środa, 27 grudnia 2023
AUTORZY-WYDAWCY: „WOLNOŚĆ SŁOWA I EKSPRESJI”

Obserwujemy dynamiczną ekspansję nietradycyjnych modeli wydawniczych, dystrybucji książek i marketingu. Nurt self-publishingu coraz intensywniej rozwija się na całym świecie, ale i w naszym kraju. Wystarczy przejść się wśród targowych alejek, by napotkać autorów, którzy na własny koszt wydali książki, zdecydowali się na tę formę prezentacji i sprzedaży swoich utworów, rezygnując tradycyjnego systemu opartego na współpracy twórcy z profesjonalnym wydawcą.

I tu można wyróżnić dwa rodzaje self-publisherów:
– twórca, który ma już gotową publikację, ale nie znajduje zainteresowania wydawców (na przykład z uwagi na bardzo niszowy temat, dla którego ekspert w wydawnictwie nie widzi potencjału rynkowego),
– twórca, który nie jest zainteresowany tradycyjnym obiegiem wydawniczym.

Tak zjawisko opisywała w swoim eseju „Pisarze i handlarze” w 2014 roku Olga Tokarczuk: „Self-publishing rozbija znacząco szyki kapitalistycznej ideologii sprzedaży towaru. Likwiduje całe zastępy pośredników między wytwórcą a nabywcą. Czasem bywa, że Autor jest w stanie swoją książkę po prostu rozdać za darmo, tak bardzo zależy mu, żeby dotarła do Czytelnika. Jak podaje Wikipedia, w Stanach w 2008 roku self-publishing przekroczył ilość książek wydawanych tradycyjnie. Są to głównie wydane w formie książkowej blogi. W ten sposób można wydać własną powieść czy tom poezji, co do których odwaga wydawców byłaby bardzo ograniczona. Wydawcy komentują ten proces ironicznie i protekcjonalnie, twierdząc, że proceder niszczy rynek i dramatycznie obniża poziom wydawanych książek i że self-publishing to, mówiąc wprost, grafomania. Przenika przez te komentarze pewien niepokój o własne słabnące wpływy”*.

Dziś, po upływie niemal dekady, mogę śmiało (choć z wielką pokorą) podpisać się pod słowami naszej Noblistki. Wciąż bowiem są takie głosy wśród profesjonalistów. Ale autorzy z coraz większą śmiałością biorą sprawy w swoje ręce. Potwierdzają to wyniki ankiety przeprowadzonej przez zespół Biblioteki Analiz wśród self-publishingowych twórców. Podjęliśmy się tego zadania, bowiem w standardowej statystyce książkowej brakuje danych dotyczących rynku self-publishingu. Łącznie zebraliśmy 171 bardzo cennych odpowiedzi.

Wyniki naszego badania pokazują, że najwyższe rozeznanie i zainteresowanie self-publishingiem jest wśród twórców, którzy mają już doświadczenie w tej formie rynkowej egzystencji.

Wśród naszych respondentów większość stanowiły osoby, które mają za sobą debiut. Znacząca liczba osób wydała dotychczas po jednej książce, bardzo liczna grupa (35 proc.) ma na koncie pięć tytułów, a rekordzista opublikował aż 105! książek.

Warto przy tym zaznaczyć, że mowa tu zarówno o wersjach papierowych, jaki i e-bookach, i audiobookach.

Co warte podkreślenia, zdecydowana większość naszych respondentów (88 proc.) opublikowała swoje książki w tradycyjnej formie. Aż 75 proc. zdecydowało się na wersję e-bookową. Wersję audio udostępnił czytelnikom co piąty ankietowany (22 proc.).

Autorzy deklarują, że jednocześnie publikują w dwóch czy trzech formatach. Są też tacy, którzy wersje papierowe wydają jako self-publisher, natomiast przy wersjach elektronicznych dogadują się z wydawnictwami czy firmami, które zajmują się dystrybucją takich formatów.

Inne formy to np. interactive book czy udostępnianie fragmentów regularnie w internecie (np. na Wattpadzie), jeszcze przed napisaniem całej książki (czyli nowocześniejsze formy blogów, o których wspominała Olga Tokarczuk).

