Niewielu pisarzy odnosi natychmiastowy sukces. Nie ma w tym nic zaskakującego, wielu twórców zwyczajnie wyprzedza swoje czasy. Osiągnięcie ponad pięćdziesiąt lat po swojej śmierci statusu twórcy kultowego nie jest jednak łatwe. Howard Philips Lovecraft to fenomen. Twórca często trudnych tekstów, zaliczanych jednocześnie do mało poważanej literatury pulpowej. Jak to się stało, że dzisiaj jego opowieści o Wielkich Przedwiecznych są uwielbiane przez miliony czytelników? I dlaczego część środowiska odrzuca Lovecrafta z powodu jego poglądów? Lovecraft urodził się w 1890 roku w Providence na Rhode Island, co ma niebagatelne znaczenie dla omawiania jego twórczości. To właśnie w tym mieście spędził większość swojego życia i stworzył wiele ze swoich najbardziej poważanych dzieł. Zanim jednak doszło do zaistnienia Lovecrafta-pisarza, przyszły twórca musiał zmierzyć się z najprawdopodobniej spowodowaną syfilisem chorobą psychiczną swojego ojca. Sam Lovecraft twierdził, że przyczyny były inne, obecnie uznaje się jednak, że nie wiedział lub specjalnie ukrywał powody trafienia jego ojca do zakładu. Po śmierci Winfielda Scotta Lovecrafta Howard dzieciństwo spędzał w towarzystwie kobiet – matki, ciotek i babki. Sam twórca przyznawał później, że ten okres jego życia oraz stan rodziny w żałobie po śmierci jego babki w pewnym stopniu wpłynęły na treść i atmosferę jego tekstów. Jakkolwiek sam Lovecraft opisywał relację z matką niejednoznacznie, nie sposób lekceważyć wpływu, jaki miała na jego rozwój literacki. To ona oraz dziadek pisarza polecali mu pierwsze książki i teksty. Nie minęło długo, nim Lovecraft sam zaczął tworzyć i wysyłać swoje teksty do pulpowych magazynów. Ale z początku były to artykuły prasowe, krytyczne wobec tworzących tam autorów oraz listy wraz z wierszowanymi satyrami, które wywoływały bitwy poetyckie. Dziś to twórczość Lovecrafta jest poddawana krytycznym analizom i w równym stopniu chwalona, co atakowana. Podobnie sam pisarz. Należy pamiętać, że nie tylko doświadczenia prywatnego życia Lovecrafta miały wpływ na jego twórczość, ale również środowisko, w którym żył i panujące wówczas poglądy. Czy nam się to podoba czy nie, poglądy często sprzeczne z wyznawanymi obecnie, wręcz niedopuszczalne. Dlatego osobną kwestią jest, czy Lovecraft był dobrym pisarzem, a osobną, czy ten dobry pisarz był rasistą. Przedwieczni Bogowie i nowe pomysły Wczesne teksty Lovecrafta są pod wieloma względami znacznie bardziej eksperymentatorskie od późniejszych. Twórca „Szczurów w murach” długo poszukiwał własnego stylu i formy, które najlepiej reprezentowałyby jego spojrzenie na literaturę. Niektóre dzieła jak „Dagon” czy „Zeznanie Randolpha Cartera” noszą znamiona stylu, który po latach zostanie w pełni uformowany w dziełach podejmujących tematykę Starych Bogów, takich jak doskonałe „W górach szaleństwa” czy „Zgroza z Dunwich”. Inne bardziej przypominają teksty dziennikarskie lub dzieła uwielbianego przez Lovecrafta Edgara Allana Poego. Różnica między wczesnymi i najpóźniejszymi tekstami Lovecrafta nie jest do końca jednoznaczna. Zauważa to Maciej Płaza, pisarz i tłumacz dwóch tomów tekstów Lovecrafta, w tym nagradzanego tomu „Zgroza z Dunwich i inne przerażające opowieści”, który