Czwartek, 1 grudnia 2022
Jesień. Chce się jeść. O tyle łatwo się usprawiedliwić z łakomstwa, że miłosierne warstwy odzieży skrywają pęczniejące stopniowo kształty. Oczywiście, przyjdzie czas i kwiecień znów ujawni bezlitosne oblicze prawdy. Ale teraz?! Kto by tam przejmował się wiosną! Schudniemy. Mam własny chytry sposób, aby nie poddawać się nadmiernemu obżarstwu. Bardzo go polecam. Rzecz wymaga odmowy realnej konsumpcji dzięki zaangażowaniu wyobraźni. Zgromadziłem otóż przez lata obcowania ze słowem drukowanym prawie pięćset tomów kulinariów. Poczynając od klasycznej „Kuchni polskiej”, bo to lektura absolutnie podstawowa (jeśli pominąć dziewiętnastowieczne arcyklasyki, jak Anthelme’a Brillat-Savarina „Fizjologię smaku”, u nas poradniki Lucyny Ćwierczakiewiczowej; mam rzecz jasna na półkach!), z bardzo rozszerzanym następnie asortymentem. Koledzy edytorzy na szczęście wciąż mi swoje publikacje nadsyłają. Za co dziękuję wylewnie i wykwintnie. Zatem moja prywatna orgia kulinarna ogranicza się głównie do czytania przepisów zawartych na kartach książek poświęconych jedzeniu i wyobrażaniu sobie, jak one, pożerane wyłącznie wzrokiem, smakują w realu. A komu wyobraźni nie staje, może w trakcie lektury przegryzać kolumny druku surową marchewką dowolnych rozmiarów. Kiedy się zaliczy oczami wyobraźni jakąś ucztę, żołądkowy konkret schodzi dzięki marchewce na plan dalszy. Tyle zwierzeń. Teraz o rynku poradników kulinarnych. Zauważyłem przez dekady, że charakter publikowanych tomów o jedzeniu odbija w sobie wszystkie prawidłowości społecznego rozwoju. Zaczęło się wszystko po wojnie od niechlujnie drukowanych prostych przepisów i porad, jak chude budżety uzbroić w cierpliwość, aby wytrzymały apetyty oczywiste w zagłodzonym przez wojnę kraju. Papier i oprawa? Bardzo długo nie porażały estetyką, chociaż gdy minęła siermiężna epoka stalinizmu, spróbowali wydawcy graficznie polepszać jakość. Na przykład Gwidon Miklaszewski, grafik wyborny, urozmaicał swymi rysunkami popularne poradniki Ireny Gumkowskiej. Inny wybitny majster piórka, Szymon Kobyliński (jaka szkoda, że już coraz głębiej umiera w mroku dziejów), nie pozostawał w tyle. Z upływem dekad kartonowe okładki zaczęły się pokrywać folią albo lakierem, ba, pojawiły się nawet oprawy …
Wyświetlono 25% materiału - 281 słów. Całość materiału zawiera 1124 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się