Wcześniejsze doświadczenie z tradycyjnym wydawnictwem
Co trzeci ankietowany self-publisher (30 proc.) przyznał, że współpracował wcześniej z tradycyjnym wydawnictwem.
Niestety to doświadczenie nie zakończyło się najlepiej, skoro ci twórcy zdecydowali się na wydawanie na własny koszt. Jak napisał gorzko jeden z twórców: „Tradycyjne wydawnictwa posługują się autocenzurą, jeśli powieść jest pisana zgodnie z prawdą, to bez mrugnięcia okiem odrzucają tekst”. Więcej o zarzutach wobec wydawców w dalszej części artykułu.

Jeden z ankietowanych zdradził, że najpierw wydawał książkę samodzielnie, później trzy książki z tradycyjnym wydawnictwem, a teraz ponownie działa jako self-publisher.

Były wśród ankietowanych osoby, które pierwszą książkę wydały z „wydawnictwem usługowym”, tzw. „vanity” i zdecydowały się zerwać tę współpracę.

Ceny książek
Zapytaliśmy naszych ankietowanych, w jakich cenach oferują swoje publikacje.

Oto uśrednione ceny:
44,7 zł za papierową wersję
31 zł za e-book
35,4 zł za audiobook.

40,5 proc. ankietowanych self-publisherów zdecydowało się na oferowanie swojej książki w przedsprzedaży.
Średnio w takiej formule udaje się sprzedać 145 egz. Rekordzista ma na koncie 2000 sprzedanych egzemplarzy jeszcze przed ukazaniem się tytułu, kilka osób po 500 egzemplarzy.

Są osoby, które sprzedają osobiście na premierowych spotkaniach autorskich („zawsze po około 80 egz.”).

Zapytaliśmy również o to, jaka była wielkość pierwszego nakładu książki papierowej. Średnio to 750 egz. Rekordzista opublikował 8000 egz., są też wskazania na 3000 i 5000 egz.

Druga opcja to druk na życzenie, czyli książka jest drukowana po przyjęciu zamówienia od czytelnika.

Co trzeci respondent (32 proc.) bez problemu sprzedał pierwszy nakład i zdecydował się na dodruki. I to jakie! Od 1000 egz. do nawet 15 tys.

Łączna liczba sprzedanych egzemplarzy
Produkcja to jedno, a rzeczywista sprzedaż to drugie. I tu mamy optymistyczne wieści.

Średnio nasi respondenci sprzedają po 3085 egz. książek papierowych.

Wskazywano 8000, 10 000, 12 500, a nawet 15 000, 20 000 i 90 000 sprzedanych egzemplarzy!

Jeśli chodzi o liczbę sprzedanych e-booków, to średnio wynosi ona 860 plików.

Najpopularniejsi autorzy mają na koncie 3000, 4000, a nawet 10 000 i 20 000 plików.

Średnia liczba sprzedanych wersji audio to 40.

Ale otrzymywaliśmy też odpowiedzi, że trudno te nakłady określić ze względu na sprzedaż również w formie streamingu.

Miejsca sprzedaży
Jeśli chodzi o formy dystrybucji, to 68 proc. respondentów oferuje swoje książki w różnych księgarniach internetowych. Co drugi ankietowany self-publisher sprzedaje przede wszystkim we własnym sklepie internetowym, a co piąty – w księgarniach stacjonarnych (nawet własnych!).

Wśród kanałów dystrybucji wymieniono także m.in.: targi, konwenty, festiwale i inne eventy, „w ramach projektów szkoleniowych, spotkania autorskie, social media, Allegro, Amazon, Empik.com i Empik Go, Amazon Kindle Direct Publishing, Legimi, Olx, Riderò i YouTube.com.

Pamiętamy doskonale sukces najsłynniejszego polskiego self-publishera Michała Szafrańskiego, który nie tylko zarobił na wydanej własnym sumptem książce „Finansowy ninja”, ale też każde 4 zł z jej sprzedaży przekazywał na konto PAH. W ten sposób dzięki niemu na akcję Pajacyk trafiło 400 tys. zł.

