Piątek, 26 czerwca 2015
Potencjał poznawczy Cz. 1
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru410
Wydawać by się mogło, że sytuacja osoby zainteresowanej praktykami lekturowymi Polaków w ostatnich kilkudziesięciu latach jest komfortowa. Co prawda rzadko były one wyłącznym, bądź choćby głównym przedmiotem dociekań rozmaitych instytucji, niemniej – nawet jeśli uwzględnić tylko badania prowadzone na próbach reprezentatywnych, a więc takie, których wyniki odnieść można do całej populacji – to od ponad czterech dekad rekonstruowano owe praktyki wielokrotnie. Nie znaczy to jednak, że niezmiennie analizowano kontakty z tą samą kategorią środków przekazu, że za każdym razem umieszczano je w podobnym kontekście i że zawsze uwzględniano identyczny repertuar działań respondentów. Niewątpliwie czytelnictwo książek traktowano z reguły jako osobny typ zachowań komunikacyjnych, bez trudu dający się oddzielić od czytelnictwa periodyków. Jednakże ostatnie zmiany cywilizacyjne, w tym ściśle technologiczne, spowodowały, że dotychczasowe granice obszaru zjawisk, którym zajmują się lub – zdaniem odbiorców ich prac – powinni się zajmować badacze, ulegają rozmyciu. Proces konwergencji, rozumiany jako transfer wypowiedzi między różnymi systemami komunikacyjnymi, spowodował bowiem, że konkretne teksty piśmiennicze (lub ich typy), publikowane dotąd wyłącznie w postaci drukowanego kodeksu, zaczęły pojawiać się najpierw na różnego typu nośnikach, w rodzaju dyskietki lub dysku optycznego, a następnie stały się dostępne za pomocą specjalnych czytników albo Internetu zainstalowanego w telefonie komórkowych, smartfonie lub komputerze. Przekazy te przybierają formę zarówno cyfrowych wersji tekstów funkcjonujących jednocześnie w postaci kodeksu, jak też niedostępnych w innej formie konglomeratów plików tekstowych lub hipertekstowych. Jednocześnie w sieci obecne są też nowe, nieznane przedtem typy wypowiedzi, np. blogi. Jak się wydaje, pojawia sie ostatnio tendencja do jednoczesnego zajmowania się kontaktami z wszelkiego typu tekstami piśmienniczymi przystosowanymi do upowszechniania. Skonstruowano nawet sugestywne pojęcie „diety tekstowej”, obejmujące czytanie książek, czasopism, a także wpisów i wiadomości w Internecie (na blogach, forach i innych stronach) oraz krótkich wiadomości tekstowych służących przede wszystkim komunikacji z innymi osobami1. Z kolei zjawisko remediacji, czyli dwukierunkowego procesu oddziaływania na siebie starych i nowych mediów, powoduje nie tylko zmiany samych środków przekazu, ale także – co ważniejsze – metod korzystania z nich przez odbiorców, w tym sposobu rozumienia pojęcia lektura i form podejmowanych praktyk lekturowych (brak poszanowania dla spójności i autonomii tekstu, czytanie fragmentaryczne)2. Czytelnictwo książek sytuowano na ogół w kontekście tzw. uczestnictwa w kulturze, rozpatrywano jako jeden ze sposobów spędzania czasu wolnego, jako element stylu życia, swoisty przejaw aktywności kulturalnej3. Ten sposób postępowania – cechujący zresztą wszelkie badania dotyczące partycypacji kulturowej – staje się ostatnio przedmiotem krytyki. Zarzuca się mu np., że odwołuje się do koncepcji rodem z lat 60.