środa, 6 lipca 2022
Lucyna Kirwil, psycholog, tak opisuje dzień swojego męża, Jerzego Bralczyka: wstaje, czyta, je śniadanie, czyta, pisze, czyta, idzie do toalety, czyta, wychodzimy na spacer, czyta, wraca, czyta. Dzień Jerzego Bralczyka składa się z czytania minus czynności niezbędne do życia i przetrwania. Definicja Pędrka „Przygody Pędrka Wyrzutka” są mało znanym arcydziełem literatury dla dzieci, ale to właśnie one wpadły w ręce jedenastoletniego chłopca i na zawsze naznaczyły jego dziecięcy umysł. „Ty jesteś Cały Świat minus Cały-Świat-oprócz-ciebie. Oto co jesteś” – odpowiada na nurtujące pytanie dziwnego Pędrka Wyrzutka Profesor Ach Aha Oho. Ta poetycko filozoficzna opowieść Stefana Themersona wpłynęła na chłopca tak silnie, że przeczytał później wszystkie książki Themersonów. Podobają się mu do dziś, gdy sam jest dziadkiem. – „Wykład profesora Mmaa” to książka, która jest chyba najważniejsza w moim życiu: „– Szanowni Słuchacze! – rzekł profesor Mmaa i świat wydał mu się nagle prosty i nieskomplikowany. – Świat wydał mi się nagle prosty i nieskomplikowany. Zapewniam jednak Państwa, że to, czy wydało mi się nagle tak, czy inaczej, nie będzie miało wpływu ani na treść, ani na formę mego wykładu, którego przedmiot jest skomplikowany i zagmatwany” – śmieje się Jerzy Bralczyk cytując z pamięci. – Nieoczywistość jego wnioskowania wydaje mi się intelektualnie szalenie atrakcyjna – argumentuje swoją ocenę książki. Lektura Themersonów miała znaczny wpływ na gust i smak literacki prof. Bralczyka. Jest wielkim admiratorem ich twórczości. Uważa, że przekracza ona ramy literatury. „Wykład profesora Mmaa” jest wyzwaniem intelektualnym, satyrą polityczną i bajką filozoficzną w jednym. Jerzy Bralczyk ukuł anegdotę o jego wpływie na swoje życie: – Trzech profesorów doprowadziło do tego, że jestem tym, kim jestem: dobroduszny i pełen poczucia humoru profesor Filutek stworzony przez Zbigniewa Lengrena, błyskotliwy profesor Tutka Jerzego Szaniawskiego i trzeci to właśnie Profesor Mmaa. Tych trzech profesorów poznałem w wieku 11 lat, by samemu stać się profesorem wiele lat później. Wspomina wieś, w której mieszkał – to Grudusk pod Ciechanowem. Rodzice byli tam nauczycielami. Zawód przekazywany był od pokoleń. Jego pradziadek, dziadkowie, wujkowie, ciotki pracowali jako nauczyciele. Wyrastał w otoczeniu ludzi czytających i posiadających książki. Do szkoły chodził, zanim dorósł do obowiązku szkolnego, po prostu często towarzyszył mamie – nauczycielce. Podczas jej pracy siadywał na końcu klasy i słuchał lekcji. Mama po zakończeniu pracy też czytała i opowiadała chłopcu o literaturze, dom prowadziła babcia. – W domu często myło się podłogę i na mokrą wykładało gazety. Chodziłem po tym i uczyłem się czytać tytuły. Pamiętam też książki dla dzieci, np. w kształcie misia Leny Dunikowskiej „Miś Czuchrajek”. Kiedyś znalazłem w domu zdezelowany egzemplarz „Pana Tadeusza” z portretem Mickiewicza na okładce, myślałem, że to właśnie jest pan Tadeusz. Czytałem urywki, spodobało mi się. „Trylogię” czytał mi ojciec, przy świetle lampy naftowej, bo nie było prądu. Tak poznałem też „W pustyni i w puszczy”. Wzruszaliśmy się. Czytałem te teksty wiele razy, dużo fragmentów znam na pamięć. Lubiłem się uczyć. Jako drobny, szczupły chłopiec wolał czytać książki niż uprawiać sport, gdzie na sukcesy nie mógł liczyć. Po szkole podstawowej Jerzy Bralczyk kontynuował edukację w liceum ciechanowskim. Czytał dużo, miał swój gust czytelniczy. Książki były dostępne wszędzie: w domu rodzinnym, domach dalszej rodziny, u sąsiadów i przyjaciół. – Polonistka w liceum była świetna, ale nie dzieliłem jej upodobań literackich. Szczególnie nie podobało mi się pisarstwo Stefana Żeromskiego, które uważałem za pretensjonalne. Zamiast serii o Winnetou Karola Maya czytałem Jacka Londona albo J.F. Coopera. Ważne dla mnie były książki Marka Twaina o Tomku Sawyerze. Moje upodobania literackie kształtowała też prasa, którą jako młody chłopak regularnie czytałem. Wydane wówczas felietony Antoniego Słonimskiego zrobiły na mnie silne wrażenie, a szczególnie podobał mi się jego rodzaj humoru. Nieoceniona była regularna lektura tygodnika „Przekrój”, wydawanego od 1945 roku. W nim po raz pierwszy czytałem fragmenty twórczości Sławomira Mrożka, K.I. Gałczyńskiego, Stanisława Lema, J.L. Borgesa, Franza Kafki, Ernesta Hemingwaya, Jerzego Szaniawskiego. Najpierw czytałem ich w „Przekroju”, potem szukałem całych książek w bibliotekach czy księgarniach. Innym drogowskazem był magazyn „Świat”. Pamiętam też, że w mieszkaniu kolegi z Ciechanowa była biblioteka z serią kryminałów wydawaną przez Iskry „W klubie srebrnego kluczyka”, która obok serii czytelnikowskiej „Z jamnikiem” zawierała najlepsze kryminały wydawane w tamtych czasach. Zanurzenie w języku Na studia polonistyczne namówiła go polonistka. Początkowo Jerzy Bralczyk sądził, że skupi się na literaturoznawstwie, czytaniu i studiowaniu literatury pięknej. Nie spodziewał się, że zainteresowanie to porzuci na rzecz językoznawstwa. Język, gramatyka, struktury językowe, semantyka – to było to. Zajęły go: starocerkiewnosłowiański, łacina, greka, zjawiska występujące na pograniczu języka, logiki i matematyki. – Po trzecim roku wybrałem specjalizację językoznawczą. Cieszyłem się, że mieliśmy mnóstwo zajęć, literaturoznawstwo już mnie nie pociągało, tutaj czułem prawdę. Moja praca magisterska pt. „Próba formalnego opisu polisemii polskich czasowników” mówiła o relacjach pomiędzy składnią a semantyką i liczyła zaledwie dziesięć stron. Przy czym tekstu było pięć stron, a reszta to wykresy. Studiował w Warszawie, ale ze względu na problemy z meldunkiem, uzyskaniem pracy przez żonę i trudnymi warunkami mieszkaniowymi młodzi przeprowadzili się do Białegostoku, gdzie Jerzy Bralczyk został asystentem na polonistyce w Filii Uniwersytetu Warszawskiego. Tam prawie 50 lat temu …
Wyświetlono 25% materiału - 817 słów. Całość materiału zawiera 3270 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się