W ostatnich dwóch latach książka katolicka ma się w Polsce coraz lepiej. Momentem przełomowym okazała się śmierć Jana Pawła II – swoista felix mors – która uwolniła ogromny potencjał chrześcijańskiego ducha i wyartykułowała manifest wiary, radości i ewangelicznej odwagi. Powiało Duchem Świętym. Polscy katolicy wyszli z katakumb, w których się w poprzedniej dekadzie sami zamknęli. Nagle się okazało, jak wielu ich było ukrytych z obawy przed… własnym snobizmem nakazującym stawiać światło pod korcem, żeby przypadkiem nie narazić się na towarzyski ostracyzm i zaszufladkowanie do „ciemnogrodu”. Po śmierci Jana Pawła II publiczne przyznawanie się do wiary przestało być „obciachem”, niejeden więc śmiało wyznaje, iż czerpie przyjemność – ba, nawet inspirację – z lektury duchowej. I oto objawił się – cieszący wydawców – liczny target nie skrywający ochoty wydawania pieniędzy na książki promujące wartości chrześcijańskie, co w połączeniu z rosnącymi wskaźnikami zamożności polskiego społeczeństwa daje nadzieję na pożytek doczesny i wieczny. Od Pasji wszystkosię zaczęło Wszystko zaczęło się od „Pasji”. Ale czyż nie od tego wszystko w Kościele powinno się poczynać? Czyż wszak nie od tego zaczął się sam Kościół? „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” (1 Kor 15, 14) – przypomina św. Paweł. A żeby zmartwychwstać, najpierw musiał umrzeć. W męce. A zatem od Pasji wszystko się zaczęło. W roku 2004 reżyser-katolik zrealizował najbardziej katolicki film w dziejach światowej kinematografii: oparty na uznanym przez Kościół objawieniu, teologicznie bez zarzutu, ultratradycyjny w wymowie. I nagle, dla wielu zresztą dosyć nieoczekiwanie, okazało się, że na takie treści jest ogromny popyt. W Polsce film obejrzało trzy i pół miliona widzów. Parafie organizowały swoiste pielgrzymki do kin niejednokrotnie oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów. Radomski Polwen nie zaspał gruszek w popiele, lecz wystawił w multipleksach stoiska oferujące książkę stanowiącą podstawę scenariusza – „Pasję opowiedzianą przez Annę Katarzynę Emmerich” (globalna sprzedaż tej pozycji osiągnęła liczbę bez mała 80 tys. sztuk). Kiedy zaś film pojawił się na kasetach, samym tylko kanałem parafialnym Dom Wydawniczy Rafael z Krakowa sprzedał ich 130 tysięcy. Umarł papież… Po śmierci Jana Pawła II od razu było pewne, co stanie się wydawniczym hitem następnych dni. Polacy chcieli się pożegnać ze swym wielkim Rodakiem, nabyć pamiątkę zarówno po nim samym, jak i po tym niecodziennym nastroju, swoistym festiwalu cnót teologalnych, jaki przez kilka dni niepodzielnie panował między Odrą a Bugiem. Najzupełniej naturalnie zatem na pierwszy ogień poszło ostatnie dzieło Jana Pawła II – wydana przez Znak „Pamięć i tożsamość”– po którą sięgnęło z górą milion osób. Przedostatnie zaś – „Wstańcie, chodźmy” Wydawnictwa Św. Stanisława BM Archidiecezji Krakowskiej – kupiła proporcjonalnie niebagatelna liczba ponad stu pięćdziesięciu tysięcy czytelników. Osieroceni Polacy pragnęli usłyszeć ostatnie słowa Ojca, masowo więc sięgali po „Testament” (Wydawnictwo M/KAI). Chcieli sobie przypomnieć papieża z jego najlepszych lat, tryskającego energią i humorem apostoła niosącego ludziom na całym świecie przesłanie miłości i nadziei, stąd sukces wydanych przez Rafaela tytułów autorstwa Marka Latasiewicza „Jan Paweł II poza protokołem” oraz „Śladami Jana Pawła II” (w koedycji z warszawskim Wydawnictwem Arti) oraz znakowskich „Kwiatków Jana Pawła II”. Polacy, wreszcie, dali się unieść nastrojowi Santo subito!, ba, sami ten nastrój aktywnie kreowali, co potwierdza świetna sprzedaż – non nova sed novae – pozycji Wydawnictwa M „Droga do świętości. Jan Paweł Wielki” ks. Mieczysława Malińskiego. Wszystkie powyższe tytułu to ponad „stutysięczniki” – niektóre osiągnęły poziom sprzedaży bliski dwustu tysiącom egzemplarzy. Na podobny sukces załapało się w tej sferze tylko dwóch wydawców świeckich – Prószyński i S-ka ze swoimi „Cudami Jana Pawła II” Pawła Zuchniewicza oraz Wydawnictwo Literackie z nienajnowszą wprawdzie, ale znakomitą „Autobiografią Jana Pawła II”. Co istotne, w całej zarysowanej powyżej sytuacji cena produktu wcale nie odgrywała najważniejszej roli, o czym świadczy ponad sto dwadzieścia tysięcy