Do głosu dochodzi nowe pokolenie. Pokolenie wychowane przed monitorem komputera. Pokolenie, które bez trudu porusza się w rozmaitych aplikacjach, które nawiguje po stronach internetowych, na co dzień korzysta z komunikatorów i poczty elektronicznej, czas spędza na czatach, a na randki umawia się z wirtualnymi znajomymi. To pokolenie nowych czytelników, przyzwyczajonych do innej struktury zdań, do innego układu tekstu, do piktogramów, emotikonek, tabel, kolorowych wyróżnień, do przesuwania tekstu z góry na dół, do kopiowania i kompilowania, do swobodnego rozporządzania własnością intelektualną, do łatwego wyszukiwania informacji. Pokolenie, które wiedzy szuka w Google, a nie w encyklopedii PWN, które muzyki nie słucha z płyt, a z plików w formacie MP, rysuje w Corelu, a zdjęcia obrabia w Photoshopie. Oczywiście, zdjęcia cyfrowe. Pokolenie, które swobodnie przekleja do własnych prac fragmenty cudzych tekstów, które przyzwyczajone jest do natychmiastowej odpowiedzi, wyskakującej po jednym kliknięciu ikonki „szukaj”. Pokolenie przywykłe do byle jak opracowanych treści, z premedytacją łamiące w komunikacji między sobą zasady ortografii i interpunkcji. Jednocześnie pokolenie „czytaczy” i „szperaczy”, pokolenie „magiczne”, bo wychowane na „Harrym Potterze” i do bólu racjonalne, bo łatwo znajdujące odpowiedź na każde dręczące pytanie. Obyte z pornografią i żałośnie goniące za sezonowymi nowinkami – gadżetami, ciuchami, kolekcjami, komiksami. Bezwstydnie ekshibicjonistyczne, a jednocześnie skrywające prawdziwą tożsamość za rozmaitymi nickami (składającymi się z liter i cyfr pseudonimami). Pokolenie świetnie przystosowane do nowej cyfrowej ery, bezbłędnie poruszające się w świecie bajtów i bitów, potrafiące wybierać, potrafiące szukać i selekcjonować, na bieżąco weryfikujące informacje, łatwo wyczuwające fałsz, a jednocześnie świadomie fałszujące rzeczywistość, pozostające ze sobą w nieustannym kontakcie pozawerbalnym, gdyż spotkania odbywają się za pośrednictwem programów w rodzaju Gadu-Gadu, które stały się nową, niezwykłą formą dialogu, czy też zaskakująco lakoniczną, a jednocześnie rozwlekłą epistolografią. Natychmiastowość to symbol młodego człowieka. Teraz albo nigdy. Nie czekać. Dostać nie wychodząc z domu, a najlepiej nie wstając od komputera. Człowieka twórczego, człowieka, który może wykrzyczeć swoje ja niekoniecznie na stadionie piłkarskim czy punk rockowym koncercie. Ma ogromne pole do popisu. Począwszy od bloga po grona społecznościowe. Może głośno mówić, co myśli, lżyć nauczycieli lub zwierzać się z miłosnych uniesień. Zdumiewa bezpruderyjność, którą nowe pokolenie uzyskało dzięki poczuciu anonimowości. Mogę mówić (pisać, publikować) o sobie wszystko, bo i tak jestem wirtualnym bytem. I jako byt wirtualny jestem zupełnie bezkarny. I bezwstydny. Często pozbawiony imienia …