-80. ubiegłego wieku, które nie przystają już do nowej rzeczywistości cywilizacyjnej, gdyż ich cechą wspólną „jest traktowanie kultury jako czegoś zewnętrznego wobec jednostek, czegoś, czym one manipulują, posługują się, wykorzystują do zaspokojenia swoich potrzeb, co decyduje z kolei o tym, kim one są w sensie społecznym, (…) jak bardzo zbliżają się lub oddalają od ideału »człowieka kulturalnego« obowiązującego w ich zbiorowości”4. Zdaniem Marka Krajewskiego ten typ „ujmowania partycypacji kulturowej zakorzeniony jest w takim modelu kultury, który każe ją widzieć jako osobną sferę życia i to najczęściej ograniczoną do nieinstrumentalnych działań artystycznych. Ponadto w modelu tym kultura najczęściej jest postrzegana jako monokultura, a więc jako względnie zintegrowana całość, kontrolowana przez państwo i jego instytucje, a celem jej jest regulowanie zachowań obywateli, enkulturacja i wykorzenienie kultur obcych”5. Tymczasem – twierdzi on – „Wokół nas wszystko się zmieniło: procesy wytwarzania i dystrybucji różnorodnych zasobów uległy usieciowieniu i digitalizacji, co sprawia, iż każdy może tworzyć i dzielić z innymi tym, co wykreował”6. Niewątpliwie postulat, by uczestnictwo w kulturze (a co za tym idzie – praktyki lekturowe) traktować raczej jako narzędzie niż cel działań podejmowanych w sferze publicznej7 wart jest rozpatrzenia8. Pytanie tylko, czy i w jakim zakresie można go zastosować w badaniach masowych, zwłaszcza typu sondażowego? Próbując zrekonstruować aktualny obraz czytelnictwa książek w Polsce, brano pod uwagę rozmaite zestawy problemów. Pytano m.in. o prestiż lektury jako praktyki kulturowej, o to czy jest czynnością lubianą, czy jest przedmiotem wymiany opinii. Analizowano wybory (w tym tzw. powszechniki) i kanony lekturowe. Interesowano się głównymi źródłami dostępu do książek (np. zakupem, wypożyczaniem z bibliotek, pożyczaniem od osób prywatnych, księgozbiorami domowymi). Starano się ustalić wymiar czasu poświęcanego na czytanie i okoliczności, w których respondenci sięgają po książkę. Jedynymi jednak zagadnieniami, które uwzględniano we wszystkich rozpoznaniach, był zasięg i intensywność czytania w skali globalnej oraz w obrębie podstawowych kategorii społecznych. W prezentowanym artykule przyjrzę się właśnie tym dwóm ostatnim problemom. Najpierw przedstawię krótką historię inicjatyw badawczych im poświęconych, a następnie pokażę, co na podstawie regularnie powtarzanych sondaży można powiedzieć o zmianach zasięgu i intensywności praktyk lekturowych w ostatnim czterdziestoleciu. 1. Przegląd badań Choć z reguły różnorodność stosowanych rozwiązań (pytań, sposobów kategoryzacji, wskaźników itp.) powoduje, że synchroniczny obraz opisywanych zjawisk staje się bogatszy, to jednak aby móc zrekonstruować trend, jakiemu one podlegają, trzeba w kolejnych badaniach pewne procedury także powtarzać – zbierać informacje empiryczne o zestandaryzowanym charakterze (albo przynajmniej potrafić je potem w takowe przekształcać). Oczywiście, za każdą z zasad przyjmowanych w prezentowanych dalej rozpoznaniach stały jakieś ważne argumenty, co więcej, nawet ex post, trudno często wykazać niższość lub wyższość którejś z nich, niemniej dla historyka czytelnictwa wspomniane na początku bogactwo informacji – właśnie ze względu na brak ich porównywalności – bywa pozorne. Mankamentem tym obciążone były już pierwsze badania, przeprowadzone przez Główny Urząd Statystyczny w latach 70. O ile w 1972 roku interesujące nas pytanie brzmiało: „Ile książek przeczytał(a) Pan(i) w 1972 roku?” i miało charakter zamknięty (należało wybrać jedną spośród siedmiu możliwości), o tyle w 1979 roku – „Ile książek czyta Pan(i) w ciągu miesiąca z wyjątkiem literatury dla bieżącej pracy zawodowej lub nauki itp.?” i miało charakter otwarty9. Lucjan Adamczuk zastanawiając się nad porównywalnością wyników obu rekonesansów, stwierdził jedynie, że „podstawowa różnica między pytaniami dotyczy okresu, do którego odnosi się liczbę przeczytanych książek”, co ma znaczenie dla „określenia społecznego zasięgu czytelnictwa”, gdyż „znaczna część osób, na skutek poczucia »nieadekwatności kulturalnej« nie przyzna się iż w ciągu miesiąca nie przeczytała ani jednej książki a podanie choćby jednej daje w efekcie statystycznym 12 przeczytanych książek w ciągu roku. Jednocześnie jednak znaczna część osób jest w stanie podać bliższą prawdy liczbę przeczytanych książek w miesiącu niż w roku choćby ze względu na zawodność pamięci. W konkluzji można stwierdzić, iż dane o liczbie przeczytanych książek w ciągu roku mogą być bardziej zawyżone w badaniu z 1979 roku niż w badaniu z 1972 roku”10. Autor nie zwrócił jednak uwagi, że w obu wypadkach pytano w zasadzie o co innego: raz o wszystkie akty lektury, raz zaś tylko o te, które miały charakter autoteliczny, co dodatkowo uniemożliwia śledzenie zmian. Kolejne badania GUS przeprowadził w latach 1985 i 1990, niestety w zbiorczym omówieniu wyników wszystkich czterech badawczych inicjatyw tej instytucji11, brakuje szczegółowych informacji, jak wówczas brzmiało interesujące nas pytanie; wiadomo tylko, że interesowano się liczbą książek przeczytanych w ciągu roku12. W 1988 roku w badaniu „Kultura a życie codzienne Polaków” Instytut Kultury, który wcześniej w swych „opracowaniach i raportach analizował szczegółowo” wyniki wspomnianych sondaży GUS, sam zainteresował się „liczbą przeczytanych książek w ciągu ostatnich 12 miesięcy”13, ale – jak wiadomo z późniejszych opracowań – nie uwzględniał korzystania z podręczników i literatury zawodowej. Tak samo postąpił w badaniach „Życie kulturalne Polaków” z 1992 roku, zrealizowanych we współpracy z Ośrodkiem Badania Opinii Publicznej14. Na dodatek w tym wypadku próba obejmowała osoby w wieku powyżej 16 lat15. Przyczyn tego, że wyniki badań wymienionych instytucji – nawet w wypadku tak prostych informacji, jak dotyczących zasięgu i aktywności czytelniczej – są trudno porównywalne, było zresztą więcej. Jak pisał Wiesław Łagodziński, „Pierwsza to, konstrukcja ankiety, w której Instytut Kultury przed zadaniem pytań dotyczących realnego uczestnictwa w kulturze »doprowadził« świadomość badanych na znacznie wyższy poziom samooceny kulturalnej, niż miało to miejsce w badaniach GUS-owskich. Badani stymulowani licznymi pytaniami pomocniczymi uznali najwyraźniej, że badacze oczekują od nich deklaracji o znacznie wyższym poziomie uczestnictwa w kulturze, niż wynikało to z badań GUS przeprowadzonych w 1990 roku. Druga przyczyna, to cechy sieci ankieterskich realizujących dla badania. Badania Instytutu Kultury były realizowane głównie przez studentów, doraźnie zatrudnionych do badań, natomiast badania GUS były realizowane przez zawodową sieć ankieterską do badań budżetów gospodarstw domowych. Obie te sieci różnią się między sobą znacznie zarówno wiekiem, wykształceniem, …
Wyświetlono 25% materiału - 1327 słów. Całość materiału zawiera 5311 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się