Książka powstała po części ze zdziwienia, że ziemianie wciąż są częstokroć w Polsce źle postrzegani. Anna Mieszczanek wini za to propagandę komunistyczną. I udowadnia, że ziemiaństwo położyło olbrzymie zasługi dla pielęgnowania i propagowania polskości.
Bohaterkami jedenastu opowieści są m.in.: Maryńcia Małachowska zbiegła z dworu w Prochorowej pod Odessą na wieść o rewolucji w Rosji, później handlowała w Warszawie kapeluszami, szytymi według paryskich wzorów; Maryla Walewska z Kowali hodowała kurczaki i narcyzy, bo dobrze sprzedawały się w Radomiu i pozwalały rozwijać gospodarstwo; Janina Żółtowska z Bolcienik początkowo fascynowała się losem prababki, Maryli Wereszczakówny, lecz potem zainteresowały ją wieści z Konferencji Wersalskiej, gdzie znajomy męża, Roman Dmowski składał podpis pod traktatem kończącym wojnę. Zygmunt Pusłowski w pałacu w Czarkowych stworzył azyl dla młodopolskiej cyganerii – malowidła zamawiał u Malczewskiego i Boznańskiej. Zofia Dłużewska-Kańska prowadziła pierwszy w II RP bar mleczny, a kiedy wybuchła II wojna światowa, karmiła w Dłużewie setki wrześniowych uchodźców z Warszawy, wśród których znalazła się też Zofia Nałkowska. Aleksander Mazaraki z Żelaznej, ostatni prezes Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, ukrywał po Powstaniu Warszawskim schorowaną już Marię Rodziewiczównę. W Szczorsach, majątku ziemskim nad Niemnem, pracował – w charakterze korepetytora – młody Jeremi Przybora…