środa, 26 maja 2021
AutorStefan Türschmid
RecenzentPiotr Kitrasiewicz
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 5/2021

Książka zawiera dwa opowiadania zmarłego w 2020 roku Stefana Türschmida, autora m.in. wydanej przez Rebis w roku 2015 powieści „Mrok i mgła”. Oba utwory, podobnie jak powieść, związane są z epoką stalinowską. Bohaterem „Struny” jest generał Armii Czerwonej Andriej Własow, który po trwającej ponad rok bohaterskiej walce z hitlerowskimi Niemcami dostaje się do niewoli. Jest rok 1942. Własow decyduje się na kolaborację. Podpisuje ulotki zrzucane po drugiej stronie frontu, przemawia do rosyjskiej ludności na terenach zajętych przez Wehrmacht oraz w obozach jenieckich. Marzy mu się odtworzenie narodowej Rosji na gruzach stalinowskiej tyranii i komunistycznego systemu. Wprawdzie – niestety – u boku armii Hitlera, ale to przecież jedyna realna siła, która jest w stanie tego dokonać.

„Wyspa Nazino” również opowiada o wydarzeniach autentycznych. Tym razem o wielkim polowaniu, jakie NKWD (wówczas GPU) urządziło na początku lat trzydziestych na tzw. społeczne pasożyty, które postanowiono wywieźć z miast na Syberię. Kryterium „pasożytnictwa” stanowił brak aktualnego dowodu osobistego („paszportu”). Patrole wyłapywały zarówno przestępców, jak i bezdomnych oraz bezrobotnych. Obok nich ofiarami padały osoby przypadkowe, które na chwilę wyszły z domu do sklepu i nie zabrały dokumentów, na przykład świeżo upieczony komsomolec, żona pułkownika Armii Czerwonej, muzyk operowy, kucharz restauracji dla gości zagranicznych…Trafili na tytułową wyspę na ogromnej rzece w pobliżu Omska. Żyli i umierali pod gołym niebem, bo nie było na niej żadnych budynków. Nie było też dla nich jedzenia, bo racje żywnościowe przysługiwały tylko strażnikom. Ale to nie strażnicy rządzili na wyspie, chociaż posiadali broń. Władzę sprawowali podzieleni na bandy zdegenerowani przestępcy, którzy aby napełnić żołądki, posuwali się do drastycznych czynów…

Styl Türschmida ma charakter reportażowy. Jego proza jest oszczędna i powściągliwa; lakoniczna, ale wyczerpująca. Opisuje wydarzenia, unikając komentarzy. Pozwala faktom mówić za siebie, a ich sucha wymowa wywołuje wstrząsające wrażenie. Szczególnie w „Wyspie Nazino” ten sposób relacji powoduje szokujący efekt. Beznamiętny na pozór opis przerażającego życia tysięcy więźniów na tytułowej wyspie ma rzadko spotykaną w literaturze siłę oddziaływania.

„Wyspa Nazino” jest świadectwem kolejnych okropności wydobytych z historycznych mroków epoki stalinizmu. A przecież, wydawałoby się, że tamte czasy i zbrodnie zostały już gruntownie zbadane i opisane, podobnie jak hitlerowskie, że na ich temat niczego nowego już się nie odkryje. Jak się okazuje, nic bardziej błędnego.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