Zapytaliśmy naszych respondentów, czy również część dochodu ze sprzedaży książek przeznaczają na cel charytatywny. 24,2 proc. odpowiedziało twierdząco!
Obyczajówka, fantasy i książki dla dzieci rządzą
W jakim gatunku specjalizują się nasi ankietowani autorzy? Oto zestawienie najczęściej wymienianych kategorii:

Zajmujące czołówkę zestawienia powieści obyczajowe, kryminały czy romans wymieniane są w badaniach czytelnictwa jako te, po które Polacy najczęściej sięgają. Warto zwrócić uwagę na wysokie miejsca opowiadań czy poezji. Ale też poradników, co wskazuje, że wśród autorów wydających własnym sumptem znajdują się także eksperci.
Wydawanie ze wspomaganiem
Zdecydowana większość ankietowanych nie korzysta z usług wyspecjalizowanych firm proponujących autorom rozwiązania w zakresie tworzenia i promowania książek.

Oczywiście nie są zaliczane do tej grupy są drukarnie czy e-sklepy, platformy dystrybucyjne i media społecznościowe.

Najczęściej zlecanymi usługami są: redakcja, korekta, projekt okładki, skład i łamanie i przygotowanie e-booków i audiobooków oraz magazynowanie. Respondenci są najwyraźniej zadowoleni z usługodawców, nie zamieścili żadnych krytycznych komentarzy.

Mają niestety natomiast wiele uwag do platform wydawniczych, z którymi współpracują:
• „Mogłyby być bardziej otwarte na współpracę z samowydawcami”.
• „Przydałby się panel wydawcy, który pozwoliłby śledzić dystrybucję i sprzedaż. Obecnie uzyskanie danych wymaga korespondencji e-mail. Odpowiadają sprawnie, ale tak byłoby wygodniej”.
• „Szybkość publikacji, wskazywanie najlepszych wśród self-publisherów, wsparcie w produkcji audiobooka”.
• „Częsty brak dostępności”.
• „Zero wsparcia w promocji”
• „Brak statystyki sprzedaży”.
• „Brak możliwości kontaktu i korekty oferty w trakcie sprzedaży”.
• „Brak możliwości rozszerzenia oferty na inne kraje Europy a nawet świata, tym bardziej, że tworzę książki wielojęzyczne”.
• „Nowe książki selfpublishing są słabo pozycjonowane”.
• „Dość długi czas oczekiwania na wprowadzenie książki do sprzedaży”

Czy self-publishing jest łatwy?
Publikacja i sprzedaż własnej książki to nie przysłowiowa kaszka z mleczkiem, jak wskazują nasi respondenci.

Dla ponad 21 proc. ankietowanych jest to łatwy proces, ale co trzeci uważa, że jednak to spory wysiłek, a ponad 45 proc. wskazuje jednak, że taki sposób wydawania jest trudny, a nawet bardzo trudny.
Co w procesie self-publishingu jest najtrudniejsze?
Wśród największych bolączek, z którymi zmagają się autorzy, wymienia się najczęściej dotarcie do odbiorcy, zbudowanie zaangażowanej społeczności, czyli skuteczna promocja.

Jak skomentował jeden z twórców: self-publishing „to wspaniała inicjatywa, która otwiera drzwi do kariery wszystkim autorom. Proces jest łatwy i nieskomplikowany. Czysta przyjemność. Ale promocja i reklamowanie książek oraz pozyskiwanie nowych czytelników należy jeszcze bardziej uszlachetnić”.

Inny wypowiada się w podobnym duchu: „Sam proces jest prosty. Są narzędzia do tworzenia e-booków, przygotowywania książek do druku, jeśli ma się zaprzyjaźnioną księgarnię i organizatorów imprez dla miłośników literatury, można coś sprzedać bezpośrednio, liczyć na życzliwe spotkanie autorskie, natomiast zaistnienie w świadomości czytelników to kłopot, nawet dla zawodowców. Sporo instytucji chętnie ci pomoże, gdy już będziesz sławny, więc wówczas, gdy nie będą specjalnie potrzebni”.

Ważnym aspektem jest pozyskanie kanałów dystrybucji, zwłaszcza e-booków i audiobooków: „Nieliczne platformy są otwarte na współpracę z selfami, większość preferuje wyłącznie współpracę z wydawnictwami”.

Albo takie wypowiedzi: „Łatwiej napisać te zakichaną książkę i niż wbić się do dystrybucji”, „Tworzenie książek sprawia mi przyjemność, ale dystrybucję wolałbym powierzyć fachowcom”.

Wielu respondentów wskazywało także, że przeszkodą przed wydaniem własnej książki jest uzbieranie odpowiedniego budżetu na publikację i promocję kolejnych książek. „Dopiero wydanie większej liczby pozycji zapewnia jakąś płynność finansową, innymi słowy: ilość ma znaczenie”.

