Bardzo często piszę przy włączonym telewizorze. Najczęściej z serialami… kryminalnymi. Zbrodnie są bowiem dla mnie pewnego rodzaju abstrakcją, bo ich przyczynami są przecież albo pieniądze, albo zemsta i ta ostatnia też przeważnie z powodu… pieniędzy. To nie mój świat. Znam przecież świetnie życie bez pieniędzy i dobrze wiem, jak to jest ledwo wiązać koniec z końcem. Oczywiście bywają zbrodnie z namiętności, które prowadzą do zemsty, ale bardzo dawno temu odkryłam, że… za krzywdy nie trzeba się mścić. Los sam odpłaca. Mogłabym zresztą podać na to wiele przykładów, ale nie o tym chcę pisać. Pozostaje oczywiście jeszcze kwestia zbrodni popełnianych w afekcie, ale i tych motywem są pieniądze lub zemsta. I tak właśnie jest w serialach kryminalnych. W soboty i niedziele rano (jeśli tylko jestem w domu) odpoczywam, pisząc i podglądając jednym okiem stary austriacki serial „Komisarz Rex”. Oglądam go właściwie z racji swojego wykształcenia historyka sztuki, bo jest tam piękny Wiedeń, stare domy, zabytkowe klatki schodowe, historyczne wnętrza, a często też zabytkowe meble, obrazy etc. Potem miejscem akcji serialu jest nie mniej zabytkowy Rzym, bo Rex przenosi się na południe Alp i trafia do stolicy Włoch. Jako historyczkę sztuki ubawił mnie odcinek z cudownie odnalezionym obrazem Caravaggia. Również z powodu wykształcenia oglądam „Poirota”, bo jest tam wspaniała scenografia i rekwizyty. Podobnie jest zresztą w australijskim serialu „Zaadki kryminalne panny Fisher”. Jednak ukochanym serialem detektywistycznym, takim serialem wszech czasów lub jak wolą inni – numerem jeden jest dla mnie „Columbo”. Tu mordercę znamy od początku, a największą atrakcją jest oglądanie, jak detektyw dochodzi do sedna sprawy, zmagając się nie tylko z przeciwnościami losu w postaci uprzywilejowanych i wpływowych zabójców, lecz także z ich pogardą do swojej osoby. Ponieważ mam kilka zawodów, więc największą przyjemność sprawiają mi odcinki, w których przestępcami są „moi koledzy po fachu”. Często przy tym podśmiewuję się z naiwności scenarzystów, ale to temat na inny felieton. Fascynujące są więc dla mnie postaci morderców reprezentujących zawód dziennikarza, filmowca, bibliotekarza, historyka bądź krytyka sztuki oraz muzealnika, ale …