Kiedy wszyscy tracą zainteresowanie, pojawia się ona – Frankie Elkin. Kobieta z trudną przeszłością, która za swoją misję życiową przyjęła odnajdywanie zaginionych osób. Nie jest policjantką czy prywatnym detektywem. Jest cywilem, który potrafi zadawać odpowiednie pytania. Do Bostonu sprowadziła ją sprawa Angelique Badeau. Dziewczyna od roku nie daje znaku życia, a miejscowa policja nie znalazła niczego, co mogłoby posunąć sprawę do przodu. Czy Frankie uda się powiększyć liczbę znalezionych przez siebie osób?

Okładkowe blurby każą nam wierzyć, że ta powieść to prawdziwy hit. Ale czy na pewno? Jeśli ktoś szuka wartkiej akcji z wbijającym w fotel zakończeniem, to powinien rozejrzeć się za inną książką. Frankie wyszła z nałogu alkoholowego, bo przez to straciła ukochaną osobę. Żeby sobie wybaczyć, wybrała życie samotniczki, która nigdzie nie osiada na stałe, a jedynie wyszukuje kolejnych spraw zaginionych. Dwa dni jej obecności w Bostonie sprawiły, że w śledztwie pojawiło się więcej tropów niż przez rok poszukiwań prowadzonych przez policję. Przez około 250 stron bohaterka rozważa te same wnioski, tylko na różne sposoby. Właściwie w połowie fabuły Frankie domyśliła się głównego motywu zaginięcia Angelique, dlatego później czytałam tę książkę tylko po to, aby dostać potwierdzenie, że jej przemyślenia były trafne. Niestety nie usatysfakcjonowała mnie ta historia. Fabuła kręciła się wokół tych samych wątków,, aby w końcu jakimś cudem się rozwiązać.