środa, 6 grudnia 2023
WydawcaLiteratura
AutorJoanna Papuzińska
RecenzentMaria Kulik
Miejsce publikacjiŁódź
Rok publikacji2023
Liczba stron126
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 11/2023

Z wielkim wzruszeniem otworzyłam tę książkę, a uczucie to wynika nie tylko z osobistej znajomości z autorką i jej dotychczasowym dorobkiem, ale też z mojego bibliotekarskiego doświadczenia. Ilekroć natykam się w książce na tzw. notatki proweniencyjne, tylekroć myślę o ludziach, którzy je sporządzili. Tak też pisze w przedmowie autorka, zadając sobie i czytelnikom pytanie: „O czym nam mówią wpisy i dedykacje?”. Przedmowa ta jest rodzajem refleksji – czym jest pismo i co na jego podstawie możemy powiedzieć o ofiarodawcy.

Treść książki to jedno, ale sam tytuł to jest wartość dodana. Życie z książką – to także moje życie. Mój dom również był pełen książek. Miałam i nadal mam na półce tytuły, o których autorka pisze. Wiele publikacji w moim księgozbiorze posiada dedykację, w tym także jej.

Wróćmy jednak to tej opowieści, którą pisarka podzieliła na dekady, z których każda jest inna i każda jest ważna. Zaczynamy od lat powojennych, kiedy trzeba było zrekonstruować rodzinę i odnowić zasoby książek, bez których nikt nie wyobrażał sobie życia. Dedykacje i wpisy na pierwszych zdobyczach czytelniczych („Wesoła gromadka” Janiny Porazińskiej, „Sokrates tańczący” Tuwima) były spoiwem łączącym poszarpane więzy rodzinne. Tymczasem nadchodzą niestety burzliwe lata pięćdziesiąte, ale i wtedy dobra lektura jest niby ziarno, które niebawem wyda plony. Zmieniają się wpisy i dedykacje, książka często jest nagrodą za trudy nauki, ale – signum temporis – gremia pedagogiczne podkreślają zasługi młodej czytelniczki w budowaniu socjalistycznej ojczyzny.

Znowu zmienia się sytuacja w kraju i zmieniają się wpisy na stronach tytułowych. Widać, że książka nadal jest atrakcyjnym trofeum (np. na koloniach), a liczba dedykacji świadczy o mocnej pozycji beneficjentki w grupie rówieśniczej. Ja z przyjemnością rozpoznawałam tytuły, dobrze mi znane z lat szkolnych.

Ale oto historia znowu puka do drzwi. Co tam puka – łomocze! Pukają więc (a może i walą?) do mieszkania na Lwowskiej liczni uczestnicy spotkań. Powstaje bowiem Salon, a w nim pojawiają się nowe książki, nowi autorzy i nowe wpisy. Wśród książek mamy wydawnictwa bezdebitowe, autorzy także są dysydentami. Niektórych z nich nie ma już między nami, ale każda dedykacja przywodzi dobre wspomnienia. Autorka wielokrotnie podkreśla dobre cechy osób, z którymi się zetknęła, i rolę, jaką osobowość tych ludzi odegrała w jej życiu. Motyw przewodni tego rozdziału jest taki, że pomimo wszechogarniającej siły policyjnego państwa i mniej lub bardziej aksamitnego zamordyzmu rodzi się siła oporu i strategia walki słowem i myślą. Wszystkie te sprawy autorka zawarła w książce „Zbuntowane słowa”.

Stopniowo aparat ucisku więdnie, społeczeństwo rozzuchwala się coraz bardziej, a w salonie na Lwowskiej mamy coraz więcej znaczących prelegentów i pisarzy (Hanna Krall, Jan Józef Lipski, Czesław Miłosz). Tak, rok 1989 rozpoczyna trudną drogę do wolności i demokracji. Istotnym zjawiskiem staje się ożywienie środowiska bibliotekarskiego i rola tej grupy zawodowej, do której sama należałam, w promowaniu książki i czytelnictwa. Z jaką radością zobaczyłam na kartach książki bliskie mi postacie! Znajomość z nimi i obserwowanie ich dokonań było też dla mnie źródłem inspiracji w pracy. Muszę wspomnieć, że nie tylko te informacje były dla mnie powodem do wzruszeń; znam prawie wszystkich pisarzy i poetów, o których autorka wspomina, przewinęli się oni przez naszą bibliotekę, nawiązałam z nimi serdeczne więzi podczas działalności w IBBY. Mam nadzieję, że oni/one wspominają mnie równie dobrze jak ja ich. Warto (a nawet należy!) dodać, że te znakomite nazwiska to nie tylko teksty, ale też ilustracje. Trzeba wiedzieć, że Joanna Papuzińska ma szczęście do dobrych ilustratorów, a to kolei jest zasługą wydawców, z którymi przyszło jej pracować.

Te opowieści i wspomnienia poparte obfitym materiałem graficznym można ciągnąć bez końca. Na szczęście podjęta została decyzja o finale i udało się uniknąć pułapki brnięcia w nieskończoność. Tak powstała ta niezwykle osobista książka, w której każdy znajdzie swój ślad.

 

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