Twoja droga ku Melpomenie zaczęła się od prozy? Powiedziałbym, że jestem generalnie prozaikiem, który ma równolegle długi, trwający już ponad dwie dekady romans z dramatem. Zaczęło się to w 2001 roku. Byłem na studiach scenariuszowych w łódzkiej Filmówce. Napisałem scenariusz, który wysłałem na konkurs dramaturgiczny. Został tam doceniony. Wtedy pomyślałem, że może w tym jest jakiś sens, że być może moja wrażliwość pasuje w pewien sposób do teatru. Potem byłem w dwóch projektach Teatru Rozmaitości (późniejszego TR Warszawa): Teren Warszawa oraz TR/PL. Napisane tam sztuki zaczęły żyć w obiegu zagranicznym. Dokładnie w tym samym czasie ukazywały się moje książki, np. w 2005 roku zbiór nowel „Ballada o dobrym dresiarzu”, a w 2007 roku powieść „Plac zabaw”. Potem się to jakoś przeplatało. Zaadaptowałem jedno z moich opowiadań na scenariusz słuchowiska. W 2013 roku wydałem jeszcze powieść „Fakir z Ipi”, a w 2014 powieść dla dzieci „Martynika i Biała Wyspa”. Potem pisałem mniej prozy, za to już regularnie powstawały sztuki. Ich losy były różne. Dostałem trochę nagród. Niektóre były wystawiane, np. „Holyfood” – w Buenos Aires. Kilkanaście trafiło do radia, kilka do Teatru Telewizji, można je zobaczyć na VOD („Traktat o miłości”, „Rio”, „Trójkąt Bermudzki”). Po dziesięciu scenariuszach dla radia zacząłem sam reżyserować i dobierać muzykę. W grudniu wyreżyserowałem dziewiąte słuchowisko. W sumie nie wiem, czy napisałem więcej prozy, czy dramatów. Ten ostatni tom, „Dramaty intymne”, jest trzecim wydanym po polsku, a jest jeszcze jeden po hiszpańsku. Może stałem się bardziej dramatopisarzem? Teraz zamierzam wrócić do prozy. Tworzysz dla teatru radiowego, telewizyjnego i stacjonarnych. Piszesz od razu pod konkretną scenę? Bywa bardzo różnie. Najczęściej po prostu coś mnie dręczy i muszę to przepracować, pisząc tekst. Szukam formy i często właśnie dramat jest gatunkiem, w którym mogę wyrazić to, co myślę i czuję. Czasem piszę sztuki na konkurs, jeśli temat mnie zainspiruje. Tak było z „Lento rubato” – to mój najbardziej nagradzany tekst, który powstał w ramach konkursu pod hasłem „Muzyka – bohater, inspiracja, pretekst”, organizowanego przez radiową Dwójkę. Czasem piszę na zamówienie, np. tak powstał „Trójkąt Bermudzki”, na potrzeby Teatru Telewizji. Najpierw był pomysł na jedną stronę maszynopisu, potem umowa z telewizją, potem sztuka. Wielokrotnie zdarzało mi się adaptować własne teksty: z dramatu pisanego na scenę przerabiać na radio albo na telewizję, z telewizji na radio, z radia na telewizję. I oczywiście z prozy na dramat. Na podstawie mojego zbioru opowieści sufickich pt. „Turban Mistrza Mansura” napisałem scenariusz do spektaklu w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Dramat teatralny, radiowy i telewizyjny to formy pokrewne. Proza i dramat też się jakoś łączą, a może uzupełniają? „Paloma z Buenos Aires” powstała za sprawą pandemii? Z powodu pandemii i za sprawą projektu opisania pandemii w dramacie, …