Inny głos: „Fakt, że wszystko jest na mojej głowie oraz przymus wydania pieniędzy (np. na korektę, skład) zanim doczekam się na ewentualny zarobek ze sprzedaży”.

Dla jeszcze innych najgorszy jest sam początek, czyli „przełamanie się do napisania pierwszej książki”, ale też dyscyplina, systematyczność i organizacja pracy.

I trzeba ponieść jeszcze jeden koszt – absencję twórczą… Nieustanny marketing i praca nad podniesieniem wolumenu sprzedaży mogą odebrać pisarski tlen.

Mimo trudności aż 92,4 proc. ankietowanych zamierza wydać kolejną książkę, a 77,6 proc. z nich deklaruje, że opublikuje ją samodzielnie. Co piąty wybrałby raczej tradycyjny model wydawniczy.

Najważniejsza jest pełna niezależność
Poprosiliśmy ankietowanych, aby wskazali korzyści z self-publishingu. Oto, co wskazywali najczęściej:
• „Znacznie lepsza kontrola nad procesem produkcyjnym”.
• „Niezależność w decydowaniu o każdym etapie procesu, współpraca z ekspertami w zakresie projektu okładki, makiety, składu, redakcji i korekty”.
• „Kontrola nad całością praw do książki (jestem właścicielem praw do produktu końcowego)”.
• „Kontrola nad formami dystrybucji książki (np. czy chcę wydać e-book, czy nie)”.
• „Większa satysfakcja z efektu końcowego”.
• „Wyłączna decyzja w sprawie okładki”.
• „Większa płynność finansowa. Wydawcy płacą dwa razy w roku i wysokość prowizji to zawsze niewiadoma”.
• „Człowiek dociera do bardzo wielu osób, które są życzliwe nawet mijając autorów na ulicy. Koszt takiej publikacji to niewielki wydatek, znane wydawnictwa mają nieco łatwiej z promocją, ale i to da się udoskonalić. Niebieskie ptaki, które spełniają marzenia ludzieńków”.
• „Można stworzyć własną markę i ją rozwinąć. Można zaprosić do jej tworzenia innych”.
• „Wszelkie decyzje po mojej stronie, brak ‘ciśnienia’ ze strony wydawcy”.
• „Satysfakcja z samodzielnego wydania książki. Członkowie mojej rodziny pomagają przy projektowaniu okładki książki i uzupełnianiu jej własnymi ilustracjami”.
• „Piszę, co chcę”.
• „Samodzielne kształtowanie polityki promocyjnej”.
• „Przy ewentualnym dodruku istnieje możliwość różnych poprawek. Sam ponoszę odpowiedzialność za ewentualne błędy, co także jest jakąś przygodą. Nie trzeba też czekać na decyzję wydawców. Druk książki jest możliwy w ciągu kilku tygodni od jej utworzenia”.
• „Pewność, że moja książka będzie wydana wg mojego pomysłu, projektu, bez skreśleń i poprawek, z którymi się nie zgadzam”.
• „Realizacja własnych wizji wydawniczych w zakresie formy i treści”.
• „Po pierwsze: za darmo. Ponieważ jestem zawodowym grafikiem, projekt i skład robię sama. Po drugie: w moim e-booku podejmuję bardzo unikalny temat. Nie muszę żebrać o jakiekolwiek zainteresowanie ze strony jakiegokolwiek wydawnictwa (ponieważ to moja pierwsza książka)”.
• „Czas – możliwość pracy w swoim rytmie. Nie ma problemu z tym, że zajmując się ‘pierdyliardem’ innych rzeczy, zawalę termin o pół roku (jak to ma miejsce obecnie). Pełna kontrola nad zawartością i procesem. Zdarzało mi się wykłócać z redaktorami, recenzentami a nawet korektorami. Za stary na to jestem”.
• „Szybkość, kontakt ze słuchaczem/czytelnikiem”.
• „Największą korzyścią jest możliwość publikacji, pomimo braku zainteresowania ze strony wydawnictw komercyjnych”.
• „Wiem, że książka jest potrzebna na rynku, mimo że potencjalnie jest w bardzo niszowym temacie”.
• „Wolność słowa i ekspresji”.
• „Nikt nie narzuca swojej redakcji, np. w sprawie poprawności politycznej”.

