Poniedziałek, 2 listopada 2009
Rozwiązania dla rynku książki
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru259
Identycznie jak ten tekst zatytułowaliśmy spotkanie, jakie nasza redakcja zorganizuje pierwszego dnia Targów Książki w Krakowie (zaproszeń na nie w numerze kilka). Znamienne, że w tym samym momencie nie jedyni wpadliśmy na pomysł niskiego pochylenia się nad aktualnymi problemami branży wydawniczej – podczas tej samej imprezy na rozmowę wokół ustawy o książce zaprosiło Stowarzyszenie Księgarzy Polskich, a na panel „Problemy księgarstwa i propozycje ich rozwiązania” bratnia Izba Księgarstwa Polskiego. Bliska nam z kolei redakcja „Wiadomości Księgarskich” postanowiła zapytać „co jest, a co nie jest nieprawidłowością w branży wydawniczo- księgarskiej?” i „co wpływa na nasze postrzeganie rynku książki?”. Trudno nie ulec wrażeniu, czy raczej – nie nabrać przekonania, że rynek znalazł się w miejscu, w którym jego uczestnicy nerwowo rozglądają się w poszukiwaniu tabliczki z napisem „Tędy”… Cóż mogło spowodować tę nerwowość? Przecież środowisko od lat żyje tymi samymi problemami! Nieuczciwą konkurencją, zatorami płatniczymi, chronicznym brakiem pieniądza na rynku, nadprodukcją tytułową, kiepską informacją na temat bieżącej oferty, słabą siecią księgarską, reprografią, piractwem elektronicznym, konkurencją alternatywnych źródeł rozrywki, nie dość wysokimi wskaźnikami czytelnictwa… Nihil novi sub sole! A jednak w trakcie kilku targowych dni tęgie, choć zmęczone branżowymi spotkaniami, umysły przedstawicieli środowiska głowić się będą nad wypracowaniem skutecznych rozwiązań dla rynku książki. Nie. Dziś nie padnie ani jedno słowo na jej temat. Choćby dlatego, że w ostatnich latach powiedziano i napisano na temat „tej” ustawy wiele, być może ponad miarę. Słów mądrych, potrzebnych, ale i… całkowicie miałkich, które w ustach jej zwolenników, jak i przeciwników, brzmiały jak frazes. Bo i nierzadko wyłącznie nim były. Poza tym – nie wyręczajmy animatorów targowych debat, zostawiając im radość wzniecania jak najżarliwszych sporów. Unosząc się w pewnej, chciałoby się powiedzieć – bezpiecznej odległości od rynku książki nabiera się do niego szczególnego dystansu. Nie tkwiąc w ogniu polemik i nie musząc podejmować dramatycznych niekiedy decyzji, które rynek ów na co dzień kreują, widzi się wszystkie jego problemy jakby… prościej, czyściej, można by rzec – zdecydowanie bardziej anonimowo. Nie rozpoznaje się personaliów pozostających w konflikcie stron i barw na dzierżonych przez ich chorążych proporcach. Nie zna się przeto kontekstów wydarzeń, zatracając często umiejętność właściwej analizy procesów i oceny zaangażowanych w nie podmiotów. Dystansując się od spraw, którymi żyje branża, coś się jednak w ich obrębie dostrzega. Aż nadto dokładnie widzi się mechanizmy sprowadzające się do przestrzegania lub nie fundamentalnych spraw i wartości, właściwych dla życia człowieka w ogóle, a zatem i jego aktywności zawodowej. Bo co by nie mówić i jak by nie rozkładać na czynniki pierwsze kwestii związanych z terminami płatności, rabatami, nielegalnym ściąganiem z Sieci plików z równie bezprawnie zawłaszczoną twórczością czy nadużywaniem przewagi konkurencyjnej, za częścią z tych spraw nie stoją uwarunkowania wyłącznie natury obiektywnej, związane z realiami makroekonomicznymi czy niedostatecznymi