A więc rewolucja? Czy ja wiem czy rewolucja? Raczej nie. Instytuty kształcące w zakresie bibliotekoznawstwa i informacji naukowej już co najmniej od kilku lat zaczęły szukać swoich miejsc. Na przykład na Uniwersytecie Jagiellońskim Instytut Informacji i Bibliotekoznawstwa znalazł się na Wydziale Zarządzania. Badania nad szeroko rozumianą bibliologią próbowano ożywić także poprzez kolejne zmiany, tak jak na Uniwersytecie Pedagogicznym im. KEN w Krakowie, gdzie na Wydziale Filologicznym powstał Instytut Nauk o Informacji, kształcący w zakresie zawodów informacyjnych i prowadzący b adania z ob sz ar u bibliolo gii i informatologii. Czyli zmiany, które na Uniwersytecie Warszawskim traktuję jako rewolucyjne, mają miejsce także na innych uczelniach? Szereg ruchów było czynionych w wielu miejscach. Wynika to między innymi z faktu, że na uczelniach jest o wiele mniej studentów, co znowu jest skutkiem decyzji, która spowodowała, że zawód bibliotekarza stał się zawodem otwartym. W wyniku tego instytuty zaczęły zmierzać w kierunku kształcenia w dziedzinach takich jak informacja naukowa, publikacje cyfrowe albo broker informacji naukowej, lub w zakresie edytorstwa czy dziedzictwa narodowego i księgarstwa, jak na naszym Uniwersytecie. Warto zaznaczyć, że księgarstwo, jako kierunek studiów, funkcjonuje tylko w Warszawie. Gdzie oprócz Warszawy są podobne instytuty? Jest instytut we Wrocławiu oraz w Toruniu, oba posiadające uprawnienia do nadawania stopni doktora i do habilitacji. Jest też instytut w Katowicach, posiadający takie same uprawnienia jak nasz Instytut. Poza tym jest Gdańsk, gdzie istnieje niewielki zakład, a w Bydgoszczy, Łodzi i w Poznaniu są tylko katedry, nawet nie instytuty. Od lat panuje opinia, że warszawski Instytut jest czołową placówką w tej grupie... Na pewno. W zakresie bibliotekoznawstwa i informacji naukowej ośrodek warszawski jest największy zarówno pod względem siły kadry naukowej - jest u nas 14 samodzielnych pracowników naukowych, jak i pod względem ciągle jeszcze wysokiej liczby studentów. Kształcimy łącznie ponad 500 osób na studiach stacjonarnych, niestacjonarnych i podyplomowych. Takiej liczby spodziewamy się 1 października na rozpoczęcie nowego roku akademickiego. Sama rekrutacja wygląda bardzo dobrze pod względem statystycznym, ponieważ mamy dwóch kandydatów na każde miejsce na studia licencjackie. Jednak nie oznacza to sukcesu przez proste przełożenie na ostateczną liczbę studentów. Na kierunkach humanistycznych, a do nich należy nasz kierunek, widzimy ostatnio wyraźną tendencję, polegająca na tym, że studenci pobierają legitymację i zaraz znikają, są bowiem tanią siłą roboczą na rynku pracy. Załóżmy, że zaplanujemy na początku października 8 grup laboratoryjnych, tak aby każdy student miał dostęp do własnego komputera, a po pół roku okazuje się, że tych grup możemy mieć raptem trzy lub cztery. W tym leży dzisiaj główny problem kształcenia w tym obszarze i jednocześnie główny problem dla osób układających siatkę zajęć. Wszystko jest tu nieprzewidywalne, co stwarza poważny problemem dla pracowników, ponieważ często okazuje się, że po pół roku nie mają wymaganego pensum. Jaka była siła Instytutu, poza wspomnianymi 14 samodzielnymi pracownikami naukowymi? IINiSB zatrudniał 35 pracowników naukowych, plus kadrę obsługującą, razem 48 osób. ...łącznie z dyrektorem... Ja już nie jestem dyrektorem... Instytut Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych przestał funkcjonować 31 sierpnia. Nowy Wydział, który został powołany od 1 września, czyli Wydział Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii, składa się z 11 katedr. Spośród nich w zakresie bibliotekoznawstwa i informacji naukowej kształcą: Katedra Informatologii, której szefową jest prof. dr hab. Barbara Sosińska-Kalata, oraz nowa Katedra Badań nad Dziejami Kultury, jaka powstała z przekształcenia dawnego Zakładu Bibliotekoznawstwa, pod kierunkiem prof. dr hab. Elżbiety Barbary Zybert. Zakład Teorii Metody Bibliografii został przekształcony w Katedrę Dokumentalistyki i Bibliografii, a mój Zakład Wiedzy o Książce połączył się z zakładem Historii Mediów z Instytutu Dziennikarstwa i teraz będzie to Katedra Książki i Historii Mediów, zresztą największa katedra na całym wydziale. Jaki jest sens zmian, aby z poziomu instytutu zejść na poziom katedry? Sens jest pod względem organizacyjnym i czysto finansowym, ale przede wszystkim pod względem pracy badawczej. Jeżeli wspólnie z Polską Izbą Książki oraz Instytutem Książki prowadzimy studia podyplomowe czyli Polską Akademię Księgarstwa, to przykładowo 30 proc. wszystkich przychodów jest pobierane przez Władze Uniwersytetu, a 20 proc. pobiera dziekan Wydziału. Tak są opodatkowane wszystkie …