Google eBooks – taką nazwę nosi kolejny pomysł i pierwsza w Europie e-księgarnia koncernu Google. Jedno jest pewne, firma po wielu rozprawach sądowych amerykańskich i europejskich, a nawet azjatyckich z zrzeszeniami wydawców, autorów oraz indywidualnych twórców nie poddaje się. Prze naprzód, gdyż wie, że gra jest warta świeczki, mimo – jak na razie – olbrzymich kosztów. Google eBooks podpisał umowy z największymi brytyjskimi wydawcami, m.in. Penguin czy Random House, a zakupy będzie można również zrobić poprzez strony wydawnictw Gardner Hive (internetowe) i Blackwell. Pod koniec września podczas forum Stowarzyszenia Niezależnych Księgarzy (Booksellers Association’s Independent) na angielskim Uniwersytecie Warwick w Coventry, przedstawiciele Google informowali o zamierzeniach projektu oraz przedstawili wstępną prezentację funkcjonalności i sposobu działania tego systemu. Na tegorocznych Targach we Frankfurcie projekt również miał swoją kolejną odsłonę. W ciągu miesiąca system ma pracować pełną parą. Google szumnie zapowiada, iż na klientów czekają już setki tysięcy książek, a dodatkowym motywatorem mają być dwa miliony darmowych zdigitalizowanych pozycji z domeny publicznej, czyli takich, w stosunku do których wygasły już prawa autorskie. Chociaż …