Poniedziałek, 8 maja 2006
Rozmowa z Dorotą Malinowską-Grupińską, prezes Polskiej Izby Książki, ubiegającą się o reelekcję
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru167
Co takiego widzi pani w fotelu prezesa Polskiej Izby Książki, że zdecydowała się na reelekcję? Są ludzie, którzy mają skazę charakteru zwaną społecznikostwem. Ja ją miałam zawsze i był nawet taki okres, że próbowałam to w sobie zwalczyć. Jeżeli natomiast chodzi o legitymację do ubiegania się o ponowne startowanie w wyborach, to wiadomo co, kiedy i po co robiłam. Myślę że zgromadziłam wokół siebie ludzi, którzy też mają taką żyłkę. Mam też cechę, dzięki której udaje mi się namawiać ludzi do pracy. W trakcie ostatniej kadencji przez Izbę w rozmaitych konfiguracjach przewinęło się mnóstwo osób, dzięki którym wiele udało się zrobić. Nie należę do osób, które pracują w pojedynkę i tylko na swój sukces. Lubię pracować w grupie, często wśród ludzi o odmiennych poglądach. Lubię ferment umysłowy. Co udało się pani osiągnąć jako prezes PIK? Największym naszym osiągnięciem – i biorę za to pełną odpowiedzialność – było uniknięcie wprowadzenia ustawy o książce. Choć pierwszym bardzo znaczącym sukcesem było uporządkowanie biura Polskiej Izby Książki. Wykonana została ogromna, niewdzięczna i mało widoczna praca. Także powołanie nowego, skutecznego zespołu do pracy w biurze. Są to dobrzy ludzie, niezwykle pracowici. Powtórzę, co mówiłam trzy lata temu – rada Izby jest od wyznaczania celów i kierunków. W jej skład wchodzą bowiem ludzie, którzy pracują często na wysokich stanowiskach w dużych firmach i nie mają czasu na działania operacyjne, co więcej, świadczone społecznie. Byłby to chory układ. Pracować dla PIK powinni ludzie zatrudnieni po prostu na etatach. Tak się właśnie dzieje w innych krajach. Mówi pani o pracowitości, ale prawdą jest, że to zaledwie trzy osoby prowadzą biuro PIK. W porównaniu z zespołem Instytutu Książki nie jest ich wiele. Choćby były najpracowitsze, pewnego progu nie przeskoczą. To fakt. Ostatnio jednak, podczas działań związanych z Międzynarodowym Dniem Książki, ludzie ci wykonali wielką pracę polegającą na informowaniu księgarzy, w jaki sposób mogą się włączyć w obchody. Przygotowali ulotki, pocztówki, zakładki, plakaty, foldery… I rozesłali księgarzom. Wykorzystali kabaret Mumio, przygotowali konferencję prasową, spotkania w mediach. Te wszystkie działania miały być realizowane wraz z Instytutem Książki, do którego należało przygotowanie akcji pod hasłem „Tramwaj zwany pożądaniem”… Zawiesiła pani głos. Bo „Tramwaj” zrobiła Izba. To nie zawsze zatem jest kwestia pieniędzy czy liczebności zespołu. Dlaczego wcześniej nie współpracowaliście z Instytutem? Przecież to wasz naturalny partner. Wydaje mi się, że problem tkwił w osobie Andrzeja Nowakowskiego, poprzedniego szefa Instytutu. Bo to nie był problem wyłącznie Instytutu, także kierowanej przez niego Książki Polskiej. Nie uwierzycie panowie, ile czasu zmarnowaliśmy na podejmowanie współpracy, na rozmowy z Ministerstwem Kultury. Nic ze złożonych nam obietnic nie wyszło. Oprócz wydobycia budżetu targów w Goeteborgu nie dostaliśmy nic. Wniosek można wysnuć taki, że pierwsza pani kadencja polegała na sprzątaniu po poprzednikach. Nie do końca. Przez te trzy lata udało nam się także wiele zrobić. Wprowadziliśmy przecież PIK-owy Laur, czyli nagrodę dla dziennikarzy mówiących i piszących o książkach. Niedawno byłam na wręczeniu organizowanej przez „Rzeczpospolitą” Nagrody im. Dariusza Fikusa dla dziennikarzy i muszę powiedzieć, że nasza uroczystość była lepiej zorganizowana i skuteczniejsza medialnie. W roku ubiegłym zorganizowaliśmy walne zgromadzenie członków European Booksellers Federation, imprezę kilkudniową, z udziałem wielu gości zagranicznych, z wieloma prelekcjami. Wspomniałam krótko o zablokowaniu ustawy o książce, ale kosztowało nas to rok ciężkiej pracy. Odbyliśmy w tym celu dziesiątki spotkań, organizowaliśmy seminaria, analizowaliśmy sytuację w innych krajach. Finałem było pamiętne Walne Zgromadzenie w maju ubiegłego roku, podczas którego członkowie PIK odrzucili pomysł regulacji rynku książki. Dlaczego pani uważa, że ceny nie powinny być poddane regulacji? Widać to zwłaszcza dzisiaj. Jesteśmy po następnej batalii, tym razem o ceny podręczników. Gdyby wtedy ustawa została wprowadzona, obecnie z cenami książek szkolnych byłby problem. Efektem tych działań jest podpisane porozumienie wszystkich organizacji księgarskich akceptujące wywalczony przez wydawców z ministerstwem kompromis. Jerzy Mechliński też je podpisał? Też. Uważa pani, że w Polsce nie jest potrzebne uregulowanie cen? Chociażby w formie porozumień chroniących część uczestników branży? Jestem przekonana, że wszystko jest w stanie uregulować rynek. Pewne sprawy możemy też dogadać szukając wspólnie kompromisu, tak jak przy książkach edukacyjnych. Księgarze mają wiele przewag nad chociażby marketami. Cieszę się, że się potrafili zorganizować, dzięki czemu powstaje Izba Księgarstwa Polskiego. Tak się składa, że to właśnie w ostatnim czasie najwięcej się spotykamy, rozmawiamy i ustalamy wspólnie. Rozumiemy, że cieszy się pani z powstawania organizacji księgarskiej. Cieszę się. Jestem bowiem przekonana, że nikt nikomu niczego nie załatwi, o wszystko trzeba walczyć samemu. Obecna rada Polskiej Izby Książki wielokrotnie zresztą wyciągała rękę do księgarzy – proponowaliśmy obniżkę …
Wyświetlono 25% materiału - 729 słów. Całość materiału zawiera 2917 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się