Czwartek, 16 grudnia 2010
Tomasz Różycki
CzasopismoKwartalnik Wyspa
Tekst pochodzi z numeru15



Gość, który kupił świat, pewnie zwariował,
bo czy można świat kupić? Można tylko
przez szkiełko z rozbitej korony patrzeć
na obroty chmur ponad oceanem.
Chciałby wyprzedzić starego Zeitgeista,
i co dzień kupuje pięć egzemplarzy
tej samej gazety, szuka, dies ille? Lang ist
die Kunst, a życie kurz i nasermater?

Spacer nabrzeżem, chleb rzucony mewom,
które kręcą ponad falą ósemki?
On stoi na jednym brzegu i widzi
siebie na przeciwnym, jak niknie w słonym
deszczu, w mokrym kurzu bryzy. Niewiele
znaków szczególnych, żeby zapamiętać
sobie to miejsce: pokruszony cement,
wiatr, unoszący niewidzialne brzemię.

 

62. Czy warto

Czy było warto? W szpitalu dziecięcym
wydało się wreszcie, że Bóg jest to
krzyk idący od planety do planety, w mroku.
Czy było warto? Nieść na rękach tak długo,
żeby na końcu upaść? Na kafelkowanym
korytarzu, przy migoczącej świetlówce
tyle nocy wołać? Tyle dni, żeby usłyszeć
ten śmiech, żeby widzieć, jak dziecko

wbiega do wody. Czy było warto
brać to wszystko? Gość, który kupił
ten świat, nie potrafi odpowiedzieć,
dlaczego to zrobił. Przychodzi zmierzch,
zbierają się goście, są wśród nich tacy,
którzy tutaj przyszli posłuchać,
są i tacy, z którymi warto posiedzieć
i stracić wszystkie noce, wszystkie dni.

 

 

77. Kunst der Fuge (Alba)

„Zacznij od Bacha”, tego się domaga
tutejsze radio, ale co innego
szepcze mu krew. I na darmo taka
piękna erekcja rano, po spowiedzi
odbytej nocą wobec tego świata
w pensjonacie Kosmos, w pościeli,
z której wygląda sama Marylin Monroe,
namalowana na ścianie, z mocnym 

zezem. Nigdy więcej takich poranków,
to obiecuje jedna dłoń na jądrach,
druga robi dywersję – fuga w parku
nad szara rzeką, ta sroka na łące,
toccata dział, deszcz? Wpół do czwartej
skacze do wody i tonie, naocznie.
Inni twierdzą, że jest na tamtym brzegu,
pod topolami. Zacznijmy od tego.