– Chciałam zapytać panią o słowa, bo wydaje się, że mają one w pani życiu ogromne znaczenie. To one wpłynęły na pani dzieciństwo, na wybór zawodu. Na wszystko. – Myślę, że na pewno istotny był w moim dzieciństwie brak wielu atrakcji, których jest teraz pełno. Bo w tamtym czasie była wojna. Za to dużo mi czytano, słuchałam też moich starszych braci, którzy uwielbiali słowne dowcipy i trzeba było je rozszyfrować. Na przykład, nigdy żaden z nich nie powiedział mi „głupia jesteś” tylko: „wiesz co, twój mąż to będzie miał strasznie głupią żonę”. I tak się właśnie okazywało, że słowa są najlepszą zabawką, która zawsze towarzyszy mi w każdej sytuacji, można z nich korzystać. Rzecz jasna, musiało być też w tym upodobaniu do słów nieco predyspozycji osobistych – w przeciwnym razie całe wojenne pokolenie musiałoby uprawiać literaturę. – Dlaczego zwierzęta są często bohaterami pani opowiadań? – Chyba dlatego, że nie miałam ich w dzieciństwie, bo w Warszawie nigdy nie można było trzymać żadnych zwierząt. Mieszkanie było bardzo przeludnione i, jak to mówili moi bracia, „nie dało się nawet pchły wcisnąć, a co dopiero razem z psem”. Odbijałam to sobie na wakacjach. I właśnie tam zawsze były jakieś pieski, kotki, z którymi się przyjaźniłam. Nawet pamiętam, że raz próbowałam zaprzyjaźnić się z indorem, ale to miało straszne skutki, bo on mnie tak sterroryzował , że jak mu nie wynosiłam nic do jedzenia, to mnie zaraz dziobał. W każdym razie były te możliwości i kontaktu, i obserwacji. Czerpię ze wspomnień z dzieciństwa, później, już w wieku dorosłym, zawsze jakieś zwierzę było w naszym domu. – Uhonorowano panią wieloma nagrodami, ostatnio Nagrodą Pary Prezydenckiej za wybitne osiągnięcia w twórczości dla dzieci i młodzieży. Czy przywiązuje pani wagę do takich wydarzeń? – Na pewno zawsze jest miło, kiedy człowieka zauważą i wyróżnią. Takim wzruszającym i zaszczytnym zdarzeniem było dla mnie to, że dostałam tytuł honorowego obywatela miasta Oświęcimia, miasta, z którym współpracuję prawie od 20 lat, z tamtejszą biblioteką. Uczestniczyłam w kampanii o zbudowanie nowej biblioteki z prawdziwego zdarzenia, która teraz jest i jest bardzo piękna. To wszystko sprawia mi dużo przyjemności. Tak jak Order Uśmiechu, który przyznały mi dzieci. – A czy nagrody w pewien sposób określają nasze umiejętności? – Nie wiem czy umiejętności, na pewno jest to dowód jakiegoś społecznego uznania i to w obu tych zawodach, które uprawiam: zarówno naukowym, jak i literackim. To jest bardzo ważne, bo to się robi dla kogoś i docenienie tego to właściwie główny sprawdzian tej umiejętności. – Ważne jest także to, że kiedy coś robimy, to żeby robić to z pasją i wewnętrznym przekonaniem. – Na pewno, biedni są ludzie, którzy muszą przepracować całe życie na jakiejś posadzie, która ich nudzi. Ale też wydaje mi się, że to przekonanie wewnętrzne w znacznym stopniu bierze się właśnie z poczucia przydatności, czy z poczucia, że to, co robię komuś służy, komuś się podoba. Na kimś robi wrażenie, przekonuje go do tego, co ja uważam za ważne. – Czytałam, że na kształtowanie osobowości dorosłego człowieka, ma duży wpływ dzieciństwo. Dramatyczne przeżycia mogą wpłynąć na rozwój dziecka negatywnie. Obecnie wiele dzieci w Polsce doznaje dużej krzywdy emocjonalnej – z powodu kłótni rodzinnych, rozwodów rodziców. Wchodzą potem w dorosłe życie z żalem, który może mieć wpływ na całe ich życie. Pani dzieciństwo przypadło na okres wojny i – mimo dramatycznych zdarzeń – wspomina je pani jako szczęśliwe. I …