środa, 29 sierpnia 2007
„Rynek książki w Polsce. Edycja 2007” – księgarstwo hurtowe
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru202
Wyższe marże i rabaty Wyższy, wywalczony przez odbiorców hurtowych rabat od dostawców, to jedna z najważniejszych przemian na rynku książki. Zmienia to całkowicie sposób kalkulowania zysków – zarówno w wydawnictwach, jak i u dystrybutorów, przy czym warto podkreślić, że zmiana ta prawie w ogóle nie wpłynęła na cenę detaliczną książki, a więc za wyższy rabat nie płaci odbiorca końcowy, czyli czytelnik. Płaci wydawca. Wydawca, który dysponuje towarem niezastępowalnym lub zastępowalnym w niewielkim stopniu, jakim jest książka, nie zgodziłby się jednak na rezygnację z części swoich zysków, gdyby nie otrzymywał czegoś w zamian. Tym czymś przede wszystkim jest większe bezpieczeństwo obrotu handlowego, o czym będzie jeszcze mowa w osobnym podrozdziale. Ale nie tylko. Znacząca poprawa jakości obsługi handlu – możliwa m.in. dzięki nowoczesnym komputerowym systemom monitoringu sprzedaży i gospodarki zapasami – zdjęła z wydawców część ich kosztów stałych związanych z magazynowaniem książek oraz monitorowaniem zaopatrzenia księgarń w ich tytuły. W rezultacie w większości wydawnictw wzrosła efektywność pracy (redukcje zatrudnienia w pionach związanych z obsługą sprzedaży) i zmniejszyły się koszty zmienne. Zmniejszyło się też w wydawnictwach zapotrzebowanie na gotówkę, o czym także będzie jeszcze mowa, dzięki zmianom w systemach rozliczeń, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na pieniądze za sprzedany towar. Jeszcze w 2000 roku średni rabat hurtowy wynosił 40 proc. Był to zwyczajowy upust stosowany w zasadzie od początku lat 90. XX wieku, a więc przez całą dekadę. Była to dekada nieprawdopodobnego wzrostu przychodów na rynku książki (od 1990 do 2000 roku przychody wydawców wzrosły o 1219 proc. – ze 160 mln zł do 1,95 mld zł; w przeliczeniu na dolary – bo przecież mieliśmy w tym okresie inflację, która w 1991 roku przekraczała 70 proc., zaś łącznie w interesującym nas okresie wyniosła ponad 274 proc. – a zatem w przeliczeniu na dolary wzrost przychodów sektora wydawniczego wyniósł w ciągu dekady 264 proc.). W tym samym okresie byliśmy świadkami ogromnej liczby bankructw w sektorze dystrybucji, o czym będzie mowa w podrozdziale poświęconym konkurencji. Obecnie średni udzielany przez wydawcę rabat hurtowy to 48-50 proc., a po uwzględnieniu dodatkowych opłat związanych z promocją w miejscu sprzedaży – coraz częściej przekracza nawet 55 proc. od ceny detalicznej. Jest to poziom coraz trudniej akceptowalny dla większości wydawnictw i należy przypuszczać, że osiągnął swój maksymalny pułap. Jednocześnie jest to poziom, który hurtowniom daje możliwość rozwoju, inwestowania w logistykę sprzedaży i współuczestnictwo w promocji. Mniejsza konkurencja Znaczna poprawa rentowności hurtu księgarskiego (w latach 2000-2003 można było mówić o rentowności ujemnej dla całej tej branży) wynika po pierwsze z reorganizacji sprzedaży, po drugie z poprawy warunków dostaw i wyższych rabatów (dotyczy to już wszystkich wiarygodnych podmiotów), po trzecie – z mniejszej konkurencji na rynku dystrybucji. Coraz większy przychód przypada na duże firmy. Zaskakująco szybko zmniejsza się liczba podmiotów działających w hurcie księgarskim. W 1999 roku było w Polsce 550 hurtowni książek, a w 2003 roku już tylko 365. Oznacza to, że w ciągu pięciu lat z rynku ubyło 35 proc. podmiotów. Można szacować, że z rynku „odpłynęło” tylko w latach 1998-2004 ok. 360 mln zł obrotu na książkach liczonego w cenach zbytu wydawców. Rynek nie znosi próżni, więc miejsce po firmach, które zbankrutowały lub popadły w tarapaty, zajęli inni. Przede wszystkim Azymut, który pomimo wielkich strat, w szczytowym okresie realizował sprzedaż o wartości ponad 140 mln zł. Lata 1998-2005 to też dynamiczny rozwój Firmy Księgarskiej