Self-publishing staje się znaczącym zjawiskiem w naszym kraju. Wbrew różnym opiniom daje się na nim zarobić. Co podkreślają autorzy-wydawcy, mają kompletną decyzyjność i okazję do tego, żeby „uszyć” swoją książkę oraz jej reklamę i sprzedaż, na własną miarę. Największy trud związany z tym procesem leży w skutecznym dotarciu nieznanemu twórcy do czytelnika.

Nowa usługa Empiku dla self-publisherów
Wychodząc naprzeciw tym oczekiwaniom, Empik w maju zaoferował całkowicie nową usługę – Empik Selfpublishing (www.selfpublishing.empik.com).
To platforma dystrybucyjna skierowana do niezależnych autorów i autorek, którzy mogą samodzielnie wydać swoją książkę niezależnie od gatunku i udostępnić ją czytelnikom na Empik.com i w aplikacji Empik Go.

Jak tłumaczyła wówczas spółka, to odpowiedź Empiku na silny globalny trend self-publishingu i kolejny ważny krok w konsekwentnej strategii rozwoju Grupy w segmencie wydawniczym.

Poprosiliśmy Annę Winnicką, Dyrektor Rozwoju Biznesu w dziale Rozrywki i Kontentu Cyfrowego, i Kaję Królikiewicz, Empik Selfpublishing Manager w Grupie Empik, o podsumowanie siedmiu miesięcy funkcjonowania usługi.
Jak przekazały ekspertki od self-publishingu, do początku grudnia na platformie Empik Selfpublishing zarejestrowało się niemal 3000 osób.

– To fenomenalny wynik, który przerósł nasze najśmielsze oczekiwania, a liczba osób rejestrujących się na naszej stronie sukcesywnie rośnie. Są wśród nich zarówno autorzy gotowych książek zainteresowani ich dystrybucją, jak również początkujący twórcy korzystający z darmowych materiałów czy dostępnej bazy kontaktów do usługodawców w zakresie redakcji czy składu tekstu. Wśród osób przekazujących książki do dystrybucji dominują osoby posiadające doświadczenie w pisaniu, mające na koncie kilka tytułów (średnio na jednego autora przypada 1,8 książki) – komentuje Anna Winnicka.

Kaja Królikiewicz natomiast dodaje: – Podstawowym zadaniem platformy Empik Selfpublishing jest dystrybucja tytułów: papierowych oraz cyfrowych. Po siedmiu miesiącach od startu widzimy jednak, że nasza usługa w bardzo krótkim czasie zyskała także dodatkową funkcję. Staliśmy się (co z resztą zakładaliśmy, ale w nieco dłuższej perspektywie), platformą edukacyjną. Młodzi twórcy chętnie zaglądają na naszą stronę i korzystają z materiałów, które tam dostarczamy. Popularnością cieszą się m.in. teksty naszego ambasadora Macieja Makselona, nauczyciela akademickiego i zawodowego redaktora, który na co dzień rozwiewa językowe wątpliwości internautów. Tworzy dla nas autorską serię artykułów z poradami dla wszystkich, którzy piszą, niezależnie od stażu. Na ten moment skupiliśmy się na działaniach ukierunkowanych na proces samego pisania książek, jednak nie mniej ważne są kwestie promocji czy wsparcia sprzedaży i będzie to nasz priorytet na przyszły rok.

Co ciekawe, do Empiku zaczęły zgłaszać się również firmy oferujące np. redakcję, korektę i inni dostarczyciele usług zainteresowani promocją swojej działalności na platformie.

– Bardzo cieszymy się, że możemy wspierać twórców poprzez udostępnianie im bazy kontaktów do sprawdzonych usługodawców. Dzięki doświadczeniu działów wydawniczych Empik Go oraz Grupy Wydawniczej Foksal mamy pewność, że polecane firmy zewnętrzne oferują usługi na najwyższym poziomie. Chciałabym jednak zaznaczyć, że platforma Empik Selfpublishing stanowi jedynie źródło informacji w tej kwestii. Nie bierzemy realnego udziału w łączeniu twórców z firmami. Naszą główną kompetencją jest dystrybucja, dostarczanie technologii oraz finalnie sprzedaż i promocja książek – wyjaśnia Kaja Królikiewicz.

