Wtorek, 7 stycznia 2020
Rozmowa z Cezarym Łazarewiczem, autorem książki „Nic osobistego”

– Do zamachu doprowadziło bohatera książki ideologiczne zacietrzewienie, pamięć o zbrodniach komuny w Polsce, czy też wykonywał rozkaz zwierzchnika politycznego?
– Po prostu wierzył, że gdy Afrykański Kongres Narodowy przejmie władzę w RPA, kraj ten zginie i upadnie. Zaufał swemu przyjacielowi i politycznemu mentorowi Clive’owi Derby Levisowi, który tłumaczył mu świat. A ten akcentował, że można „ocalić” RPA, doprowadzając do zamieszek i przewrotu wojskowego. Zabójstwo Chrisa Haniego miało ten proces uruchomić. Janusz Waluś zgłosił się na ochotnika.

– „Sprawa Walusia” wywołała w RPA antypolonizm?
– Raczej nie, choć była taka obawa. Duża w tym zasługa ówczesnego ambasadora Stanisława Cieniucha, który spotkał się z Nelsonem Mandelą, by załagodzić sprawę. Po tej wizycie Mandela miał przemówienie do narodu, w którym o zabójcy Haniego mówił: „człowiek, który przyjechał z daleka”, a nie Polak.

– W Polsce mit Walusia – antykomunisty bywa pielęgnowany. A w RPA?
– Tam jest na pewno mniej znany niż u nas. Ale wciąż każda informacja o możliwości zwolnienia go z więzienia trafia od razu do serwisów informacyjnych. W Polsce natomiast wraz ze wzrostem sympatii do nacjonalistycznej prawicy, która wybrała go sobie za patrona, rośnie rozpoznawalność i popularność Janusza Walusia. Jego portrety pojawiają się coraz częściej na stadionach i manifestacjach. Z roku na rok rośnie też liczba osób wysyłających mu z Polski życzenia.

– W celi będzie przebywał do śmierci?
– Sąd już trzy lata temu zdecydował o zwolnieniu warunkowym Walusia z więzienia. Wyrok miał wykonać minister sprawiedliwości, ale tak się nie stało. Dziś prawnicy Walusia walczą o to, żeby decyzję sądową wprowadzono w życie. Czy tak się stanie, trudno przewidzieć, bo władze RPA są nieprzejednane w tej sprawie, a skazany do dziś nie wykonał gestu skruchy, który zjednałby mu przeciwników politycznych. Z drugiej strony – wszyscy przestępcy z czasów apartheidu już dawno opuścili więzienia. Jest ostatnim odbywającym karę za przestępstwo z pobudek politycznych w czasie dyktatury białych.

– Łatwo przystał na rozmowę? Utrzymujecie kontakt?
– Zgodził się na rozmowę, choć miał pewne wątpliwości. Zaryzykowałem i poleciałem do Pretorii. Spędziliśmy wiele godzin na rozmowach. Opowiedział mi o swoim życiu w Polsce, o tym, co skłoniło go do zabójstwa, o tym, jak radzi sobie w więzieniu. Byłem go ciekawy i dlatego te rozmowy przekraczały granicę dziennikarskiego wywiadu. Tak, czasem do mnie dzwoni, bo ja nie mam takiej możliwości. To są krótkie rozmowy, bo połączenia telefoniczne z RPA są bardzo drogie. Wysłałem mu książkę. Mam nadzieję, że znajomi dostarczą mu ją do więzienia i będzie mógł ją przeczytać.

Autor: Rozmawiał Tomasz Zb. Zapert