Jacek Olesiejuk, która z drugorzędnego gracza wyrosła na głównego dostawcę do hipermarketów i najważniejszego w Polsce dystrybutora beletrystki. Rozwija się też Matras, choć ten jest już dziś bardziej siecią detaliczną niż klasyczną hurtownią. Na ważnego dostawcę Empiku (a także m.in. sieci Tesco) wyrasta warszawski Platon. Lukę na rynku wypełnili też sami wydawcy stosując różne techniki sprzedaży bezpośredniej, a także kluby wysyłkowe – Świat Książki i Klub dla Ciebie (co charakterystyczne – rozwój tego drugiego przypada na lata największego kryzysu na rynku hurtowym). Rozwinęła się też bardzo sprzedaż bezpośrednia do szkół, a w rezultacie upadły hurtownie przez lata tradycyjnie związane z Wydawnictwami Szkolnymi i Pedagogicznym. Przez kilka lat na słabszej kondycji dużych hurtowni korzystały mniejsze, bardziej dynamiczne firmy regionalne: Wikr, Milo, Super Siódemka i inni. Obecnie, po upadku kilku większych graczy, inwestycji WSiP w hurtownię Wkra i ograniczeniu sprzedaży bezpośredniej do szkół, szanse się wyrównały i Wikr czy Milo obowiązują podobne reguły, co np. rzeszowską hurtownię Nova. Tyle, że Wikr wciąż ma dużo mniejsze koszty niż np. Wkra. Warto tu porównać efektywność na jednego zatrudnionego w obydwu firmach. W 2006 roku w hurtowni Wkra na jednego pracownika przypadało 2,2 mln zł obrotu (został on podwojony – w 2005 roku było 1,1 mln zł na pracownika), a w Wikrze – 3,9 mln zł (o milion złotych mniej niż w 2005 roku, a w latach 2003-2004 było to ponad 6 mln zł). Trzeba jednak przyznać, że działalność Wikru (dystrybucja całych palet z książkami do obsługiwanych odbiorców hurtowych) różni się znacznie od działalności innych hurtowników obsługujących dużo mniejsze jednostkowo zakupy księgarzy. Znaczące ograniczenie konkurencji bez wątpienia wpływa na obecną kondycję tych, którzy przetrwali najtrudniejszy okres i dziś pracują nie tylko na wyższej marży, ale też zaopatrują znacznie większą liczbę klientów. Większe bezpieczeństwo Bezpieczeństwo obrotu handlowego miało dla wydawców przez niemal całe lata 90. XX wieku priorytetowe znaczenie. Ryzyko związane z utratą części lub całości należności (a często i towaru) w bankrutujących hurtowniach powodowało konieczność tworzenia ogromnych rezerw na nieściągalne należności – rezerw bardzo rzadko w następnych latach rozwiązywanych, najczęściej, niestety, w całości wpisywanych w straty. Dla małych firm wydawniczych, które nie dysponowały wysokimi kapitałami własnymi, często było to „być albo nie być”. Ryzyko obrotu handlowego z hurtowniami wskazywane było jako główna przyczyna zaprzestania czy ograniczenia sprzedaży w tym kanale dystrybucji. Nic dziwnego zatem, że wraz z większym bezpieczeństwem obrotu, systematycznie wzrastać zaczęły przychody tych hurtowni, które przetrwały konkurencyjną walkę z drugiej połowy lat 90. XX wieku. Pamiętajmy jednak, że jeszcze do końca 2002 roku dwóm największym hurtowniom groziła upadłość. Azymut i Wkra miały ogromne straty oraz ujemne kapitały własne. W latach 2000-2002 Wkra straciła 30 mln zł (kapitały własne na koniec 2002 roku na poziomie minus 18 mln zł). Azymut w tym okresie stracił 38 mln zł (kapitały własne na koniec 2002 roku wynosiły minus 23 mln zł). W 2003 roku właściciele obydwu firm po raz kolejny podnieśli ich kapitał zakładowy i obydwie spółki zakończyły 2003 rok z dodatnimi kapitałami własnymi. Co ważniejsze, obydwie zanotowały już tylko minimalną stratę w 2003 roku, a w 2004 Azymut miał już zysk netto, zaś Wkra zysk operacyjny i zaledwie 600 tys. zł straty netto przy przychodach przekraczających 130 mln zł (strata wynikała z obciążenia kredytowego). Także 2005 i 2006 rok Azymut zakończył zyskiem. Sytuacja Wkry pod względem finansowym także wydaje się być stabilna, gdyż ta …
Wyświetlono 25% materiału - 1095 słów. Całość materiału zawiera 4381 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się