sprzedanych na pniu egzemplarzy nietaniej przecież, bo ogromnej, dwutomowej, tysiąctrzystadwudziestoośmiostronicowej publikacji Białego Kruka – „Jan Paweł II dzień po dniu. Ilustrowane kalendarium wielkiego pontyfikatu 1978-2005” – zebranym przez Gabriela Turowskiego drobiazgowym opisie dziesięciu tysięcy dni Polaka na Stolicy Piotrowej. …niech żyje papież! Na przełomie pontyfikatów wzrosło w Polsce zainteresowanie sprawami Watykanu, nie tyle jako miejsca zamieszkania Przyjaciela, z którym się nawzajem odwiedzamy, co jako stolicy Kościoła z działającymi wewnątrz niej mechanizmami. Przekuło się ono w garść tytułów, z których na uwagę zasługują: „Konklawe XX wieku” Cesare (De Agostini) i wcześniejsza o rok, ale pasująca wówczas „jak znalazł”, „Historia wyboru papieży” Ambrogio M. Piazzoni (Wydawnictwo M) oraz „Jak wybierano papieży” Piotra Nowaka (Niedziela) i „Konklawe. Historia wyboru papieża” Alberto Melloni’ego (Księgarnia św. Wojciecha). Tu wymienimy również dwa tytuły młodsze o kilkanaście miesięcy, jednak mieszczące się w tym samym nurcie tematycznym, a mianowicie: „Habemus papam” Andreasa Englischa i „Ochroniarze papieża” Glauco Benigniego (oba wydane nakładem Rafaela). Książkowe spekulacje na temat osoby przyszłego Namiestnika Chrystusowego nie pojawiły się – było na to zbyt mało czasu, zaraz jednak po Habemus papam (…) eminentissimum et reverendissimum dominum Josephum, Sanctae Romanae Ecclesiae cardinalem Ratzinger posypały się na rynek książki jego autorstwa, wszak jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary był w Polsce dość szeroko publikowany. Palma pierwszeństwa w dziele przemyślanego i konsekwentnego zapoznawania polskiego czytelnika z bogatym dorobkiem tego wybitnego teologa bezsprzecznie przypada Wydawnictwu Salwator. Krakowska oficyna sukcesywnie wydaje niewielkie tomiki refleksji, medytacji, homilii i wykładów papieża-intelektualisty, umiejętnie dozując treści, by po lekturze każdego z nich pozostawał niedosyt. Oto one: „Demokracja w Kościele”, „W drodze do Jezusa Chrystusa”, „Patrzeć na Chrystusa”, „Przesłanie Zmartwychwstania”, „O sensie bycia chrześcijaninem”, „Na początku Bóg stworzył…”, „Błogosławieństwo Bożego Narodzenia. Medytacje”, „Święto wiary. O teologii Mszy świętej”, „Chrześcijańskie braterstwo” i „Nie ma Go tutaj, zmartwychwstał”. Dodajmy do tej listy jeszcze jedną pozycję Salwatora – „Myśl Benedykta XVI” autorstwa mądrego angielskiego dominikanina Aidana Nicholsa – stanowiącą próbę usystematyzowania i pogłębienia refleksji teologicznej nowego włodarza Kościoła. Warto napomknąć o ciekawym zjawisku „oswajania Benedykta”. Jak zapewne pamiętamy, istniały dosyć realne obawy, iż Polacy, niepocieszeni po stracie „naszego Papieża”, nowego potraktują jeżeli nie wrogo, to przynajmniej z nieufnością bądź w najlepszym razie – obojętnie. Obawy te wzrosły po wyborze kardynała niemieckiego – albowiem choć mało który Polak potrafi z pamięci wydeklamować „Rotę” Marii Konopnickiej, to jeden jej charakterystyczny wers znają wszyscy, nierzadko nawet nie wiedząc, skąd pochodzi – i pozostawały w mocy praktycznie aż do apostolskiej podróży Benedykta XVI do Polski w maju 2006 roku. Stąd pojawił się silny nacisk na osobistą przyjaźń Jana Pawła II i Józefa Ratzingera, na ich duchowe pokrewieństwo i długoletnią współpracę na polu teologiczno-duszpasterskim. Niektórzy wydawcy wyczuli tę tendencję i stąd na półkach księgarskich znalazły się takie tytuły jak: „Jego mocna ręka trzyma moją" Edycji św. Pawła, „Wspólna droga. Jan Paweł II i Benedykt XVI” Polwenu czy „Santo Subito. Habemus papam” Wydawnictwa AA. Trend ów jednak samorzutnie wygasł, kiedy w trakcie pielgrzymki śladami Jana Pawła II okazało się, że Benedykt XVI też jest „nasz”, co triumfalnie ogłosił światu Dom Wydawniczy Rafael publikacją Tomasza P. Terlikowskiego „Nasz papież z Niemiec”. Żyją obaj Któż z nas nie był ciekaw pierwszej oficjalnej wypowiedzi nowego Ojca Świętego z wysokości urzędu nauczycielskiego Kościoła? Encyklikę „Deus caritas est” wydało dziewięć oficyn – najokazalej prezentuje się dzieło Wydawnictwa św. Stanisława BM, najporęczniejsza jest edycja Polwenu, najchętniej kupowano wersję Wydawnictwa M (35 tys. egz.). Benedykt XVI nie powtórzy w Polsce …