Firma PolPerfect istnieje już dobrych kilka lat. Na rynku książki aktywnie działa jednak od niedawna… Sławomir Skłodowski: To prawda. Nasze początki to rok 1997, w 2007 obchodzić będziemy dziesięciolecie. Zaczęło się od dystrybucji prasy specjalistycznej, której Empik potrzebował. To były tytuły krajowe? SS: Tak. Kolportowaliśmy także zagraniczne, ale już nie specjalistyczne, tylko popularne tygodniki, miesięczniki itd. Nasza przygoda z książką zaczęła się dopiero w kwietniu 2004 roku i była to oferta turystyczna – mapy, atlasy, przewodniki, głównie jednak mapy. Powód był prosty – tani produkt i bez minima logistycznego, charakteryzujący się zatem niską wartością dostaw oraz ich sezonowością. Trzeba było po prostu odpowiednio zareagować na wzmożone zakupy w maju i nagły ich spadek jesienią. Dlaczego wybór padł na PolPerfect? SS: Były to czasy, kiedy każdy dostarczał do Empiku sam. Megastory jeszcze dawał radę obsłużyć, ale już mniejszych salonów nie za bardzo. Pod pewnym względem kartografia jest podobna do prasy – ma cenę detaliczną i fizycznie też wiele się nie różni. Dzięki temu do codziennych dostaw prasy mogliśmy dołożyć dowolną liczbę map. Istotne dla nas było i to, że jako spółkacórka Empiku mieliśmy stały dostęp do danych na temat sprzedaży naszych tytułów. Dane te codziennie w nocy były importowane do naszego systemu, dając m.in. wiedzę o tym, który z naszych produktów, kiedy i w jakim sklepie został sprzedany. Dzięki temu wiedzieliśmy, co i dokąd dostarczyć – można powiedzieć bezpośrednio na półkę. Pod zamówienie. Krzysztof Dadał: Raczej – pod zapotrzebowanie. W efekcie unika się zarówno przerostów jak i niedoborów w zaopatrzeniu. O obecności towaru na półce decyduje również nie operatywność przedstawiciela handlowego dostawcy, tylko klient, który decyduje się kupić ten lub inny produkt. SS: Zaopatrywanie przez nas Empiku nie tylko w prasę, ale także filmy i muzykę, odbywa się właśnie na podstawie informacji z bazy danych. Nasza przewaga nad resztą dostawców jest więc taka, że oni za każdym razem muszą uzgadniać zamówienie z kierownikami salonów, my zaś mamy do dyspozycji precyzyjne narzędzia informatyczne. Nawet najlepsze narzędzie nie zastąpi jednak człowieka… SS: Dlatego właśnie kierownik salonu ma możliwość ingerowania w zamówienie (nawet jest to jak najbardziej wskazane), wiedząc na przykład, że do jego miasta przyjechać ma na spotkanie znany autor. KD: Chciałbym podkreślić fakt, że w PolPerfekcie nie ma czegoś takiego jak wspomniane już tutaj minimum logistyczne. Przy komasowaniu zamówienia realizowanego dla wszystkich branż w Empiku autentycznie opłaca nam się dołożyć jedną książkę do najmniejszego nawet salonu. Widząc, że gdzieś sprzedała się jedna tylko mapa Krakowa, na drugi dzień możemy ją dostarczyć na półkę. Bo my to widzimy w systemie. I to nasza druga przewaga. Z barierą minimum logistycznego spotykają się wszyscy – i dystrybutorzy, i sami wydawcy, którzy bezpośrednio współpracują z Empikiem. Pytanie, dlaczego weszliście w sprzedaż książek tak późno. SS: Dostawy za pośrednictwem Pol- Perfektu stały się możliwe po stworzeniu kompatybilnego oprogramowania z „empikowym”. Nie dysponowaliśmy również odpowiednią powierzchnią magazynową, firma znajdowała się zupełnie gdzie indziej niż teraz. Mieliście w planach stać się dominującym dostawcą książek do Empiku?SS: A skąd. Zaczęliśmy od wspomnianej już kartografii, a ponieważ nam to wyszło, sukcesywnie zaczęliśmy dołączać kolejne grupy produktów. W maju 2004 zmieniliśmy siedzibę, nie wynajmując jednak od początku całej dostępnej powierzchni. Rozwijamy się w sposób stopniowy i kontrolowany. W dostawach do Empiku stopniowo wyprzedzając konkurentów… SS: Nie wiem, …