Z uwagi na specyfikę platformy, większość umieszczanych na niej plików przez self-publisherów stanowią produkty cyfrowe, głównie e-booki, które są sprzedawane zarówno w formule à la carte na empik.com, jak i w usłudze abonamentowej, w aplikacji Empik Go.

Stworzenie e-booka wiąże się z najniższą barierą technologiczną. Dużo trudniej jest przygotować audiobooka – z uwagi na wyższy koszt. Z kolei w przypadku książek papierowych pewną barierą jest konieczność przygotowania plików w odpowiednim formacie do druku.

– Dlatego, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom autorów książek papierowych, którzy mierzyli się z problemami technicznymi, przygotowaliśmy prosty edytor, ułatwiający im dostosowanie plików do wymogów technicznych drukarni – tłumaczy Anna Winnicka.

Jeśli chodzi o gatunki książek dystrybuowanych za pośrednictwem platformy Empik Selfpublishing, to gama jest bardzo szeroka, a wachlarz rozłożony niemal równomiernie – w przeciwieństwie do klasycznego rynku wydawniczego, na którym zdecydowanie dominuje literatura piękna, obyczajowa i kryminały. W przypadku usługi Empik Selfpublishing, obok wcześniej wymienionych gatunków, wysoką pozycję zajmują poradniki, książki z zakresu nauk ścisłych, społecznych i humanistycznych, książki do nauki języków obcych, a nawet poezja.

– To moim zdaniem potwierdza tylko rolę self-publishingu, stanowiącego świetne uzupełnienie rynku wydawniczego i odpowiedź na zróżnicowanie dostępnych treści, które w klasycznym modelu nie mogłyby się ukazać – choćby z uwagi na swój niszowy charakter – podkreśla Anna Winnicka.

Jak wskazują specjalistki, platforma nie jest konkurencją dla wydawców, a raczej wsparciem, by na tak nasyconym rynku kolejne osoby piszące miały szansę zaistnieć. Empik Selfpublishing to także przestrzeń edukacyjna, wspierająca rozwój kolejnych pisarek i pisarzy, co docelowo pozytywnie wpłynie na cały rynek książki.

– Z naszej perspektywy poszerzamy rynek i przekazujemy platformę w ręce osób, które wcześniej albo nie miały śmiałości wydać książki, albo ich propozycje zostały odrzucone przez wydawnictwa. Dodatkowo ich edukujemy. A korzyści dla wydawców? Wierzymy, że na platformie Empik Selfpublishing odkryjemy wiele nowych talentów – zachęca Anna Winnicka. – W planach jest też, aby książki z potencjałem miały swoją półkę, a z czasem nawet regał w salonach Empik.

A czy samemu właścicielowi platformy udało się doprowadzić do szerszej współpracy? Doszło do niej i to z autorami z zupełnie różnych światów.

– Na start usługi podjęliśmy współpracę z Anną Chełminiak. Jej powieść „Piekielnice” zachwyciła nas. Postanowiliśmy wesprzeć ją zarówno w kwestiach redakcyjnych, jak i marketingowych. Opłaciło się. Słowiańskie fantasy radzi sobie świetnie i kilka miesięcy po premierze wciąż dobrze się sprzedaje – dodaje Kaja Królikiewicz.

Drugi projekt realizowano natomiast z doświadczonym już autorem Robertem Ziębińskim. Pisarz chciał zadebiutować na platformie z nową książką, na podstawie której powstanie zresztą film. Zadbał o skład, redakcję, korektę. Oddał gotowy produkt do dystrybucji.

– My zaoferowaliśmy naszą promocję. I to była pierwsza książka, która w ramach usługi pojawiła się w wybranych salonach Empik. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyników – mówi Kaja Królikiewicz.

Autor samodzielnie określa cenę okładkową książki. W przypadku formatu papierowego, na etapie dodawania książki przez autora w panelu pojawia się drobna podpowiedź uwzględniająca objętość książki, kolor, format (co wpływa na koszt druku). Co ważne, współpracując z platformą, nie trzeba prowadzić działalności gospodarczej.
– Na naszej platformie publikują zarówno osoby prywatne, jak i prowadzące działalność gospodarczą. Na etapie rejestracji zbieramy odpowiednie dane niezbędne do realizacji rozliczeń. Z osobami fizycznymi rozliczamy się na podstawie rachunku, wystawiając im na koniec roku PIT-y – mówi Kaja Królikiewicz. I tłumaczy: – Z autorami rozliczamy się w cyklach kwartalnych. Po zakończeniu każdego kwartału na 20 dni otwiera się tzw. okno rozliczeniowe, z którego autor może skorzystać dwa razy w roku. W celu zlecenia wypłaty wymagane jest osiągnięcie pułapu minimum 300 zł. W ciągu 6 miesięcy łączna pula środków zgromadzonych na koncie autorów przekroczyła już 100 tys. zł i rośnie dynamicznie z miesiąca na miesiąc.

