Poniedziałek, 13 marca 2006
Rozmowa z Beatą Stasińską, Adamem Widmańskim i Wojciechem Kuhnem, właścicielami wydawnictwa W.A.B.
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru161
Niepokoją państwa aktywne poczynania Świata Książki, który serią „Nowa Proza Polska” śmiało wchodzi w segment, z którym wiążą się największe sukcesy waszej oficyny? Beata Stasińska: Niepokoją. Jak mają nie niepokoić? Adam Widmański: A co pan rozumie przez „aktywne poczynania”? Choćby przejmowanie państwa autorów – Henryka Grynberga, Mariusza Cieślika… AW: Ostatnią książkę Grynberga wydaliśmy jakieś trzy lata temu… BS: Co więcej, autor ten ma swoisty talent do zmieniania wydawców. A Mariusz Cieślik? AW: A Mariuszowi Cieślikowi szczerze życzymy powodzenia w Świecie Książki. Wojciech Kuhn: Podobne migracje są rzeczą naturalną. Na całym świecie. Naszym handicapem była przed laty decyzja, by wydawać młodą polską prozę – jako jedni z pierwszych na wolnym rynku. W momencie, kiedy się okazało, że na polu tym można odnieść sukces, zainteresowali się tym inni. To normalne. Przychodzi Mariusz Cieślik i mówi, że idzie wydawać do Świata Książki. Co wtedy? Pozostawiacie decyzję autorowi czy staracie się przelicytować konkurencję? AW: Wolelibyśmy nie mówić o konkretnych nazwiskach ani konkretnych wydawnictwach. BS: Taka rozmowa z autorem może przebiegać według różnych scenariuszy. Możecie sobie panowie wyobrazić pisarza, którego wydajemy od lat i którego książki sprzedaliśmy za granicę, a który przychodzi i mówi wprost, że zadzwonił do niego człowiek z wydawnictwa X i zapytał: „Na jakich warunkach i kiedy odszedłby pan od W.A.B.?”. I to jest autentyczna rozmowa redaktora prowadzącego dział literatury polskiej w pewnym wydawnictwie z pewnym autorem. On nie rozmawia o książce, nie rozmawia o tekście, tylko stawia sprawę jasno. I co ten autor może zrobić? Może odmówić, argumentując to lojalnością. Może odmówić, ale ponieważ ma jedno życie, a żyć chce z pisania, stara się negocjować z dotychczasowym wydawcą lepsze warunki. I jest jeszcze jeden wariant – niestety, najczęstszy wśród polskich autorów – że zobaczywszy walizkę pieniędzy, podpisuje umowę nawet jej nie czytając. [śmiech] Wysoka zaliczka na tyle po prostu mąci wzrok i umysł, że… Dopiero z czasem złota smycz założona na kilka lat zaczyna uwierać. A państwo mają duże walizki? AW: Wystarczające. BS: Proszę pana. Co to za pytanie? To jest wydawnictwo, które powstało w 1991 roku, budowane na kamieniu i cały swój majątek zawdzięcza pracy ludzi, którzy tutaj siedzą. AW: Jeżeli interesuje panów, czy zdarzyło się, by wydawnictwo X zaproponowało naszemu autorowi przejście pod swoje skrzydła, a my zaproponowaliśmy mu lepsze warunki, dzięki czemu został z W.A.B., odpowiedź brzmi – tak, i to nie raz. WK: Bywało też, że odmówiliśmy. BS: Ale na pewno firma o takim potencjale co W.A.B. nie będzie się rozpychać na rynku, przepłacając autorów. WK: Staramy się rzetelnie liczyć pieniądze dostosowując wysokość kontraktów do spodziewanej sprzedaży tytułu. BS: Oczywiście, należałoby się zastanowić, co znaczy „przepłacać” i czy w ogóle mamy z takim zjawiskiem obecnie do czynienia. Śmiem twierdzić, że w wielu przypadkach tak (radziłabym konkurencji, by czasem sprawdzała sprzedaż wcześniej napisanych książek pisarzy, którzy cieszą się, że za zaliczki na kilka książek kupują mieszkania, remontują domy…). Na Zachodzie zjawisko to miewa związek z kreowaniem pewnych mód literackich. Nie tak dawno w