środa, 11 października 2023
Doktor Waldemar Czerwoniec lubi rozmawiać o książkach zawsze i wszędzie. Zdarza się, że w gabinecie ginekologicznym zagaduje o przeczytane tytuły swoje pacjentki. Tak się poznaliśmy. Dom z jedną półką Doktor nie wspomina domu rodzinnego jako pełnego książek. Przeciwnie, z dzieciństwa zapamiętał jedną półeczkę z książeczkami w formacie kieszonkowym w serii „Biblioteka Żółtego Tygrysa”. Znajdowała się pod toaletką mamy. Ponieważ historia drugiej wojny światowej go nie interesowała, nie sięgał po te, jak się z czasem okazało, napisane w duchu komunistycznej propagandy tomiki. Interesowały go poza tym wszystkie inne. Serią, którą zgromadził jako pierwszą, był cykl „Z kolibrem”. Tomy zbierał od początku szkoły podstawowej. Książka i Wiedza wydała setki krótkich powieści i opowiadań z polskiej i zagranicznej klasyki, w mikrodawce przybliżając literaturę światową. Dla młodego, głodnego czytania człowieka była to najlepsza okazja do kontaktu z wielką literaturą. Książeczki były w cenie serii z żółtymi tygrysami. Było go stać. Doktor chwali się, że pieniądze na nie czerpał głównie ze sprzedaży butelek. – Pierwsze „Kolibry” były licho wydane, na gazetowym papierze, taniutkie, bo niecałe cztery złote za jeden tomik, z białymi typograficznymi okładkami. Mam i tomiki wydane w kontynuacji serii, lepszej jakości, z kolorowymi, ciekawymi okładkami. Ponad sto tomików ciasno ułożonych na półce u wezgłowia łóżka – nie tylko kusi do lektury, ale świadczy o wielkim do nich sentymencie. – O! „Lampart” di Lampedusy – wskazuje na wyciągniętą przypadkowo książkę – a film też genialny. – Rozmowa szybko przechodzi na tematy filmowe, bo Waldemar Czerwoniec jest takim samym wielbicielem filmów, co i książek. Przypomina jedną z najbardziej błyskotliwych myśli autorstwa Lampedusy: „Trzeba wiele zmienić, żeby wszystko zostało po staremu” – wypowiedzianą przez księcia Fabrizio Salinę, bohatera powieści. Film też należy do jego ulubionych. Rodzice – chłoporobotnicy, ale z aspiracjami i ambicjami, dbali, by wszystko, co najlepsze, trafiało wprost do jedynaka, tak stał się właścicielem pożądanych wówczas tomów encyklopedii. Mama i babcia czytały chłopcu, w końcu aby uciec od codziennego obowiązku, nauczyły go czytać, jeszcze zanim poszedł do pierwszej klasy. Część Bemowa, w której do niedawna mieszkali, była wsią Chrzanów pod Warszawą, w obrębie miasta-ogrodu Jelonek. Trochę z powodu swojego dziedzictwa, trochę z powodu różnorodnej zawartości bibliotecznej nazywa siebie profanem czytelniczym. – Mam świadomość swojego dziedzictwa i dlatego zbieram i czytam książki demitologizujące szlachecki topos – „Chamstwo” Kacpra Pobłockiego czy „Ludową historię Polski” Adama Leszczyńskiego. Dziś już potrafi odróżnić dobrą książkę od złej, wtedy, gdy sam kształtował swoje gusta, było mu o wiele ciężej. W szkole był prymusem, więc czytał nie tylko lektury, ale też i kanon literatury dziecięcej. Biblioteka ruchoma Na ulicę Sterniczą na Chrzanowie co środę około godziny osiemnastej przyjeżdżała tzw. ruchoma biblioteka w autobusie, z personelem, który potrafił doradzić, coś zaproponować. – To był początek mojej czytelniczej drogi, tam, w tej bibliotece ulokowanej w wielkim Jelczu zaraziłem się czytaniem na całe życie. Pamiętam zapach książek w introligatorskiej oprawie, pamiętam, jak z chłopakami buszowaliśmy po półkach i wertowaliśmy książki. Jeszcze wtedy – śmieje się – wizerunek serii „Nike” wydawanej przez Czytelnika bardziej kojarzył mi się z psem Snoopym niż z Nike z Samotraki. To ważny etap w kształtowaniu się jego miłości do książek. Kolejną inspiracją okazała się niezwykła nauczycielka języka polskiego w liceum. Był uczniem najlepszej matematycznej szkoły w Warszawie – im. Klementa Gottwalda. Istniały w niej na każdym poziomie trzy klasy matematyczne zwane również „uniwersyteckimi”, których nauczycielami byli wykładowcy z Wydziału Matematyki Uniwersytetu Warszawskiego, a program obejmował dużą część materiału wykładanego na pierwszym roku studiów. Po dwóch pierwszych latach lekcje języka polskiego zaczęła prowadzić Wiesława Kozaczuk, nauczycielka, którą wspomina z wielkim szacunkiem. – Uświadomiła nam, że jako przyszła inteligencja nie możemy nie brać udziału w szeroko pojętej kulturze. Musieliśmy raz w tygodniu przygotować recenzje z wydarzenia kulturalnego, w którym sami uczestniczyliśmy. Przekonywała nas do swego rodzaju snobizmu kulturalnego. Wtedy zacząłem czytać trzy pisma kulturalne: „Literaturę”, „Życie Literackie” i „Kulturę” – ale tę warszawską, nie paryską. „Kulturę” pamiętam najlepiej, szczególnie felietony Krzysztofa Teodora Toeplitza, Hamiltona, czyli Zbigniewa Słojewskiego, rysunki Andrzeja Krauzego. Zostało mi to do dziś i praktycznie nie ma tygodnia, bym nie uczestniczył w jakimś wydarzeniu kulturalnym typu kino, teatr, koncert, książka. Waldemar Czerwoniec wraz ze swoim przyjacielem zaczęli regularnie chodzić do kina. Jego pierwszy poważniejszy film „Viva la muerte” Fernando Arrabala obejrzany w Kinie Dobrych Filmów Wiedza w PKiN i prelekcje Jerzego Płażewskiego sprawiły, że stał się wielkim fanem sztuki filmowej i do kina biegał regularnie, niemal codziennie. Wcześnie trafił na pisarza, który wkrótce stał się jego ukochanym: Heinricha Bölla. A książką, która to sprawiła, była „Utracona cześć Katarzyny Blum”, wielki protest przeciwko zniewoleniu jednostki. Z czasem zebrał, kupił i przeczytał wszystkie książki tego autora: od „Człowieka z nożami” z 1948 roku, po „Anioł milczał” …
Wyświetlono 25% materiału - 715 słów. Całość materiału zawiera 2863 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się