Wtorek, 11 kwietnia 2006
Głód metafizyki
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru4/2006
Jeżeli istnieje jeszcze ktoś, kto wygłasza opinie na temat kiepskiej kondycji rynku książki katolickiej, to ktoś taki albo nie kontroluje, co mówi, albo cierpi na nieuleczalne ideologiczne upośledzenie. Wystarczy bowiem spojrzeć na sporządzoną przez Andrzeja Rostockiego listę bestsellerów roku 2005. Otwiera ją wydana przez Znak „Pamięć i tożsamość” Jana Pawła II z rekordowym wynikiem sprzedaży w wysokości 1,2 mln egz. Gdyby ktoś żywił wątpliwości co do katolickości Znaku, to nieco dalej na tej liście znajdzie pozycje Wydawnictwa M (ks. M. Maliński, „Jan Paweł II: droga do świętości” – 172 tys. egz.; Jan Paweł II, „Testament” – 147 tys. egz.), Wydawnictwa Św. Stanisława BM Archidiecezji Krakowskiej (Jan Paweł II, „Wstańcie, chodźmy” – 159 098 egz.), Białego Kruka („Jan Paweł II dzień po dniu. Ilustrowane kalendarium wielkiego pontyfikatu 1978-2005” – 121 300 egz.) czy Polskiego Wydawnictwa Encyklopedycznego („Jan Paweł II. Jestem z Wami” – 39 474 egz.). Dodajmy w tym miejscu nie zauważoną w zestawieniu pozycję krakowskiego Domu Wydawniczego Rafael (Marek Latasiewicz, „Jan Paweł II poza protokołem”– 117 341 egz.). Ewenement czy pierwsza jaskółka? Oczywiście, sceptyk natychmiast zauważy, iż wszystkie wymienione powyżej tytuły należą do grupy tzw. „książek papieskich” i jako takie powinny być traktowane na zasadzie ewenementu; ba, cały rok 2005 powinien być w tym względzie traktowany na zasadzie ewenementu. Z ubiegłorocznego „ewenementu papieskiego” daje się jednak wysnuć niezwykle istotny – a dla niejednego z pewnością odkrywczy – wniosek. Otóż, okazało się, iż wydawnictwa katolickie mogą z powodzeniem oferować towar atrakcyjny nie tylko dla rozmodlonych, ale także dla przeciętniaków, a nawet snobów. Nie oszukujmy się: album, książkę czy choćby broszurkę poświęconą Janowi Pawłowi II kupili nie tylko zagorzali ultramontanie, lecz również niezliczona rzesza „letnich”, „niedzielnych” albo wręcz niewierzących. Jan Paweł II to w roku 2005 był po prostu superhit! Okoliczności rozpaliły zainteresowanie i wyśrubowały koniunkturę. Nabywano te pozycje na fali ogólnego uniesienia, na pamiątkę, z rozpędu, dlatego że sąsiadka… Tak czy inaczej, wszyscy wydawcy dysponujący pożądanym towarem, przyzwoitej jakości i w przyzwoitej cenie, ogromnie na tym zyskali. Płynie stąd wyraźna nauka: sto tysięcy egzemplarzy sprzedanych w ciągu roku stanowi wynik najzupełniej realny. Trzeba tylko zdać sobie z tego sprawę, przeanalizować przyczyny sukcesu i szukać kolejnych gorących tematów. Tym razem Pan Bóg zrobił cały marketing. Ale – „kto ma uszy, niechaj słucha” (Mt 13, 9) – dalej wydawcy muszą zacząć radzić sobie sami: trzymać rękę na pulsie, reagować na wszystko, co się w świecie dzieje. A może po prostu zacząć wydawać książki, na które jest zapotrzebowanie? Wcale nie musi to oznaczać rezygnowania z misji ewangelizacyjnej. Wręcz przeciwnie – eksplorując nowe sfery tematyczne można dotrzeć z Ewangelią tam, gdzie słychać ją rzadko, albo zgoła wcale. Wszak „nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Mt 9, 12). Doświadczenie wielu wieków misjonarstwa uczy, iż pogan najpierw trzeba do siebie przychylnie nastawić, pokazać im, że w gruncie rzeczy niewiele się od nich różnimy, a posiadamy mnóstwo dóbr, które