Poniedziałek, 31 lipca 2006
Rozmowa z Piotrem Dziennikiem, prezesem, i Krzysztofem Grynderem, członkiem zarządu i dyrektorem ds. wydawniczych w L&L Firmie dystrybucyjno-wydawniczej
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru174
Zaczęliście od działalności logistyczno- dystrybucyjnej, niekoniecznie związanej z książkami… Krzysztof Grynder: Nie do końca tak. Zaczęliśmy od firmy transportowej od początku związanej ze sprzedażą książek. Był rok 1991. Piotr Dziennik: Nazwa pochodzi od imion jej założycieli – Ludwika Malinowskiego i Leszka Kamińskiego. W roku 1993 w zgodzie rozstaliśmy się z nimi. Finansowo – jak na owe czasy – dobrze na tym wyszli. KG: Naszym pierwszym majątkiem był siedemnastoletni bodaj samochód ciężarowy star, którym woziliśmy książki. Potem kupiliśmy drugiego stara. Kontraktem związani byliśmy z jednym z największych podówczas wydawnictw, a mianowicie Phantom Press. Tak w ogóle, to jeszcze wcześniej pracowaliśmy z Piotrem w pierwszej chyba w Polsce prywatnej sieci księgarń o nazwie Conrad. W porywach miała kilka księgarń i około trzydziestu punktów księgarskich. Wszystkie zlokalizowane na Wybrzeżu. Lat mieliśmy niewiele, był to rok 1987 lub 1988. Działaliśmy w szarej strefie, handlując książkami na gdańskim rynku. W końcu trzeba było jednak zarejestrować działalność, jeśli chciało się podnajmować od miasta lokale na księgarnie. I to był rok 1989. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że Conrad to bodaj pierwsza prywatna firma, która robiła zakupy w Składnicy Księgarskiej. Po długotrwałych rozmowach i negocjacjach finalizowaliśmy transakcję z ludźmi, dla których nie do pomyślenia było, że zgłasza się do nich prywatna firma i chce kupić książki… [śmiech] Po Conradzie obaj podjęliśmy pracę we wspomnianym już, a świętej pamięci, Phantom Pressie, a potem nasze drogi się rozeszły, bo Piotr został dyrektorem handlowym dużego wydawnictwa edukacyjnego. PD: Chodzi o Marka Rożaka. KD: Ja natomiast dostałem propozycję pracy w hurtowni Współczesny Światowid, gdzie pracowałem przez trzy lata, początkowo jako zastępca dyrektora oddziału, a następnie jako jego dyrektor. Też świętej pamięci. KG: Niestety… A co robiliście w Phantom Pressie?KG: Pracowaliśmy w dziale handlowym, wymyślając – nieskromnie powiem – nowy model sprzedaży książek. Do tamtej pory wszystko polegało na tym, że książka ukazywała się w nakładzie 60-80 tys. egz., który to nakład proporcjonalnie dzielono między sześciu dystrybutorów pokrywających swoim zasięgiem cały kraj. To byli pracownicy wydawnictwa? PD: Raczej niezależne od nas hurtownie. W Krakowie działał Kurier Stach, w Poznaniu Svaro, we Wrocławiu Bajka, a w Warszawie Kontrakt Max… Ten ostatni funkcjonował w prywatnym mieszkaniu na piątym piętrze w bloku… [śmiech] Na czym polegała wprowadzona przez was rewolucja? KG: Poszerzyliśmy przede wszystkim rynek odbiorców, wprowadziliśmy zasadę, że dany tytuł jest sprzedawany od konkretnego dnia na terenie całego kraju, natomiast każdy odbiorca brał tyle towaru, ile uważał, że da radę sprzedać, a nie określony procent całości, jak to bywało wcześniej. Rewolucja była duża, część z tych zasad funkcjonowała na całym rynku jeszcze przez wiele lat. Może nie wyłącznie, ale między innymi za naszą sprawą firma całkiem nieźle sobie radziła. Zainicjowała niektóre rozwiązania edytorskie jak np. tłoczenia na okładkach czy użycie folii matowej. A dlaczego upadła?KG: Szkoda w tym miejscu szczegółowo o tym opowiadać. Przeinwestowano?KG: Na pewno też. W szczytowym momencie swojej historii w produkcji było nawet tysiąc tytułów – część w tłumaczeniu, część w redakcji, do niektórych były tylko wykupione prawa… Kierownictwo nie spostrzegło, że rynek książki się zmienia i coraz trudniej sprzedawać stutysięczne nakłady, co wcześniej nikogo nie dziwiło. PD: Myślę, że na tych przeszacowaniach co najmniej dwie firmy handlujące tanią książką umocniły na rynku swoją pozycję. [śmiech] Ile lat działał Phantom?PD: Cztery albo pięć. To była fabryka książek. Jak do dzisiejszych realiów można by było odnieść jej obroty?KG: Najłatwiej byłoby w dolarach… Ale nigdy tego nie przeliczaliśmy. PD: W szczytowym momencie rozwoju wydawnictwa średni nakład książki wynosił 50 tys. egz., a my potrafiliśmy wydawać ponad trzydzieści tytułów w miesiącu. KG: Średnio ukazywało się między 16 a 20 tytułów. Phantom upadł. Co dalej?KG: To nie tak. Zanim to się stało, my z tej firmy odeszliśmy, nie zgadzając się co do koncepcji związanych z jej rozwojem. Piotr poszedł do Rożaka, a ja do Światowida. Cały czas byliśmy jednak udziałowcami L&L. PD: Która to firma coraz dynamiczniej rozwijała się… KG: …nie zajmując się jednak jeszcze wydawaniem książek. Była to działalność wyłącznie transportowa, nawet nie dystrybucyjna. W końcu sami wpadliśmy na pomysł, że można by wydać parę książek i okazało się, że jest to pomysł całkiem niezły. Zajmowałem się tym „po godzinach”. Co sprawiło, że postanowiliście porzucić swoje miejsca pracy? PD: Szybki rozwój L&L. Bądź co bądź byliśmy udziałowcami. KG: Podpisaliśmy pierwsze kontrakty na dystrybucję, …
Wyświetlono 25% materiału - 698 słów. Całość materiału zawiera 2794 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się