1 Polacy, a Polki zwłaszcza, nagle przypomnieli sobie o swoich chłopskich korzeniach. I rzucili się w te pędy do lektury „Chłopek” Joanny Kuciel-Frydryszak, absolutnego bestselleru ostatnich miesięcy. Niestety, obawiam się, że córki tych czytelniczek, pochłaniające „Rodzinę Monet” i jej podobne, w pogardzie mieć będą plebejskie dzieje swoich rodów, jako że zainteresowane są wyłącznie milionerami, a tych akurat w chłopskich zagrodach trudno się doszukać. 2 „Ocet od wieków słynie ze swoich właściwości prozdrowotnych” – obwieściła światu Jessie Inchauspé w „Glukozowej rewolucji”. Znałem takich, którzy uważali, że obfite polanie nim galaretki z nóżek, a następnie spożycie tego wykwintnego dania wzmocnionego nadto setką innego bezbarwnego płynu, wprowadza konsumenta w nastrój bliski błogostanowi. Zdaje się jednak, że w tym wypadku chodzi o inne kombinacje octowe. 3 „Operacja Mir” Remigiusza Mroza: w tej kontynuacji „Projektu Riese” Parker budzi się w nieznanej mu rzeczywistości, do tego sam jest kimś zupełnie innym, jakby innym wariantem siebie, prowadzącym życie, z którym nie chce mieć nic wspólnego. Podobnie zdumiona po ostatnich wyborach obudziła się połowa Polaków. A druga połowa odkręciła kurki w kranie, by z ulgą stwierdzić, że znów płynie z niego ciepła woda. 4 „Służące do wszystkiego” Joanny Kuciel-Frydryszak dowodzą lansowanej obecnie ochoczo tezie o tym, że w Polsce panował system kolonialny. „Krakowski jezuita, Jan Badeni – czytamy – gdy przyglądał się kantorom stręczeń służby domowej pod koniec XIX wieku, skojarzenie miał jedno: z afrykańskimi targami niewolników”. 5 „Sześć lat po oberwaniu w twarz kijem baseballowym – wspomina w „Atomowych nawykach. Drobnych zmianach, niezwykłych efektach” James Clear – odtransportowaniu śmigłowcem do szpitala i wprowadzeniu w stan śpiączki farmakologicznej ogłoszono mnie najlepszym sportowcem (w kategorii mężczyzn) na Uniwersytecie Denisona i wybrano do akademickiego zespołu ESPN All-America – to zaszczyt, który spotyka zaledwie 33 graczy w całym kraju. Do ukończenia studiów figurowałem w księgach rekordów uniwersytetu w ośmiu kategoriach. (...) Każdy mierzy się w życiu z jakimiś problemami. Dla mnie był to ów wypadek. Z tego doświadczenia zaczerpnąłem bardzo ważną lekcję: na pozór drobne i nieistotne zmiany kumulują się i z upływem lat dają wyjątkowe efekty, jeśli będziesz się ich konsekwentnie trzymał". Na pewno, ale może nie trzeba zaczynać od bejsbola. 6 W „Nic mnie nie złamie” David Goggins przypomina nam, że „albo się poprawiamy, albo się pogarszamy”. A co z tymi, którzy wprawdzie poprawiają się, na przykład na twarzy, ale co do reszty – lepiej nie mówić? 7 P.S. Herytiera „Pizgacz" dotarła do mety, powieścią „Extinguish the Heat. Runda finałowa” dowodząc, że jednak koniec wieńczy dzieło. Pora na następne. Wprawdzie autorka stwierdziła kiedyś, że choć wie o tym, że jest pisarką, to tego nie czuje, ale nie wątpimy, że kolejny, pewnie też rozpisany na kilka tomów utwór, jest już w drodze. Fanki czekają! 8 „Moja szefowa – powiada bohaterka i narratorka „Zapomnianych niedziel” Valerie Perrin – mówi, że starość zaczyna się wtedy, gdy człowiek nie jest już w stanie zająć się własnym domem albo gdy musi zostawić samochód w garażu, bo stał się niebezpieczny dla innych, a kończy, kiedy łamie mu się kość biodrowa. Ja uważam, że starość zaczyna się w samotności. W chwili, gdy …