Osobiście uważam, że pytanie stanowiące tytuł tekstu* jest niewłaściwe – nie „czy”, ale „jaka” przemiana księgarń nas czeka. Bo coraz częściej słychać głosy, że biznes księgarski – mówiąc kolokwialnie – „nie spina się na 40 procentach” i że trzeba coś z tym zrobić. Czy jednak nadchodząca przemiana odbędzie się według wzorców niemieckich, czy też wypracujemy własny model księgarni przyszłości? Stawiam (jako księgarz) odważną tezę, że księgarstwo w Polsce pójdzie jednak w niekoniecznie podobnym kierunku co księgarstwo niemieckie. Być może nawet, że o księgarstwie trzeba będzie się za jakiś czas oduczyć mówić. Księgarnie niemieckie zmagają się z dobrze znanym nam problemem – spadkiem zainteresowania czytaniem i książkami. Spadają one jednak z zupełnie innego pułapu niż my, więc na razie próbują (na naszym rodzimym rynku też takie rozwiązania się pojawiają, ale o tym za chwilę) modernizować się, wprowadzać nowe działy tematyczne, inwestować w wystrój księgarni i nadrabiać braki z merchandisingu. Ich głównym problemem nie jest wojna cenowa czy wypieranie z rynku przez „punkty sprzedaży książek” – jedynie spadek czytelnictwa z poziomu 90 proc. Branża w dodatku jest w niezłej kondycji finansowej, ma pieniądze i jeszcze ma czas na zmiany w sprzedaży. Niestety rodzime księgarstwo mierzy się z problemami zgoła innego kalibru. Do niskiego czytelnictwa zdążyliśmy się już przyzwyczaić i je zaakceptować jako stan zastany. Walczyć z tym większego sensu nie ma, wszak wszyscy na głowie mamy większe problemy. Polski księgarz w pierwszym rzędzie musi zmagać się z: wojną cenową, konkurencją ze strony supermarketów i saloników prasowych (zakładamy optymistycznie, że przedostatnia księgarnia w jego mieście dokonała niedawno żywota), nieułatwiającymi życia przepisami podatkowymi, ze znalezieniem pieniędzy na opłacenie czynszu oraz pracownikami zatrudnionymi najczęściej na minimalnych krajowych. Wobec tych problemów niskie czytelnictwo faktycznie nie jawi się jako temat wart zainteresowania, choć przecież to nim w pierwszej kolejności księgarz powinien się martwić. Jaka jest więc nasza odpowiedź na problem niskiego czytelnictwa? Ucieczka w asortyment, który gwarantuje szybką rotację towaru i wysoką marżę, nienarażony na problem konkurencji cenowej w takim stopniu jak książki. U jednych będzie to popularny artpap, u innych zabawki, ale model jest zawsze mniej więcej ten sam – różni się tylko skala i sam asortyment. Często swoją pomoc we wzmożeniu sprzedaży oferuje księgarzowi nie tylko dostawca, ale również właściciel lokalu, w którym księgarnia się znajduje. Akurat całkiem niedawno burmistrz niewielkiego miasta podczas rozmów o przedłużeniu umowy najmu proponował nam wprowadzenie do księgarni obrotu… alkoholami, i to w dodatku raczej z tej dolnej półki. Stanowiłoby to na pewno istotny wkład w rozwój księgarstwa polskiego, ale niestety świadczy też o głębokim niezrozumieniu tego, czym księgarnia jest, a czym nigdy nie powinna się stać. Transformacja w stylu niemieckim jest u nas oczywiście również obecna, ale zadziwiająco rzadko odnosi sukces. Notabene sam byłem świadkiem sytuacji, w której księgarnio-kawiarnia oferowała kawę w (przynajmniej według mojej wiedzy) dumpingowej cenie 1,20 zł. Koncepcję rozumiałem (przyciągnięcie potencjalnych klientów nie tylko bogatą ofertą, ale również dobrą i prawie darmową kawą), ale wykonanie niestety nie szło w parze z dobrym pomysłem. Po półgodzinnej obserwacji okazało się, że większość klientów… kawę bierze na wynos, szerokim łukiem i niemal ostentacyjnie omijając dział z książkami. Piszący te słowa miał przynajmniej na tyle wstydu, by przejść się z kawą pomiędzy regałami. Niewiele w Polsce jest niestety miejsc, które nie mają zachwianej proporcji pomiędzy sprzedażą kawy oraz handlem książkami i w dodatku są dochodowe. Czy tradycyjne księgarnie w ogóle są jeszcze potrzebne? Tu znowu potrzebna jest drobna dygresja. Na krakowskich targach książki odbyła się ciekawa dyskusja na temat kondycji i przyczyn problemów rynku książki. Dyskusja ta (treść mocno odbiegała od zapowiadanego tematu) w praktyce ograniczyła się do grillowania księgarń internetowych, w szczególności jednej. Istotnym wątkiem było omówienie kwestii funkcjonowania księgarń stacjonarnych jako de facto showroomów księgarń internetowych. To, że tak to w …