Piątek, 26 sierpnia 2022
WydawcaIPN
AutorZbigniew Przyrowski
RecenzentPiotr Kitrasiewicz
Miejsce publikacjiBiałystok-Warszawa
Rok publikacji2022
Liczba stron156
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7-8/2022

Zmarły w 2008 roku Zbigniew Przyrowski był znanym popularyzatorem nauki, autorem książek o astronomii i przyrodzie edytowanych m.in. przez Naszą Księgarnię, redaktorem naczelnym „Młodego Technika”, na łamach którego zamieszczał opowiadania science-fiction w czasach, kiedy gatunek ten nie przebił się jeszcze na szersze wody. W pośmiertnej szufladzie Przyrowskiego pozostały jego wspomnienia z okresu II wojny światowej oraz pierwszego roku powojennego, podzielone na trzy części: „Litewski łącznik”, „Jak nie zdobyłem Leningradu” oraz „W puszczy”. W pierwszej opisuje swoją działalność w służbie Związku Walki Zbrojnej, a następnie Armii Krajowej na terenie Litwy smetonowskiej, następnie okupowanej przez ZSRR, a potem przez III Rzeszę, aby ponownie powrócić pod tyranię „sierpa i młota”. Druga część dotyczy losów autora po jego aresztowaniu przez litewską policję polityczną i przekazaniu go gestapo, które wcieliło bohatera do oddziału SS „Polizei”, w szeregach którego – jako koniuszy i stajenny – dotarł aż pod Leningrad, bezskutecznie oblegany przez niemieckie wojska. W trzeciej części obserwujemy działania Przyrowskiego na Suwalszczyźnie dopiero co wyzwolonej od Niemców przez Sowietów, ale pełnej jeszcze niedobitków z Wehrmachtu oraz partyzantów Narodowych Sił Zbrojnych. W tej nowej rzeczywistości autor próbował odnaleźć się jako nauczyciel szkoły powszechnej, przejściowo aresztowany przez UB, przejściowo również będący przewodniczącym gminnej komisji wyborczej w sławetnym głosowaniu „3xtak”, kiedy naocznie przekonał się, jak „demokratyczne” i „uczciwe” były wybory pod rządami komunistów. Porzucił Suwalszczyznę i wyjechał do Warszawy, pomagając w odgruzowywaniu stolicy.

Wspomnienia pisał Przyrowski w różnych okresach życia. Osobno „litewskie”, osobno „leningradzkie”, podobnie jak „suwalskie”. W PRL-u nie miał szans na ich publikację, przynajmniej w oficjalnym obiegu, dopiero na przełomie ostatniej dekady XX wieku i pierwszej obecnego stulecia opublikował fragmenty na łamach miesięczników „Wiano” oraz „Kombatant”. Od innych pamiętników o tematyce martyrologicznej różnią się one stosunkowo spokojną, pozbawioną większych emocji narracją. I chociaż nie brakuje w nich scen drastycznych, tonacja przekazu jest wyzbyta katastrofizmu. Nawet w najtrudniejszych momentach, kiedy życie bohatera wisi na włosku, daje się zauważyć jego ciekawość świata i ludzi. Wydarzenia, postrzegane oczyma młodego człowieka, maturzysty Anno Domini 1939, mają coś z posmaku przygody – groźnej, niebezpiecznej i bolesnej, ale jednak przygody. Dlatego może nadał on całości pozornie neutralny tytuł „Ciekawe czasy”, który nabiera złowrogiego znaczenia dopiero w zestawieniu z chińskim (niektórzy twierdzą, że angielskim) przysłowiem: „Obyś żył w ciekawych czasach”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