kwalifikacjami kadr. Całkiem dużo naszych bolączek bierze się z lekceważenia podstawowych zasad stosunków międzyludzkich – z nieuczciwości, nierzetelności, nielojalności, pychy, braku szacunku dla pracowników, przełożonych i klientów, zawodowej ignorancji i lenistwa, prawdomówności… Pogwałcenia cech, które wynosi się z domu i środowiska, w którym się dorastało. Za niemal każdą, mniej lub bardziej przemyślaną decyzją, stoi stosunek do poszanowania tych wartości. Naiwnością, dobrymi chęciami, nieoszacowaniem ryzyka czy – ostatnio to modne – kryzysem wszystkiego wytłumaczyć się nie da! Wiem, że nie będziemy na ten temat debatować w trakcie imprez, które odbędą się na targach krakowskich. Ba, nie powinniśmy nawet! Nie czas to i nie miejsce na to. Pragnąłem jednak o tym nam wszystkim przypomnieć. KUBA FROŁOW PS. Chcąc zarówno Czytelników, jak i nas samych, odpowiednio nastroić przed zbliżającą się dyskusją, poniżej publikujemy fragment najnowszego wydania „Rynku książki w Polsce”, którego premiera odbędzie się – a jakże – już za kilka dni, w Krakowie. Prognozy dla rynku wydawniczego Prognozy dla rynku wydawniczego nierozerwalnie wiążą się z digitalizacją zasobów i dystrybucją treści na rozmaite czytniki. Problemy przyszłego rynku książki to: koncentracja dystrybucji treści na poziomie globalnym (ekspansywne plany Google) oraz piractwo i problem wynagrodzeń autora oraz wydawcy. Forma cyfrowa oczywiście spowoduje rewolucyjne zmiany w książkowym biznesie. Oznacza schyłek tradycyjnych księgarń i zmierzch branży poligraficznej. To przenikanie się różnych mediów, konieczność udostępniania części zasobów w sposób darmowy, rezygnacja z jakichkolwiek opłat w przypadku dzieł, do których wygasły majątkowe prawa autorskie, wreszcie uznanie prawa do społecznego (a i biznesowego) obiegu dzieł amatorskich na równi z utworami „profesjonalnymi”. Wreszcie, to konieczność poszukiwania nowych źródeł przychodów, w znacznym stopniu pochodzących z rynku reklamowego oraz z generowanego w Sieci ruchu. Prognozy dotyczące cyfrowego rynku książki są znacznie bliższe, niż nam się wydaje. Już najbliższe lata zmuszą nas do całkowicie nowego myślenia o książkowym biznesie. Jeśli – podobnie jak telefon komórkowy – czytnik etekstu będzie dostarczany za złotówkę, zaś kultura popłynie szerokim strumieniem w abonamencie udostępnianym przez operatorów sieci komórkowych, wówczas wydawcy nie będą mieli wiele do powiedzenia na temat przyszłości swojej branży. Już teraz pierwsze skrzypce w udostępnianiu cyfrowych zasobów wiedzy grają nie oni, a nawet nie bibliotekarze, lecz giełdowa spółka Google. Rozwój technologii umożliwia niemal dowolne zarządzanie treścią. Oczywiście, w negatywnym znaczeniu tego słowa będzie się to wiązać z nielegalną dystrybucją publikacji, a także zbyt swobodnym przepływem własności intelektualnej między poszczególnymi ośrodkami jej powstawania (zapożyczenia, „podświadome inspiracje”, literacki sampling itd.). Niby to wszystko już było – zjawisko plagiatu jest tak stare jak sama twórczość. Teraz jednak stało się prostsze, szybsze, a nawet łatwiejsze do ukrycia. A co gorsza – społecznie przyzwolone. Gdyby powyższe rozważania ująć w kilka prostych, przemawiających do wyobraźni haseł, mogłyby one …
Wyświetlono 25% materiału - 882 słów. Całość materiału zawiera 3531 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się