Nie można stracić takiej okazji, aby po wakacjach nie wspomnieć o książce, która z innych powodów nigdy nie trafiłaby na strony naszego pisma. Ale jaki ma tytuł! To Wyspy marzeń, których podtytuł brzmi niezwykle zachęcająco Od Tropików po bieguny. Dla porządku dodajmy, że autor nazywa się Antony Mason, tłumaczką jest Ewa Romkowska, a wydawcą renomowana warszawska oficyna Arkady (ISBN 978-83-213-4790-5), najbardziej znana z dopieszczanych edytorsko albumów i książek o sztuce. Jeden ze znanych wydawców marzył niedawno w wywiadzie dla bliskiej nam „Biblioteki Analiz” o „wyspach pacyficznych” i wyrażał nadzieję, że kiedyś uda mu się tam dotrzeć i spędzić w tym raju resztę życia. Dlatego dedykujemy mu ten fascynujący album opisujący „pięćdziesiąt najbardziej zachwycających miejsc na świecie”. Z tym stwierdzeniem trudno się spierać, bo wszystkie opisane wyspy są niezwykle urokliwe – czy to na dalekiej północy, jak mało znane Wyspy Ellesmere’a, czy na gorącym południu jak francuskie Tahiti, amerykańskie Hawaje albo liczne wyspy na Morzu Karaibskim. Jedyne polskie wyspy leżą w Zalewie Szczecińskim, a więc w delcie Odry, co oznacza, że własnych wysp morskich nie mamy, a zwłaszcza wysp wymarzonych. Cieszmy się więc z umieszczenia w tej sympatycznej publikacji niedalekiej od polskiego wybrzeża duńskiej wyspy Bornholm, a z wysp, które nasi turyści często i licznie odwiedzają, wymieńmy jeszcze greckie posiadłości, czyli Kretę, Kefalinię i najbardziej malownicze Santorini, albo chorwacki Hvar i mniej znany, ale niezwykle malowniczy archipelag Kornati, składający się z aż stu czterdziestu wysp i wysepek i to niezamieszkałych na stałe, dzięki czemu rozkwita tam roślinność i świat zwierzęcy – „ryby, rozgwiazdy, skorupiaki, a nawet delfiny butlonose – znajdujące pożywienie śród czerwonych i zielonych alg i na falistych polach trawy morskiej”. We wspaniałym „wyspiarskim” nastroju zajrzyjmy teraz do redakcyjnej poczty. Jest jak zawsze bardzo obfita, za wszystkie przesyłki dziękujemy, chociaż nie o wszystkich możemy napisać z braku miejsca, czego bardzo żałujemy. Wybór jest generalnie przypadkowy, jak to często bywa. Pierwsza koperta i pierwsza książka, po jaką sięgamy to Zwykłe rzeczy Marzeny Brody w sympatycznej, chociaż niewyszukanej i skromnej edycji Wydawnictwa Nisza (ISBN 978-83-62795-18-5), które wysoko cenimy za konsekwencję linii programowej i gratulujemy sukcesów. Autorka urodziła się w Krakowie i z tym miastem związany jest Appendix nowego tomu, zawierający dziewięć wierszy. Jeden z nich Oczyma krakowskiej kamienicy zaczyna się tak: „Widzę – oczyma kamienicy – / Jak wiatr ociera się o witryny / Włóczy się po Krakowie / Niczym zapach smrodu lub kadzidła, / Brnie przez śmieci zalegające na mieście / Od tygodni”. Nie jest to miły obraz, ale zapewne w oczach autorki bardzo prawdziwy. Bo prawdziwy, wręcz dramatyczny, jest cały zbiór. Poetka zostawiła jednak swój Kraków, „od 2006 roku mieszka na wsi daleko od miasta, jak sama mówi na poboczu świata. Z okien jej domu widać Beskidy. Wraca czasami do …