Piątek, 1 marca 2019
Rozmowa z Giorgio Rayzacherem, autorem książki „Piękni, bogaci, perfidni”

– Jesteś pisarzem zagranicznym, piszesz po włosku i po francusku. Twoje książki są u nas dostępne w tłumaczeniach. A jak powstał tekst „Pięknych, bogatych, perfidnych”, czy od razu po polsku, czy też robiłeś wstępną wersję albo notatki w innym języku? Jaki jest w tym udział twojej współautorki?
– Historia zawarta w książce to samo życie, acz ze szczyptą iluzji. Mieszanka wybuchowa, za sprawą dwóch osobowości, jaką jestem ja i moja współautorka Marta Ewa Mazurek. Na podstawie doświadczeń i wcześniejszych działań miałem zarys po włosku, albowiem po włosku i w języku francuskim głównie piszę. Wcześniejsze moje książki, które pisałem po włosku, zostały przetłumaczone w Polsce. Swój język polski uważam za mniej literacki, więc pisanie przekazałem Marcie Ewie Mazurek, która myśli i pisze podobnie jak ja i która jak ja ma lekkie pióro, a te cechy uważam za bardzo istotne, by współpraca się udała. Ciekawe było to, że pracowaliśmy jedynie drogą mailową, nigdy tête à tête, a tekst wędrował jak zwariowany, w tę i z powrotem, jak bumerang. Marta jest architektem, więc dodała piękne opisy miejsc, przyrody czy charakterystykę wnętrz, swój klimat, pisząc,urozmaicała język i historię. Przez chwilę spotkała nas neverending story, ale musieliśmy w końcu powiedzieć pass, czas to zostawić i się zatrzymać. Pracowaliśmy od początku do końca razem, aby wyszła piękna historia, która nie jest zwykłym romansem. Jest sensualna i porusza niewygodne tematy, jak pedofilia, ksenofobia, homofobia, ukazuje, jak postrzegają Polaków obcokrajowcy, a Polacy obcokrajowców. Ilustracje są dziełem mojej współautorki, które razem wybieraliśmy, bo było ich sporo. Dużo dyskutowaliśmy, choćby nad tytułem czy zakończeniem, do wszystkiego doszliśmy wspólną, ciężką pracą.

– Trzech cudzoziemskich bohaterów twojej książki nazywasz „parszywą trójką łgarzy” i „ohydnymi typami”…
– Niemal konieczne jest, aby w powieści był czarny charakter, według mnie bez tego książka nie jest po prostu bogata, interesująca i nie byłbym sobą. Od zawsze tacy bohaterowie są w moich powieściach, nigdy nie było inaczej. Jednak te słowa, które przytaczasz, są słowami bohatera książki Dorivila Costy, który jak i ja jest Włochem z krwi i kości. Dorivil zawsze ironizuje i jest dość kąśliwy. Trochę taki macho, acz tylko na pozór, bo ma gołębie serce. Życie dotkliwie go doświadczyło, nasz bohater ma dość  specyficzny charakter i poczucie humoru, ale to było właśnie wypowiedziane z humorem. Jego przyjaciele Valerio Altari i Luc Garnier doskonale o tym wiedzieli, albowiem dobrze go znali i nie obrażali. Czy któryś z nich okaże się ohydnym łgarzem, niech każdy sam sprawdzi.

– Czy nie uważasz, że jeden z nich przekroczył granicę przyzwoitości, gdy „poczuł mdłości na myśl, że może Hitler w końcu miał rację, określając Słowian mianem rasy niewolniczej”?
– Nigdy w życiu! Tutaj granica nie została przekroczona, są to jedynie myśli, a nie słowa, choć dosadne. Każdy z nas ma czarne, złowieszcze, wręcz obrzydliwe myśli, acz normalny człowiek nigdy ich nie wciela w życie, nieprawdaż? Ile razy tak myślimy, wręcz ohydnie, o innych ludziach, o sytuacjach, które nas spotykają, nawet dziecko takie miewa. Pragnę też zaznaczyć, że od zawsze jestem przeciwnikiem  cenzury, jakiejkolwiek! Nie znoszę jej i się na nią nie godzę, a zwłaszcza cenzury ludzkich myśli, umysłu, co byłoby absurdem. Niektóre momenty, jak ten, są też lekko karykaturalne, z przymrużeniem oka, i tak należy je traktować. W taki sposób można pokazać śmieszność sytuacji, czy dojść do sedna sprawy, dać do myślenia, przecież o to w książkach chodzi. Są tam pokazane różne ludzkie oblicza, nie jesteśmy tacy sami, każdy jest inny.

– Kim są polskie partnerki bohaterów twojej książki?
– Kobietami, które mogłyby żyć w każdym innym miejscu na ziemi. Jednak są Polkami, a to, co charakterystyczne dla nich, to ich niebiańska i jedyna w swoim rodzaju uroda, waleczność, aby przeżyć w tym świecie, honor i determinacja w działaniu, aby cel osiągnąć, ważne są też wartości rodzinne. Krótko mówiąc, według mnie to Polki są fundamentem tego kraju. Pokazane jest, jak wartościowe są kobiety, jakim są skarbem narodu, a jak mało są cenione. Poza tym Polska znana jest w świecie nie tylko jako kraj papieża, ale również dzięki urodzie Polek. Mówimy w powieści, że są przyszłością, jeśli chcemy ten świat naprawiać, są bardziej empatyczne i wrażliwe na ludzką krzywdę niż mężczyźni.

– Jak czytamy w tekście, Karinie, jednej z bohaterek, „w głowie kiełkowała już powieść”. Czy to jest zapowiedź kontynuacji wątków z tej książki, czy może myślałeś już o innym temacie i innych osobach?
– Główna bohaterka podczas swych podróży zaczęła pisać ową powieść, ale robiła to na podstawie swych doświadczeń, które w książce są opisane. A propos kontynuacji, to sama książka „Piękni, bogaci, perfidni” kończy się niejednoznacznie, więc ciąg dalszy jest bardzo prawdopodobny, a pomysłów wiele…

 

O autorze:
Giorgio Rayzacher ma obywatelstwo włoskie, francuskie i polskie, syn Włoszki i Polaka. Romanista i  pedagog, był asystentem Bertolucciego i Felliniego. Autor scenariuszy filmowych i telewizyjnych, aktor teatralny, reżyser filmowy. W Polsce ukazały się jego powieści „Dreszcze” (2004), „Księżniczka z Lyonu” (2006), „Legenda o nerwowym człowieku” (2007).

Autor: Rozmawiał Piotr Dobrołęcki
Źródło: Magazyn Literacki KSIĄŻKI 2/2019