KWARTALNIK WYSPA
W Numerze
Wtorek, 20 maja 2014
Poezja
Wtorek, 20 maja 2014
Proza
Idę. A pola winne przede mną, za mną, po lewicy i po prawicy. Idę, ocieram pot z czoła, choć słońce nisko już na niebie, wciąż jest gorąco, duszno, parno i muchy latają nisko, bzycząc namolnie, przysiadając co chwila na moich mokrych od potu włosach, jakby chciały wyssać ze mnie te słone krople. Wymachuję zabawnie rękoma na wszystkie strony, odganiając namolne muchy. Wielka pomarańczowa tarcza słońca łagodnie oświetla winne pola – krótkie, powyginane, rozczapierzone lub pojedyncze czarne konary …
Wtorek, 20 maja 2014
Poezja
Wtorek, 20 maja 2014
Esej
W różowo-fioletowej poświacie zachodzącego błyskawicznie słońca ostatnie białe pelikany afrykańskie o ogromnych rozmiarach i ciężkim locie kierują się w stronę miejsc swojego noclegu, ukrytych wśród nadbrzeżnych trzcin i papirusów. Sponad tafli wody, już troszeczkę sfalowanej o tej porze dnia, nagle, w odległości stu metrów od burty, wynurza się głowa hipopotama, samotnie przemierzającego jezioro w sobie tylko znanym kierunku i celu. Szeroko otwartą paszczą komunikuje, że zwrócił uwagę na nieco spóźnioną łódź i jej pasażerów, którzy …
Wtorek, 20 maja 2014
Poezja
Wtorek, 13 maja 2014
Proza
Pierwszy poeta Nie był chyba takim prawdziwym poetą, lecz autorem wierszy dla dzieci i pewnie dlatego zamiast wieczoru autorskiego zaproponowano mu poranek w szkole, czyli spotkanie z uczniami klas początkowych. Od razu zacząłem się zastanawiać, czy Homer, Wergiliusz, a nawet Dante uczestniczyli w podobnych imprezach. Mogłem to sobie wyobrazić: pośrodku harfa, a nad nią pochyla się mężczyzna w białej szacie, długowłosy i natchniony, pod oknami stoją dzbany nasyconego żywicą wina, którymi krzepić się będzie publiczność po …
Wtorek, 13 maja 2014
Poezja
Piątek, 9 maja 2014
Proza
Kiedy postanowiłem sprzedać Polskę za złotówkę, wujka Pawła bolał ząb, nasz pies Doggie latając dookoła, próbował sobie ogryźć ogon. Ja zwichnąłem wskazujący palec i czułem się niczym złamana linijka, a manewry wojskowe Odra 68 przedłużyły się aż poza Noc Świętojańską. Rano jak zawsze nie było wody, to znaczy była, ale tylko do drugiego piętra, a potem trzeba było ją nosić wiadrem. Ale mama mówiła, że to nic w porównaniu z okupacją, gdy chodziło się do studni …
Piątek, 9 maja 2014
Poezja