oni chcieliby mieć i dopiero potem zaczynać głosić Słowo. Oto stara jak samo chrześcijaństwo zasada Nowej Ewangelizacji. Pochwała profesjonalizmu Pierwsze kroki na tym polu już zostały w edytorstwie katolickim podjęte. Od kilku lat notuje się w katolickim sektorze rynku książki wyraźne ożywienie. W niepamięć odchodzi częsta jeszcze w ubiegłej dekadzie amatorszczyzna, prowizorka i pragnienie wolontariatu (zupełnie tu nie na miejscu). Z około setki najaktywniejszych uczestników tegoż sektora co najmniej trzy czwarte stanowią wydawnictwa w pełni profesjonalne, działające wedle nowoczesnych standardów, zatrudniające coraz wyższej klasy fachowców (choć gwoli sprawiedliwości przyznać trzeba, że zdarzają się jeszcze „obsuwy” w rodzaju nie umieszczenia w książce przełożonej z języka obcego najmniejszej nawet wzmianki o tłumaczu – sic!). W stadium końcowe zwolna wchodzi wymiana pokoleniowa – coraz rzadziej natknąć się można na dinozaura hołubiącego peerelowski styl myślenia ekonomicznego. Szeroką falą płyną młodzi, nierzadko świetnie wykształceni, często zapatrzeni w najlepsze wzorce. Zdarza się, że trafiają tam tylko dlatego, że nigdzie indziej nie mogą znaleźć pracy, ale na miejscu okazuje się, że nie taki Pan Bóg straszny – i zostają, podnosząc dynamikę pracy, proponując nowatorskie rozwiązania, wpadając na pomysły nieczęste w tym środowisku. We wszystkich liczących się wydawnictwach funkcjonują już wyspecjalizowane komórki zajmujące się marketingiem i promocją – śmiała inwestycja w kilka nowych etatów przynosi tymże firmom niezwykle wymierne efekty. Nie od rzeczy będzie wspomnieć o postępującej deklerykalizacji edytorstwa katolickiego – w coraz większej liczbie wydawnictw (nawet tych, których właścicielem jest jednostka kościelnej osoby prawnej) notuje się coraz mniejszą liczbę zatrudnionych księży i innych osób duchownych. I zarówno duchowieństwu, jak i wydawnictwom wychodzi to tylko na dobre. W ścisłej czołówce katolickiego sektora rynku wydawniczego lokują się te oficyny, w których duchowni stanowią znikomą mniejszość. Ogólnie robi się coraz mniej „kościółkowo” – i bardzo dobrze. Rozsądny mariaż religii ze światem przyniesie wiele dobrego obu sferom. Niektórzy wydawcy już to zrozumieli i z powodzeniem godzą sukces duchowy z finansowym – wspomnijmy tu chociażby WAM czy Jedność, w których ofercie znajdziemy znaczny procent tematyki zajmującej nie tylko chrześcijan świadomych konieczności duchowego rozwoju, ale zwykłych zjadaczy chleba (dosłownie), dla których wydaje się książki kucharskie, bądź osób trapionych najrozmaitszymi problemami egzystencjalnymi (któż ich nie ma?), które w ofercie wyżej wymienionych oficyn znajdą rozliczne tytuły z dziedziny szeroko pojętej psychologii czy bardzo konkretne poradniki. Obserwuje się również uwieńczone sukcesem sięganie po formy ambitniejsze od dotychczas wydawanych – świetnego przykładu w tej mierze dostarcza Dom Wydawniczy Rafael debiutujący albumem papieskim „Rok po odejściu… W rocznicę śmierci Jana Pawła II” dorównującego dokonaniom dzierżącego w tej sferze palmę pierwszeństwa Białego Kruka. Świątobliwe bzdety Drgnęło na polu literatury pięknej – a to właśnie pole zajmuje pozycję kluczową w teatrze zmagań o duszę i portfel czytelnika. Cóż bowiem czytamy najchętniej? Powieści. Czego wymagamy od dobrej książki? Aby nas porwała, wciągnęła, pochłonęła. Nie