dzieła pisarza z Providence poznał na wylot: „Twórczość Lovecrafta ma to do siebie, że wraz z osiągnięciem literackiej i myślowej dojrzałości stała się tematycznym i językowym monolitem. Dlatego tom »Zgroza w Dunwich«, mieszczący głównie utwory późne, może wydawać się nieco monotonny. W »Przyszła na Sarnath zagłada« znalazły się utwory wcześniejsze, niekiedy nieco słabsze, ale za to bardziej zróżnicowane. Praca nad nimi wymagała więc przestawiania zwrotnicy w głowie, ale była też dużą frajdą”. Uczucie pewnej powtarzalności faktycznie może pojawiać się w trakcie czytania Lovecrafta. Schemat, w którym wstrząśnięty przedstawiciel kultury umysłu, przeważnie naukowiec, zdaje relacje z przerażającego wydarzenia, którego był świadkiem, powtarza się w tekstach pisarza. Lovecraft nie jest mistrzem niespodziewanego twista. Nie sposób też ukryć, że jego naukowy styl potrafi być niekiedy przyciężki. Tylko jednak w najgorszych przypadkach. O ile bowiem twist nie jest i nigdy nie był doskonałym narzędziem w rękach Lovecrafta, o tyle w tworzeniu suspensu był on niekwestionowanym mistrzem. Podstawowy schemat dawkowania napięcia w opowieściach Lovecrafta polega na szybkich przeskokach między tajemnicą i odkryciem. Lovecraftowski bohater, przeważnie człowiek nauki, często zaznajomiony do pewnego stopnia ze światem mistycznym (być może po częściowej lekturze „Necronomiconu”), opowiada swoją historię najczęściej już post factum. Dawkuje informacje powoli, samemu niejako wątpiąc w to, co zobaczył. Ma jednak nad czytelnikiem niemałą przewagę. Zna zakończenie historii, a wszystkie płynące z tego implikacje oddziałują na jego sposób narracji. Lovecraft w pewnym sensie nie gra fair, ale ma coś na swoje usprawiedliwienie. U podstawy skrywanych przed czytelnikiem informacji leży niemożliwość zrozumienia i opisania grozy. Tak psychika, jak i moralność jego bohaterów zostają zachwiane lub wręcz zburzone. Ludzkie ograniczenia nie pozwalają osiągnąć zrozumienia, na którym operują boskie istoty, co Lovecraft chyba w najbardziej oczywisty sposób wyraził w tekście „Inni bogowie”. Gdyby pisarz z Providence zatrzymał się tylko na tym poziomie, nie byłby tak oryginalnym twórcą. Niejedna kosmogonia zakłada nieprzekraczalną granicę między tym, co ludzkie a tym, co boskie. U Lovecrafta znajdziemy coś więcej. Kolejny, ponad boski poziom. Wieczni Przedwieczni, kosmiczne monstra bez kształtu, celu i emocji. Stanowiący chaotyczne centrum wszystkiego Azathoth nie musi zostać wprost pokazany. Wystarczy jego ślad, wspomnienie imienia, odblask we śnie, by pokrzyżować wszelkie plany maluczkich. Nie dlatego, by Starzy Bogowie byli nastawieni negatywnie do bohaterów tekstów Lovecrafta. Część z nich określa się mianem kosmicznego dobra, część kosmicznego zła, ale nie należy do tego przystawiać ludzkich wymogów moralności. To zupełnie inny poziom świadomości. Dlatego suspens w tekstach tego pisarza jest zabójczo skuteczny, ale dopiero gdy zrozumiemy stojącą za nienazwaną grozą ideę. Pod tym względem H.P. Lovecraft jest pisarzem niezwykle mocno zakorzenionym w filozofii. Niektórzy czytelnicy odchodzą wręcz zawiedzeni. Bo paradoksalnie u Lovecrafta nie dzieje się dużo, a jeśli nawet, to bardzo rzadko …