Uważam Michała Komara za jednego z najciekawszych polskich autorów prozy. Sądzę jednak, że dopiero za grobem będzie jego zwycięstwo, gdyż lektura tekstów tego autora wymaga nie lada kompetencji kulturowych, skoro apel do czytelnika, zawarty w treści każdego utworu, budowany jest tyleż misternie, co odwołuje się do głębokich pokładów wiedzy na temat zawartości kultury wysokiej. Przy czym zawsze eksploruje Komar takie obszary, które stanowią pole do rozwijania głębokich konfliktów. Będą to zazwyczaj chwile w historii „wielkiej” dramatyczne, choć oglądane z perspektywy przyziemia zdarzeń. Zazwyczaj narratorem opowieści jest pod piórem Komara ktoś skromny, nawet niekiedy lichy, wrzucony w tryby dziejów jako trybik o niezbyt wielkiej sile sprawczej.
Sam pisarz deklaruje, że interesują go przede wszystkich rzeczy i zdarzenia codzienne, nawet jeśli rozciągnięte na płótnach zdarzeń niebłahych. Przy czym wielki nacisk kładzie się tu na bardzo plastyczne zróżnicowanie charakterów prezentowanych postaci. Gdybym miał do czegoś tę prozę przyrównać, to do obrazów malarzy flamandzkich, którzy nawet w martwych naturach odnajdowali niepokojące konflikty.
„Trzy” z tego punktu widzenia są dobrym ekscerptem z utworów Michała Komara. Ba, podejrzewam nawet, że opowiadania wchodzące w skład tomu wynikły jako szkice do dużych projektów literackich i też scenariuszowych (bo Komar chętnie pisuje scenariusze filmowe). Tytułowa trójca to odwrócony porządek ewangelicznej triady cnót chrześcijańskich (wiara, nadzieja, miłość); tutaj przywoływanych w odwrotnej kolejności, co stanowi pretekst do zastanowienia… Pióro mi się rwie, aby zbudować analogie do tropów z hagiografii wcześniejszego chrześcijaństwa, zapewne Komar by takim skojarzeniom przyklasnął. Nowela dotycząca wiary osnuta jest na kanwie dziejów cudownego obrazu Dziewicy z Kodnia. Tematyka pierwszej noweli ma swoje antecendencje w prozatorskich poszukiwaniach Komara, a toczy się na przełomie XX i XXI wieku, będąc czymś w rodzaju jazzowej wariacji z tematem głównym nutek Eddiego Złotej Trąbki (czyli Adolfa Rosnera, warto sprawdzić, ważna biografia). Wreszcie tekst o nadziei dotyczy niby epizodu, ale bogatego historycznie w pewnej mazurskiej wioszczynie.
Nie fabuła wszędzie tu znaczy główne tropy, liczy się styl opowieści, zespół napięć fabularnych i psychologicznych. Oraz wszechobecna ironia.
Akapit wyżej użyłem słowa „antecendencje”. To są wypiętrzenia zjawisk w trakcie formowania się innych bloków zjawisk: tym właśnie są szkice nowelistyczne z tomu „Trzy”. Kto chce poznać charakterystykę prozy Michała Komara (a warto), niech sięga koniecznie.