Poniedziałek, 22 lutego 2010
Rozmowa z Grzegorzem Gaudenem – dyrektorem Instytutu Książki
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru268
Jak ocenia pan ubiegłoroczny Kongres Kultury? Czy jest pan zadowolony z przebiegu wystąpień poświęconych książce? Prawdę mówiąc, myślę, że Kongres Kultury nikogo w pełni nie zadowolił. Był niewątpliwie świetną okazją do publicznych wypowiedzi o bieżących problemach polskiej kultury, natomiast nie przyniósł żadnych konkretnych rozwiązań, raczej zainicjował dyskusję nad niektórymi problemami. Tematyce książki poświęcony był właściwie tylko jeden panel dyskusyjny, nie można więc było nawet poruszyć wszystkich zagadnień. Zgodzi się pan więc, że inicjatywa ta powinna być kontynuowana… Sam minister Zdrojewski zapowiedział, że tak byłoby najlepiej. Oczywiście w zakresie poszczególnych obszarów kultury. Polska Izba Książki zaproponowała organizację takiego małego kongresu właśnie dla rynku książki. Minister zareagował na to bardzo pozytywnie. Także moim zdaniem jest to bardzo dobry pomysł. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przedsięwzięcie to wspólnie zorganizowali uczestnicy rynku i Instytut Książki. Wiem, że trwają przymiarki do określenia formuły i ewentualnego terminu. Zdecydowanie jednak jestem zwolennikiem samoorganizacji środowisk i nie wyobrażam sobie, żeby urzędnik państwowy, jakim jest dyrektor IK, miał zarządzać środowiskiem i załatwiać za nie jakieś sprawy. Moją rolą jest oczywiście zarządzanie sprawami książki w pewnych sferach, ale definiowanie problemów i wskazywanie ich urzędnikom takim jak ja czy minister odpowiedzialny za daną tematykę, powinno należeć do samych środowisk. Myślę więc, że taki Kongres Książki może być bardzo ciekawy. Przed nami stoi naprawdę wiele problemów, nie tylko tych bieżących, związanych z dystrybucją książek. Myślę przede wszystkim o tym, co może stać się z książką w przyszłości, o kwestii ochrony praw autorskich czy digitalizacji. Są to tematy już w tej chwili „palące”. Takie dyskusje odbywają się już przecież przy okazji niemal każdych targów książki… Zgoda, brałem już udział w kilku tego typu spotkaniach, czy to podczas targów w Krakowie, czy tych warszawskich, ale po wydarzeniach, w których uczestniczy kilkanaście osób, nie pozostaje nic konkretnego. Według mnie taki kongres wymaga stworzenia pewnego dokumentu, konkretnego planu wydarzeń, także dyscypliny obrad. Oczywiście w rezultacie również dokumentu, który zawierałby wnioski i postulaty, i stałby się punktem wyjścia do sprecyzowanych działań, zarówno środowiska jak i władz. Kończąc ten wątek, zdecydowanie popieram ideę organizacji Kongresu Książki i deklaruję chęć współdziałania w tej kwestii.   Statutowe zadania IK są ogólnie znane, ale jak według pana wygląda rola tej instytucji w najbliższych latach? Cały czas podkreślam jedną rzecz. Wydawanie książek jest zdecydowanie jedną z niewielu sfer życia kulturalnego w Polsce tak mocno opartych o twarde biznesowe zasady. To sektor niemal całkowicie skomercjalizowany, bo przecież niemal w całości prywatny. Kilka państwowych firm jeszcze na nim zostało… Oczywiście, jednak z całym szacunkiem dla dorobku i obecnej działalności oficyn, które pozostają jeszcze w rękach skarbu państwa, stanowią one niewielki procent rynku, zwłaszcza patrząc przez pryzmat wysokości generowanych obrotów. Ale nie ulega wątpliwości, że to segment działalności kulturalnej, który w efekcie niemal w całości opiera się o działanie mechanizmów rynkowych. Te mechanizmy przynoszą jednak różne skutki. Na przykład księgarzy w małych miejscowościach dotyka problem coraz wyższych czynszów, które próbują od nich wyegzekwować władze samorządowe. Według mnie to bardzo istotny problem, bo przecież księgarnie są w takich ośrodkach placówkami o charakterze kulturalnym. Widzi pan tu jakąś rolę dla IK? Szczerze mówiąc, nie, na