Piątek, 16 grudnia 2022
WydawcaPrószyński Media
AutorWioletta Sawicka
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2022
Liczba stron220
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 12/2022

Poruszający dokument powstały na kanwie relacji dzieci z roku 1945, kiedy Prusy Wschodnie, czyli terytorium Trzeciej Rzeszy, zdobywała Armia Czerwona.

Do przełomu lat dziewięćdziesiątych w naszym systemie geopolitycznym prawdziwy obraz Armii Czerwonej wyzwalającej Europę z jarzma faszyzmu był tematem tabu. Nie mówiono o bestialstwie i gwałtach, jakich wobec cywilnej ludności dopuszczali się radzieccy żołnierze. Do czasu kiedy istniał Związek Radziecki, mieszkające na Litwie „wilczęta”, które ukrywały się pod fałszywą tożsamością, musiały o swej przeszłości milczeć. Osierocone, ukrywały się przede wszystkim na północnych obszarach byłych Prus Wschodnich, a więc na terenach obecnego obwodu kaliningradzkiego i stamtąd w poszukiwaniu żywości oraz schronienia przedostawały się na Litwę. Te, które pozostały po polskiej stronie granicy, trafiły na ogół do domów dziecka. Los ich kolegów z północy był znacznie cięższy. Ukrywając się w lasach czy w ruinach, musiały dosłownie walczyć o przetrwanie, a często miały ledwo po kilka lat. To właśnie one z czasem zyskały miano „wilczych dzieci”.

Mówimy o dzieciach, które zostały sierotami w wieku przedszkolnym i same musiały zatroszczyć się o siebie, by przetrwać. Znaleźć gdzieś bezpieczną norę do spania, coś do zjedzenia. Niektóre były zbyt małe, aby pamiętać, jak się nazywają, gdzie i kiedy się urodziły, co się stało z ich najbliższymi. Zachowały się urywki wspomnień. Część osieroconych dzieci z terenów Prus Wschodnich wywieziono w głąb ZSRR. Inne, w latach 1947-1948, deportowano do sowieckiej strefy okupacyjnej Niemiec. Te, które zostały na Litwie, ukrywały się pod przybraną tożsamością niemal pół wieku. Dlatego wiele niemieckich rodzin nie potrafiło odnaleźć swoich bliskich. Dopiero 32 lata temu pozostałe w Związku Sowieckim „wilczęta” mogły się ujawnić. Wówczas same zaczęły poszukiwać przodków. Wyrosłe w innej mentalności i systemie, dla swoich niemieckich krewniaków stały się jednak obcymi ludźmi. Dla wielu powrót do kraju ojców nie okazał się udany.

Na traktowanie ludności cywilnej Prus Wschodnich przez Sowietów znaczący wpływ miał autor „Burzliwego życia Lejzorka Rojtszwańca”. Przytoczę w tym miejscu słowa Ilji Erenburga wykorzystane jako motto książki: „Niemcy to nie ludzie. Od teraz słowo »niemiec« to dla nas najgorsze przekleństwo. Jeśli nie zabiłeś przynajmniej jednego niemca dziennie, straciłeś dzień. Jeśli zabiłeś jednego niemca, zabij drugiego – nie ma dla nas nic radośniejszego niż niemieckie truchła. Nie licz dni. Nie licz kilometrów. Licz tylko jedno: zabitych przez siebie niemców. Zabij niemca! – prosi stara matka. Zabij niemca! – modlą się dzieci. Zabij niemca! – krzyczy ojczyzna. Nie przegap! Nie daruj! Zabij!”.

Za przeciwstawianie się zbrodniom czerwonoarmistów na ludności cywilnej Prus Wschodnich słono zapłaciły dwie znane później postacie. Major Lew Kopielew, przyszły literaturoznawca, za to, że bronił swoim żołnierzom dostępu do Niemek, został skazany na osiem lat łagru. Podobny wyrok otrzymał późniejszy literacki noblista, Aleksander Sołżenicyn, aresztowany przez NKWD w lutym 1945 roku opodal Elbląga, po tym, gdy przechwycono jego list, w którym krytykował sposób prowadzenia wojny przez ZSRR.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