środa, 22 marca 2017
WydawcaŚwiat Książki
AutorWładysław Bartoszewski
RecenzentKRZYSZTOF MASŁOŃ
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2009
Liczba stron760


Książka gromadzi w jednym – prawda, że obszernym – tomie reportaże, artykuły i notatki na temat Powstania Warszawskiego
napisane przez Władysława Bartoszewskiego,
po dziś dzień, przez kilkadziesiąt lat. Ten w jednej osobie uczestnik powstania, kronikarz i historyk sześć lat temu powiedział:
„Od pięćdziesięciu dziewięciu lat nie zmieniłem poglądów. Od 1944 roku napisałem
o powstaniu wiele setek stron i dziś nie wycofałbym z nich ani jednego zdania”. Duma bije z tych słów, ale – zgódźmy się – niewielu znajdziemy autorów, którzy mogliby
podobnie powiedzieć o sobie.

Powstańczy redaktor „Teofil” w „Wiadomościach
z Miasta” i „Wiadomościach Radiowych”, które redagował, pisał m.in. o pracy szpitala na Poznańskiej, o zwycięskiej
walce o koszary przy Koszykowej, o zdobyciu gmachu telefonów przy ulicy
Piusa.

Stałą uwagę poświęcały „Wiadomości…”
zbrodniom hitlerowskim, co wynikało
także ze specyfiki zainteresowań redaktora
„Teofila”, od początku okupacji gromadzącego dokumentację popełnionych w Warszawie mordów. 10 września 1944 roku w artykule „Zbrodniarze nie ujdą kary!”
pisząc o liście nazwisk niemieckich dowódców
odpowiedzialnych za palenie Warszawy
podkreślał: „Na jednym z pierwszych miejsc figuruje na niej SS-Obergruppenführer
von dem Bach, znany ludności Warszawy
z płonących dzielnic miasta i podpisu pod »humanitarnymi« ulotkami”.

W 1961 roku Władysław Bartoszewski wydał „Prawdę o von dem Bachu”. „Uważałem,
że napisanie książki o człowieku współodpowiedzialnym
za tragedię Warszawy jest moim obowiązkiem – mówił niedawno w wywiadzie-
rzece »Skąd pan jest« Michałowi Komarowi.
– A ważne było jeszcze i to, że mogłem
napisać pełną prawdę. Pełną. Nie półprawdę,
ale prawdę, bo w sprawie zbrodni hitlerowskich
popełnionych w czasie powstania cenzura PRL raczej unikała interwencji”.

Po wojnie stałym
miejscem Bartoszewskiego
– co prawda nie na długo
– stała się PSL-owska „Gazeta Ludowa”, w której
od lutego do listopada 1946 roku, czyli do aresztowania, zamieścił ponad sto tekstów. Same ich tytuły są znaczące: „Cmentarzysko popiołów ofiar z Pawiaka”, „Makabryczne odkrycie w ruinach Nowolipek”, „Sto trumien
prochów ludzkich z GISZ-u i Woli”. Jedna wielka ekshumacja. I „Pogrzeb jakiego
nie zna świat”. 7 sierpnia 1946 „Gazeta Ludowa” wydrukowała sprawozdanie Władysława
Bartoszewskiego z uroczystości na Cmentarzu Powstańców Warszawy na Woli, gdzie poprzedniego dnia złożono 100 (według
innych źródeł 115) urn zawierających 12 ton prochów około 40 tys. mieszkańców Warszawy zamordowanych przez Niemców w Powstaniu Warszawskim.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