Kolejny artykuł o polskim self-publishingu ukaże się już w następnym numerze.

* Tekst Olgi Tokarczuk z raportu „Prawo autorskie w czasach zmiany” Centrum Cyfrowego Projekt: Polska udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 3.0 Polska.

Podział proc. formatów dodawanych od mają na platformie Empik Selfpublishing:
• E-booki: 93 proc.
• Audiobooki: 5 proc.
• Papier: 2 proc.

Co dla samowydawcy jest najtrudniejsze?

Radosław Lewandowski, pisarz i samowydawca*:
Sukces finansowy. Wydać książkę, jeśli ma się pieniądze, to dziś żaden kłopot. Bariery wejścia są coraz mniejsze, a możliwości przybywa. Najprostszy jest model vanity (ang. próżność), gdzie autor ma mało pracy, ale otrzymuje z reguły gorszą jakość i szczątkową promocję. Jeśli jednak świadomie decyduje się na taki model wydawniczy… kto bogatemu zabroni. Gorzej, gdy pchani marzeniami lokujemy w vanity-publishingu nasze marzenia o wielkiej sławie, podkradając środki ze skromnych domowych budżetów. Znacznie lepszą, choć trudniejszą drogą jest self-publishing, gdzie autor-wydawca musi wszystkiego dopilnować. O ile jest zdeterminowany i świadomy, efekt końcowy będzie niewspółmiernie bardziej dopracowany. Ale i tu mamy schody do pokonania. Trzeba sprzedać tyle książek, żeby proces co najmniej się zbilansował. Co najmniej. Jeśli ja pracuję nad książką półtora roku i przy tym chciałbym mieć średnią miesięczną pensję w wysokości, powiedzmy, 4000 zł, to powinienem na każdej książce zarobić przynajmniej 100 tys. zł. Tymczasem często pojawia się problem, żeby otrzymać zwrot wydatków, a gdzie środki na chleb i wodę, o czynszu i prądzie nie wspominając? To może być zniechęcające, chyba że trafi się na ważący kilogram złoty samorodek… To niełatwa, choć wspaniała podróż. Można wyruszyć w nią z nadzieją na cud, ale trzeba mieć z tyłu głowy wariant B. Oczywiście mam kolegów self- -publisherów, którzy na tym nieźle zarabiają. Ale ciężko pracują. Jeżdżą na wszystkie możliwe konwenty i targi, trochę jak w dawnych czasach handlarze garnkami czy cyganie, gotowi naostrzyć noże czy zalutować dziurawą patelnię. Jesteście gotowi na życie w drodze? To zapraszam do trupy.

Piszących jest bardzo dużo, wchodzących na ścieżkę self-publishingu też. Czy możemy mówić o rewolucji?
Rynek się zmienił. Obserwuję go od lat. Zaczynałem, współpracując z wydawnictwami, jako że to była jedyna sensowna droga w tamtym czasie. Natomiast teraz wcale do zaistnienia na rynku nie potrzeba wielkiego protektora. Self-publisherzy się zrzeszyli, dzielimy się informacjami, spostrzeżeniami, uczestniczymy w targach, organizujemy spotkania z czytelnikami, po prostu jest dużo łatwiej wydać książkę samemu. Mamy bazy świetnych redaktorów i korektorów, wiarygodnych i sprawdzonych. Oczywiście nic nie odbywa się za darmo i trzeba godziwie płacić za ich pracę. Znamy też producentów grafik okładkowych, są drukarnie, które chętnie współpracują z self-publisherami przy mniejszych nakładach. Chociaż i wielcy wydawcy drukują teraz mniejsze nakłady, szczególnie w przypadku debiutantów. W granicach 2-3 tys. egzemplarzy. Tyle może i self-publisher, choć tu radziłbym marsz mniejszymi krokami. Zawsze można zrobić dodruk. Rynek jest coraz bardziej rozbudowany, a bariery wejścia, jak wspomniałem wcześniej, są coraz mniejsze. Więc nas przybywa, nadchodzimy niczym stopione na skutek zmian klimatu wody oceanów. Wbrew powszechnym opiniom coraz częściej autorzy decydują się wejść samodzielnie na rynek, pomijając próbę znalezienia się w mainstreamie, czyli u klasycznego wydawcy.

