Doszły mnie z kilku stron głosy bibliomanów mających chrapkę na posiadanie publikacji pt. „Wy-twórcy książek. Historia społeczności wydawniczej w czasach PRL-u”, wydanej przez krakowski Karakter (we współpracy z katowicką Akademią Sztuk Pięknych). Podobno nigdzie jej chętni nie znajdują. Nie wykluczam trudności w nabyciu, skoro sam dowiedziałem się o tym dziele nie tak dawno. Może to zresztą wynikać z zamierzonego elitaryzmu edycji; jeśli dobrze wiem, opublikowana została limitowana ilość egzemplarzy, dostępnych przede wszystkim na wcześniejsze zamówienie. Tak w każdym razie usłyszałem od ofiarodawczyni książki, czyli od własnej córki. Dar przyjęliśmy (ja oraz żona) z niekłamaną radością. Ze zdziwieniem stwierdzam, przeglądając bogato ilustrowany tom, stworzony pod redakcją grafika Jacka Mrowczyka, że od czasów minionego ustroju minęło nie tylko kilka dekad, ale też hektary zmian, jakie przemieniły gruntownie rynek polskiej książki. Dla nieco młodszych tamte czasy są jak magdalenka dla Prousta, czyli przywołują wspomnienie odeszłej na zawsze młodości. Lub, dla jeszcze młodszych, w książce przegląda się kompletna prehistoria. Zwłaszcza ci ostatni zapewne potraktują „Wy-twórców książek” jako coś w rodzaju solidnego przewodnika po ruinach całkowicie innego świata. Na pewno będzie to racja, takie domniemanie opiera się na twardych podstawach, ale... Zawsze musi być jakieś ale. Nie, ani myślę podważać znaczenia tej publikacji, zwłaszcza że przygotowali ją fachowcy, wśród których znajdują się nazwiska moich kolegów związanych z „MLK”. Naczelny redaktor naszego miesięcznika, Piotr Dobrołęcki, opracował szkice dotyczące dziejów Arkad oraz PWN-u, Piotr Kitrasiewicz zajął się dziejami Książki i Wiedzy, Wydawnictw Naukowo-Technicznych, a także historią Wydawnictw Komunikacji i Łączności. Tu w porządku. Bynajmniej nie kwestionuję więc zawartości poszczególnych artykułów, a nawet i samej koncepcji tomu. Natomiast potencjalnych czytelników chciałbym ostrzec, aby nie traktowali „Wy-twórców…” jako podręcznika do studiowania starych wydawniczych spraw. Owszem, istnieją pewne fachowe opracowania. Mrowczyk nawet o nich wspomina, jednak mamy do czynienia raczej z przymiarką do poważnej obróbki tematu …