dokona tego najlepszy modlitewnik, najlepsze studium mariologiczne, najlepsza egzegeza, a nawet najlepsza hagiografia (no, chyba że beletryzowana). Czytelnik potrzebuje sprawnie skonstruowanej fabuły, żywej akcji, pełnokrwistych bohaterów i potoczystego języka. A takie rzeczy to tylko – w powieści. Pamiętajmy też, że w ostatecznym rozrachunku rynek jest polem bitwy, historia wojskowości uczy zaś, iż większość bitew wygrywają inteligentniejsi. Wydawnictwo, które pierwsze pojmie, że najpotężniejszą żyłę złota stanowi beletrystyka, wkrótce będzie przy tym stoliku rozdawać karty. Pierwsze ruchy już zostały wykonane – pomogło trafne rozeznanie znaków czasu (w przypadki wszak chrześcijanin nie wierzy). Po niewiarygodnym sukcesie pewnego antychrześcijańskiego paszkwilu lawinowo wzrosło zainteresowanie rozmaitymi „sensacyjnymi tajemnicami Watykanu”, „niewyjaśnionymi zagadkami papiestwa” i w ogóle – historią Kościoła. W kontekst ów mistrzowsko wstrzelił się Klub Książki Katolickiej publikując „Pierścień Rybaka” Jeana Raspaila. Na czwartej stronie okładki ceniony publicysta napisał: „To lepsze niż »Kod Leonarda da Vinci«”, pierwszą zaś ozdobił dopisek: „Tajne dossier papieża Benedykta” (dwa miesiące po elekcji Benedykta XVI). Majstersztyk! Nic dziwnego zatem, iż książka natychmiast „chwyciła” i to praktycznie bez reklamy (z wyjątkiem sugestywnej prezentacji na łamach „Magazynu Prodoks”). Idąc za ciosem poznańska oficyna wydała równie dobry „thriller metafizyczny” autorstwa Vladimira Volkoffa zatytułowany „Gość papieża” oraz głośny swego czasu na Zachodzie „Obóz świętych” Jeana Raspaila. Do poważnej ofensywy szykuje się też Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne z Radomia inicjując równolegle dwie serie wydawnicze, z których jedna („Pelikan”) prezentuje dokonania pisarzy współczesnych, druga zaś („Mont Blanc”) przywołuje z otchłani zapomnienia nazwiska autorów dawniejszych. Przypomnijmy, iż taktykę sięgania w przeszłość radomskie wydawnictwo z powodzeniem zastosowało już wcześniej, wprowadzając na rynek znakomitą serię powstałych w okresie międzywojennym, później zaś przez pół wieku zakazanych przez komunistyczną cenzurę, powieści dla dzieci i młodzieży, które to przedsięwzięcie spotkało się nie tylko z aplauzem ze strony publiczności, ale też przyniosło wydawnictwu „Feniksa” w 2004 roku. Nieprzypadkowo sukcesy na polu powieści przypadły w udziale oficynom „niekościelnym”. W wydawnictwach diecezjalnych i zakonnych dominuje bowiem nastawienie na produkcję literatury konfesyjnej (chociaż istnieją wyjątki: np. „W drodze” z dwiema opowieściami o księdzu Groserze, Księgarnia św. Jacka z pokłosiem konkursu na utwór prozatorski inspirowany wartościami chrześcijańskimi czy ostatnio Wydawnictwo Księży Marianów z rokującym duże nadzieje tytułem „Wybór Marty” oraz Wydawnictwo Diecezjalne Sandomierz specjalizujące się w beletrystyce dla najmłodszych). To niestety takie księżowskie „obciążenie dziedziczne” wynikające w dużej mierze ze spuścizny po Peerelu. „Trzeba wydawać literaturę poważną, duchową, teologiczną, nie żadne tam fiu-bździu; trzeba ewangelizować, a nie dostarczać rozrywki” – myślący w ten sposób nie rozkrzewią Ewangelii w świecie, co najwyżej cieszyć …
Wyświetlono 25% materiału - 1331 słów. Całość materiału zawiera 5326 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się