nimi” a „nami”. Robi to jednak na swój sposób: z przekonaniem (kto zna jej wcześniejsze powieści, wie, że Leon bynajmniej państwem nie stoi), ale i bez zacietrzewienia. Choć z każdą nową książ­ką, mam wrażenie, że również bez wiary w jakiekolwiek zmiany na lepsze…

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