Poniedziałek, 29 stycznia 2024
ROZMOWA Z MACIEJEM MAKOWSKIM, do połowy 2023 roku prezesem zarządu wydawnictwa Prószyński Media, obecnie przewodniczącym Rady Wydawców Porozumienia Wydawców Książek – Związku Pracodawców
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeruBiblioteka Analiz nr 610 (2/2024)
Czy poglądy polityczne mają wpływ na twoje działania? Zawsze stroniłem od polityki w sensie aktywnego udziału i tak mi chyba zostanie na zawsze. Na rynku książki są podziały polityczne… Na szczęście nie wpływają na wzajemne działania i na rynek sensu stricto. W każdym razie w tej części, w której sam się poruszam, jest oczywiste, że wydawcy mają różne poglądy polityczne. Nie muszę dawać przykładów tych osób. To jednak nie wpływa na nasze wewnętrzne stosunki, rozmowy, działania. Rynek jest raczej wolny od tego ciężaru polityki, chociaż oczywiście polityka jakoś na niego wpływa, ale bardziej jako źródło prawa i pewnych przepisów niż ścierania się poglądów. Czy masz poczucie, że w poprzednim rozdaniu, gdy Platforma Obywatelska z PSL-em była u władzy, rynek książki był niedoceniany, odrzucano propozycje rozmów, nie mieliśmy wśród rządzących partnerów? To jest też obecne rozdanie, bo PO i PSL wraz z pozostałymi sygnatariuszami umowy koalicyjnej znów są przy władzy, ale wiem, o czym mówisz, bo pamiętam, że jeżeli chodzi o ustawę o książce, to rzeczywiście Platforma Obywatelska w jakiś sposób ją blokowała. Pamiętam również wizyty w Sejmie, które odbywały się przy wsparciu PSL-u. Natomiast czy rynek był wówczas niedoceniany? Nie odnosiłem takiego wrażenia. Chyba to była bardziej, jak zwykle, kwestia osób niż jakichś doktryn politycznych czy systemu. Ostatnie osiem lat to też praktycznie brak relacji… Zupełny brak relacji, natomiast faktem jest, że politycy nigdy nie brali pod uwagę głosu płynącego ze środowiska rynku książki we wszystkich swoich działaniach. Podejrzewam, że to nawet nie jest kwestia niechęci czy złośliwości z ich strony, ale bardziej tego, że ten rynek jest tak mały w sensie gospodarczym i nie jest ważny w budżecie państwa. Pochylanie się nad nim chyba trochę było dla nich stratą czasu. Niesłusznie zresztą, bo przecież książki kształtują światopoglądy i działania, a także poszerzają horyzonty myślowe. To nie jest brane pod uwagę przez polityków. Gdybyśmy, nie wiem, „robili” w ropie naftowej, pewnie nasze zdanie byłoby ważne, ale działamy w książkach i jest to może dla nich mniej ważne. Nie można jednak odpuszczać… To nie znaczy, że nie musimy w tej chwili mocno akcentować naszych problemów. Uważam, że powinniśmy znowu, tak zresztą jak Polska Izba Książki, bo tutaj mamy absolutnie zbieżne cele, starać się o zerową stawkę podatku VAT na książki. Bo te 5 proc. VAT-u, które jest w tej chwili, naprawdę nie ma znaczenia dla budżetu, a dla ceny książki może mieć znaczenie kapitalne! Gdyby to wreszcie nastąpiło, to byłoby dobrze przyjęte w naszym środowisku… I przez czytelników też, bo może to wpłynąć na obniżenie ceny książki. Powiem tutaj, że mamy pewien rodzaj czarnego PR- -u wśród czytelników, którzy sądzą, że nam – wydawcom – zależy na jak najwyższych cenach książek i robimy wszystko, aby ta cena była wysoka. Natomiast każdy z wydawców, z którym rozmawiam i którego znam, sam przecież jestem wydawcą, stara się raczej, żeby cena książki była najniższa z możliwych. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że wzrosty kosztów energii, cen papieru i innych wydatków związanych z działalnością wydawniczą nie są przerzucane w stu procentach na cenę okładkową. Oczywiście mają swój udział we wzroście ceny okładkowej, ale według mnie w najmniejszym możliwym procencie, tak aby książka nie miała ceny zaporowej i mogła być jednak kierowana nie tylko do grupy najzamożniejszej. To oczywiście niestety nie zawsze się udaje i już teraz mamy ceny pięćdziesiąt parę czy sześćdziesiąt parę złotych za egzemplarz. Niestety wysoka cena książki, przy inflacji i niestykającym się budżecie domowym, powoduje często, że to właśnie książka jest skreślana jako pierwsza. Czy uważasz, że dzisiaj nasze środowisko właśnie w sytuacji, kiedy oczekujemy od administracji państwowej jakichś działań, powinno działać bardzo zjednoczone? Tak uważam! I w związku z tym powołałeś odrębną organizację! To nie ja powołałem organizację, zrobili to wydawcy! Problemy środowiska są bardzo różne i wiem, o czym mówisz. Mówisz o Polskiej Izbie