Niemczech płynęła fala genialnych debiutantów, 19- i 20-latków, którzy pisali z dziwną łatwością opasłe powieści. Płaciło im się wtedy w Niemczech po 100 tys. marek, bo jeden czy dwóch odniosło sukces literacki i wszyscy myśleli, że to wysyp nastoletnich geniuszy. Tymczasem okazywało się, że na status bestsellera mogły liczyć trzy-cztery tytuły. Następne były wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Nie mówimy tutaj wyłącznie o punkcie widzenia wydawców. Interesujące jest bowiem, czym to się skończyło dla autorów. Otóż dzisiaj wydawca niemiecki dziesięć razy uważniej obejrzy tekst potencjalnego debiutanta i dziesięć razy uważniej skalkuluje wszystkie koszty, niż to robił dziesięć lat temu. Tego rodzaju praktyki mogą także zahamować na jakiś czas zainteresowanie nawet najlepszą literaturą. To są konsekwencje, które ponoszą autorzy, rynek i sama literatura, która przestaje się rozwijać naturalnym trybem, bo jest nachalnie stymulowana przez rynek. Ale przyznają państwo, że w Polsce nie może być jeszcze mowy o prawdziwej walce o autorów, w trakcie której dochodzi do spektakularnego licytowania honorariów. BS: Ależ oczywiście, że takie sytuacje się zdarzają! O tym się jednak nie słyszy, żadne kwoty nie padają. BS: Jak to nie padają? Poważna gazeta pisała swego czasu o tym, że w Świecie Książki powstaje prestiżowa seria literatury polskiej i tekst zaczynał się od podawania wysokości zaliczek. Nikt jakoś tego nie dementował. Nikt jeszcze nie zdążył przeczytać tych dzieł, a już złożyły się one na prestiżową serię. Pozostawiam to bez komentarza. WK: Inna sprawa, że rynek książki liczy sobie u nas niewiele więcej niż 15 lat i większość autorów nawet nie potrafi ocenić, w jakim wydawnictwie bardziej opłaca im się wydać książkę. Narzekają panowie, że o wielkich kontraktach się nie pisze. A ile tych wielkich kontraktów w Polsce zawarto? Na rynku jest pięciu, góra sześciu autorów, w przypadku których padają kwoty, o których media chciałyby pisać. Rynek wydawniczy nie jest tak ekscytujący dla dziennikarzy jak Doda Elektroda. BS: To jest bardzo dobre porównanie. [śmiech] A reszta? WK: Reszta to normalni ludzie, których zarobki nikogo nie obchodzą. Tych pięciu, sześciu to kto? WK: Pilch, Grochola… Zdarza się państwu ostro licytować? WK: Tak, jeśli uznajemy, że ma to sens. BS: Ale bywa, że autor przychodzi do nas i mówi, że odmówił konkurencji, bo tam nie chce wydawać. Takie zachowanie zdarza się częściej na okrzepłych już rynkach: są autorzy, tłumacze, którzy nie godzą się np. na współpracę z wielkimi koncernami. Niektórzy z nich są autorami bestsellerów. Jakimi sposobami starają się państwo zatrzymywać przy sobie autorów? WK: Wszystkimi. [śmiech] Ale dzieci do przedszkola im nie odprowadzacie… AW: A dlaczego nie? Wszystko zależy od zapisów w kontrakcie. Promocją? AW: Na pewno. BS: Której uczą się także inni. Od was? WK: Chociażby. Jest wiele rozwiązań, które na rynek wprowadziliśmy jako pierwsi. Na przykład? WK: Patronaty medialne nad książkami, których częścią jest logo czasopisma albo stacji radiowej na okładce. AW: Jesteśmy producentem audycji radiowych, które sami wysyłamy do nadawców. Jako pierwsi nagraliśmy powieść w odcinkach z zamiarem emisji – był to „Seans” Witolda Horwatha z roku 1998. Dla wielu niewielkich rozgłośni, często lokalnych, otrzymanie takiego gotowca ułatwia …
Wyświetlono 25% materiału - 982 słów. Całość materiału zawiera 3930 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się