Zaczęło się jak co roku – od krakowskiego hejnału odegranego przez strażaka z Wieży Mariackiej i tradycyjnego wystąpienia prof. Jacka Majchrowskiego, prezydenta Krakowa, który znowu ogłosił, że Targi Książki w Krakowie są największymi w kraju. Z uwagi na trwającą kampanię wyborczą tym razem krakowski prezydent był bardzo aktywny, ale nie dał się jednak namówić na oczekiwaną przez dziennikarzy deklarację, kiedy wreszcie będzie zbudowany lepszy dojazd na targi. Zrzucił winę na dewelopera, który w pobliżu centrum targowego wznosi kolejne budynki mieszkalne i biurowe, a żadna z inwestycji drogowych, jakie jest zobowiązany wykonać, nie została nawet rozpoczęta. Nim jednak krakowskie targi się rozpoczęły, w mediach przetoczyła się burza wokół apelu Unii Literackiej, a konkretnie jej prezesa Jacka Dehnela, do bojkotu tegorocznej edycji przez znanych pisarzy. Niektórzy rzeczywiście do Krakowa nie przyjechali, w tym sam autor tego apelu, jednak – jak zapewniała Grażyna Grabowska, prezes spółki Targi w Krakowie, organizującej targową imprezę – „żadnego bojkotu Targów nie ma!”. Potwierdzeniem tego była obecność najbardziej popularnych: Katarzyny Bondy, Jerzego Pilcha, Olgi Tokarczuk, Szczepana Twardocha, Adama Zagajewskiego czy Ewy Lipskiej, a także prof. Jerzego Bralczyka i Adama Wajraka. Nie sposób pominąć jeszcze niezmordowanych o. Leona Knabita czy Wojciecha Cejrowskiego, którzy sprawowali całodniowe dyżury na stoiskach swoich wydawców, gromadząc liczne rzesze czytelników, czy wręcz swoich wyznawców. Organizatorzy krakowskiej imprezy stali się ofiarą „klęski urodzaju”. Cała krytyka, z jaką występują nie tylko pisarze, ale też wydawcy, jak i czytelnicy, sprowadza się do problemów wynikających z wysokiej frekwencji, znacznie przewyższającej oczekiwania sprzed paru lat. Jest to jednak ich wielka zasługa, a nie powód do narzekań. – Na alarm trzeba bić wtedy, gdy na targach nie ma zwiedzających – ostrzegała Grażyna Granowska w wywiadzie dla krakowskiej edycji „Gazety Wyborczej”. Podczas konferencji prasowej na dwa dni przed targami pani prezes tryskała energią. – Czuję się znakomicie, mimo że jestem trochę zmęczona wyborami, bo w niedzielę pracowałam w komisji wyborczej – powiedziała Bibliotece Analiz. Do Targów jesteśmy przygotowani, mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze grało. W tej chwili trwa zabudowa, powstają stoiska. Pięknie będzie wyglądało stoisko Szwecji, zupełnie nietypowe, unikatowe, bardzo, bardzo fajne i mam nadzieję, że będzie się podobało – dodała. Ostatecznie w targach uczestniczyło 615 wystawców. – Ograniczyliśmy ich liczbę, bo w zeszłym roku było prawie 700 firm. Teraz zredukowaliśmy listę i wcześniej przestaliśmy przyjmować zgłoszenia, aby stworzyć warunki na większą przestrzeń dla przejść między stoiskami – poinformowała Grażyna Grabowska i przyznała, że jedynym warunkiem przyjęcia zgłoszenia targowego było dotrzymanie wyznaczonego wcześniej terminu. Za to łączna powierzchnia w tym roku była powiększona. – Dostawiliśmy, …