Książki, która reprezentuje duży kawałek rynku. I o Porozumieniu Wydawców Książek – Związku Pracodawców, który właśnie powstał… … a który reprezentuje tak naprawdę na razie tylko pewien kawałek rynku. W domyśle będzie związkiem wydawców literatury pięknej, beletrystycznej i pewnie komiksów, nie wiem, jak to określić, bo nie ma dobrej definicji tego obszaru. Na pewno nie myślimy o wydawcach edukacyjnych czy wydawcach literatury fachowej i tak dalej… Dlaczego powstała ta nowa organizacja? Dlatego, że Polska Izba Książki, zrzeszając wszystkie środowiska nie jest w stanie być blisko naszych problemów i trzymać rękę na pulsie. Czasami te problemy rodzą się właśnie na styku z innych podmiotami, które są członkami PIK-u. I trudno wymagać od Izby reprezentowania interesów jednych członków będących w sprzeczności z interesami innych członków. Chcemy reprezentować interesy właśnie wspomnianej grupy wydawców, bo akurat wydaje nam się, że wydawcy tej literatury są trochę słabszą grupą. Chcemy, czyli kto? My, wydawcy literatury pięknej. Na razie to wydawnictwa, które są członkami założycielami związku. Ale Związek, jak przekazaliśmy w komunikacie o jego powołaniu, będzie otwarty – po jego rejestracji – dla innych wydawców, bo w tej chwili jesteśmy właśnie w trakcie załatwiania formalności. Kiedyś w Polskiej Izbie Książki była Sekcja Wydawców Beletrystycznych, a ty byłeś przewodniczącym tej sekcji. Czy ten nowy pomysł pokrywa się z tamtą koncepcją? Związek jest bardziej skonsolidowany i trochę, moim zdaniem, mocniejszy niż Sekcja Polskiej Izby Książki. Opinie na temat powołania nowej organizacji są różne. Czy deklarujesz współpracę z PIK? Tak, absolutnie tak. Miałem już spotkanie z Sonią Dragą, prezeską Polskiej Izby Książki. Oprócz oczywiście pewnych różnic, które widzimy, widzimy również spójne możliwości działania, co nie oznacza, że Związek wstąpi do Polskiej Izby Książki. To nie miałoby najmniejszego sensu w tym momencie. Natomiast przy tym, co dotyczy całego rynku, czyli właśnie zerowa stawka VAT, przepisy prawne, podatkowe czy handlowe, mamy jak najbardziej możliwość współdziałania i Polska Izba Książki – wsparta przez Związek – może być mocnym głosem środowiska wydawców. Mam nadzieję, że po rejestracji i wstąpieniu innych wydawnictw będzie on jeszcze mocniejszy. Będzie głosem, który – mam nadzieję – czynniki prawodawcze, opiniotwórcze i podobne będą musiały brać po uwagę. Tutaj absolutnie nie ma konkurencji. A co was różni? Są rzeczy, które dotyczą tylko nas, czyli wydawców literatury pięknej, szeroko rozumianej oczywiście, włącznie z literaturą popularnonaukową. Musimy to sami ogarnąć, bo znamy się na tym najlepiej i wiemy, jak się do tego zabrać. Głos jednego wydawnictwa nie jest tak mocny, jak głos kilkudziesięciu wydawnictw. I o to nam chodzi. A co z ustawą o jednolitej cenie książki? To jest bardzo ciekawy temat, bo wśród wydawców, którzy są założycielami Związku, są i zwolennicy tego, co było proponowane dwa lata temu, i przeciwnicy. Jeżeli teraz powstanie nowy projekt ustawy o jednolitej cenie książki, to nasz Związek będzie o tym dyskutował wewnętrznie. Myślę, że Polskiej Izbie Książki to też może pomóc, jeżeli wyrazimy jedną opinię naszego środowiska, a nie kilkanaście. Tak naprawdę wszystko zależy od ustawy, co w niej będzie, czyli od tekstu tego projektu. Jakie jest twoje stanowisko w tej sprawie? Kiedyś byłem zwolennikiem jednolitej ceny książki, ale w innej sytuacji rynkowej. Potem rynek się bardzo zmienił i ze strony zwolenników raczej przeszedłem na stronę przeciwników tej ustawy, bo w jej projekcie były zapisy, które niestety były dla wydawców, zdaniem moim i wielu innych osób, niedobre. Wydaje mi się, że wejście w życie ustawy o jednolitej cenie książki w takim kształcie, jaki był prezentowany, wcale nie spowodowałoby, że wydawcy i czytelnicy poczuliby się lepiej. Czytelnicy mieliby ciągle wysoką cenę książki, bo nie mieliby tych upustów i dużych rabatów, jakie teraz mają, choćby w internetowych księgarniach. Wydawcy nadal udzielaliby dokładnie tych samych wysokich rabatów, których udzielają. Chodzi o rabaty udzielane dystrybutorom? Tak, dystrybutorom, nie czytelnikom. Przecież bezpośrednio z czytelnikami wydawcy bardzo mało mają do czynienia. Gdyby obowiązała ustawa, …
Wyświetlono 25% materiału - 1248 słów. Całość materiału zawiera 4993 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się