Czwartek, 29 czerwca 2023
WydawcaCzarne
AutorPiotr Kępiński
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2023
Liczba stron286
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 6/2023

„Historie z Abruzji”, jak w podtytule przedstawia swą książkę autor, to drugi – wyglądam kolejnych – tom italskich opowieści Piotra Kępińskiego, eseisty, krytyka, mieszkańca Rzymu. Przyznam od razu, że poświęcone włoskiej stolicy „Szczury z via Veneto” podobały mi się bardziej – były żywsze, obfitsze, pyskate, powiedziałbym. Ale nie ma się co dziwić, Abruzja to region spokojny, wierny tradycjom, magiczny. A poza tym w Rzymie byłem x razy, w Abruzji nigdy, jasne zatem, że na moją ocenę wpływ ma osobiste postrzeganie miejsca.

Ale może kluczem do tej książki są słowa samego autora o abruzyjczykach: „Do bólu rozsądni, pracowici i twardzi. (…) Żeby ich poznać, trzeba się trochę natrudzić”. Zatem trzeba do lektury podejść ze spokojem, nie wyglądać erupcji wykrzykników na każdej stronie. Krajobraz surowy, okolica głównie górzysta, „ocean skał”, ludzie małomówni, praktyczni, nie wyrywający się ani do kontaktów, ani do rozmów. Polski baca z dowcipu, ten co to „se ino siedzioł”, gdy nie miał czasu, pewnie zostałby przez nich szybko zaakceptowany.

Swoje abruzyjskie notatki Kępiński pisze na wzór dawnych ksiąg, w których ostatnie słowo u dołu karty otwierało nową paginę. Kończy rozdział frazą, by jej nieco odmienną wersją rozpocząć kolejny epizod. Zaznacza w ten sposób ciągłość narracji – przeskakuje wprawdzie z tematu na temat, cofa się, wybiega przed siebie, prowadzi jednak czytelnika w sposób zdecydowany. Czy można w ten sposób poznać Abruzję? Nie. Przyjrzeć się mieszkańcom, liznąć historię. Ale nic więcej. Bo, aby znów sięgnąć do „Szczurów…”, o Rzymie każdy coś wie: lektury, filmy, wycieczki. Abruzja zaś to kraina historycznie bogata, z literackim dziedzictwem, ale wsławiona – w żądnym dramatycznych wydarzeń świecie – przez terremoto, trzęsienie ziemi, jakie w kwietniu 2009 roku dotknęło L’Aquilę, stolicę prowincji; zginęło 309 osób, wszystkie budynki ucierpiały, władze rzuciły się do pomocy zgodnie z regułą „rząd jak coś mówi, to mówi”. Berlusconiemu, niech mu wstrząśnięta ziemia lekką będzie, milsze było przekształcenie zrujnowanego miasta w „teatr bólu” niż jego odbudowa. Zajęli się nią sami abruzyjczycy. Odzyskują swoje miasto, zaklinając i kreując rzeczywistość, jak pisze autor – dla nich ono już żyje, funkcjonuje jak dawniej.

Pisząc tę recenzję, zacząłem znów przerzucać strony i je podczytywać. Tak tu ogromnie dużo informacji, komentarzy, spostrzeżeń, przyjaznych uwag… Każdy rozdział wymaga osobnego omówienia, co niemożliwe. „Obserwacje Kępińskiego urzekają”, pisze w blurbie Francesco M. Cataluccio, sam wytrawny krytyk i eseista. Dajmy się zatem urzec – namawiam.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