pewno nie możemy angażować się finansowo. A na polu negocjacji z lokalnymi władzami, jak urzędnik z urzędnikiem? Problem polega na tym, że nie możemy nic odgórnie narzucać władzom samorządowym, w tym poziomu czynszu, nawet jeżeli chodzi o opłaty dla podmiotów takich jak księgarnie. Trudno mi sobie wyobrazić jakąś władczą ingerencję państwa, które nakazywałoby utrzymywać niższe czynsze w lokalach wynajmowanych na działalność księgarską. Jest to raczej kwestia świadomości tych władz i ich odpowiedzialności w sytuacji, w której wpływają na zubożenie oferty kulturalnej w danym terenie. Ale pozostawienie tego tylko ich świadomości grozi tym, że za pewien czas możemy się obudzić w rzeczywistości bez księgarń, bez kultury, a nawet bez umiejętności czytania… A mają państwo jakieś pomysły? Obecnie robimy, co możemy, żeby uświadamiać władze lokalne w kwestii pozycji, jaką powinny mieć biblioteki. Według mnie powoli zaczyna to funkcjonować w pożądany sposób. Biblioteki stają się przedmiotem coraz większego zainteresowania władz gminnych. Tego przez wiele lat właściwie nie było. W ostatnim okresie stały się w zasadzie obiektem gorącego zainteresowania opinii publicznej, zwłaszcza w negatywnym kontekście… Rozumiem, że mają państwo na myśli publiczne protesty przeciwko domniemanemu planowi „likwidacji bibliotek”… Przyzna pan jednak, że tak naprawdę właśnie o tym było w mediach najgłośniej, a nie o Programie Biblioteka + czy Programie Rozwoju Bibliotek realizowanym przez Fundację Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego. Wszyscy wiemy, że w mediach najlepiej sprzedają się protesty i informacje negatywne. Choć i tak uważam, że z przekazem planów modernizacyjnych wobec bibliotek udaje nam się naprawdę dość mocno docierać do świadomości społeczeństwa. Różnica między liczbą informacji o bibliotekach, jakie znajdziemy w mediach teraz, a ile udałoby się nam wyszukać np. trzy lata temu, jest ogromna. Moje doświadczenie w kontaktach z samorządowcami pozwala stwierdzić, że w „terenie” klimat wokół bibliotek już się zmienił. Fakt, że zainteresował się nimi rząd, a za tymi deklaracjami zaczęły płynąć także konkretne pieniądze, które zresztą będą płynęły nadal, sprawił, że władze gminne zaczęły postrzegać biblioteki jako coś rzeczywiście ważnego. Zwłaszcza, że tych pieniędzy nie mogą przeznaczyć na inny cel… To prawda, dotacje otrzymywane od IK muszą być wykorzystane zgodnie z pierwotnymi założeniami. Co więcej, wymaga to także zaangażowania finansowego od nich samych. My deklarujemy pokrycie 40 proc. całej inwestycji, kolejne 30 proc. powinno pochodzić z budżetu wojewódzkiego, a pozostałe 30 proc. z kasy gminy. To oznacza, że przy wkładzie własnym w wysokości 30 gr gmina otrzymuje coś, co jest warte 1 zł. I samorządy naprawdę doskonale rozumieją, że to świetny interes. Zresztą wykonanie zadania według wcześniej przedstawionego planu to priorytet, którego wypełnienia będziemy konsekwentnie w każdym przypadku egzekwowali. Pieniądze przyznane na inwestycje w ramach Programu Biblioteka + Infrastruktura Bibliotek będą mogły zostać przeznaczone wyłącznie na biblioteki. Oznacza to, że pomieszczenia, które zostaną przy użyciu tych środków zbudowane czy też wyremontowane, nie będą mogły pełnić innych funkcji. Zatem o jakich pieniądzach mówimy? Biblioteka+ składa się z kilku komponentów, spośród których najwyższe środki finansowe przeznaczono na infrastrukturę bibliotek. Rząd zapowiedział przeznaczenie na ten cel 300 mln zł w pięcioletniej perspektywie. Ten wieloletni program znajduje się obecnie w uzgodnieniach międzyresortowych, które mam nadzieję, już wkrótce się zakończą i zgodnie z planem będzie mógł ruszyć na początku 2011 roku. Utrzymanie modelu finansowania na zasadzie …
Wyświetlono 25% materiału - 1027 słów. Całość materiału zawiera 4110 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się