Nasuwa się pytanie, czy skutki tego są dobre?
Każdy musi to sobie policzyć. Problem na pewno zaczyna się przy marketingu i promocji. Wydawca dysponuje jednak znacznie większymi środkami, sprawdzonymi kanałami, grupą recenzentów, która go wspomoże. Self-publisher wszystko musi robić sam.

* „Samowydawanie to niełatwa, choć wspaniała podróż” – fragment rozmowy z dwutygodnika „Biblioteka Analiz” nr 22/22

Co zdecydowało o wybraniu drogi self-publishingu?

Monika Wielguszewska-Tsuchiya (z wykształcenia japonistka, wieloletnia tłumaczka języka japońskiego, autorka książki „Kolaż o ludziach i Naturze. Moja droga ku japońskim ogrodom”)*:
Przede wszystkim to, że książka powstawała w długotrwałym, żywym procesie twórczym i przez długi czas podczas zbierania materiałów sama nie miałam świadomości, jaki przybierze ona ostatecznie kształt. Trudno było w tej sytuacji zarekomendować ją jakiemukolwiek wydawnictwu. Ponadto z uwagi na fakt, że na stałe mieszkam w Japonii, a przez kilka poprzednich lat nie byłam w Polsce, możliwość nawiązywania kontaktów na miejscu była bardzo ograniczona. Niewątpliwie dla osoby, która dopiero skłania się do debiutu literackiego, droga dotarcia do wydawnictw jest bardzo utrudniona. Uznałam więc, że zamiast czekać na czyjąś dobrą wolę, zadziałam na własną rękę, niesiona na fali sprzyjającego losu, i będę czerpać z tego przyjemność niczym ogrodnik z budowania i pielęgnowania ogrodu.

* (fragment rozmowy z „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” nr 5/23)

Dynamiczny dla polskiego self-publishingu 2023 rok według Riderò IT Publishing

Natalia Romasheva, dyrektor operacyjny Riderò Polska:
Ostatnie dwanaście miesięcy było dla nas fascynującym, pełnym dynamicznych zmian okresem. Z dumą możemy ogłosić, że 2023 rok przyniósł znaczny wzrost zainteresowania autorów naszymi usługami. Obserwowaliśmy dynamiczny rozwój społeczności twórców, którzy decydują się na samodzielną publikację swoich dzieł. Wzrost ten zdaje się wynikać zarówno z rosnącej jakości naszej platformy, jak i z coraz większej akceptacji self-publishingu w polskim środowisku literackim.
Niewątpliwie jednym z kluczowych elementów ewolucji self-publishingu jest rozwój innowacyjnych narzędzi, które umożliwiają autorom szybkie i łatwe tworzenie książek samodzielnie. Wśród tych narzędzi wymienia się m.in. platformy ułatwiające proces tworzenia grafik i ilustracji, takie jak Midjourney.
Kolejnym kluczowym narzędziem jest platforma Riderò, umożliwiająca autorom profesjonalny skład książki bez konieczności posiadania zaawansowanej wiedzy na ten temat. Działa to jak kreatywna przestrzeń, gdzie autorzy mogą swobodnie kształtować wygląd swoich dzieł, osiągając wysoką jakość wydawniczą. Odwagi w procesie samodzielnego publikowania dodaje również możliwość druku na żądanie. Eliminuje to konieczność magazynowania dużych nakładów i umożliwia dostęp do publikacji nawet w pojedynczych egzemplarzach.

Czy self-publishing staje się coraz bardziej powszechny?
Bez wątpienia. Zjawisko to notuje wyraźny wzrost, a autorzy coraz śmielej eksplorują tę formę publikacji. Otwarte podejście do self-publishingu zdaje się katalizatorem dla nowych talentów, umożliwiając im dotarcie do czytelników bez konieczności pokonywania tradycyjnej ścieżki wydawniczej. Zjawisko to niewątpliwie zyskuje na sile, co potwierdza rosnąca liczba autorskich publikacji na naszej platformie. W 2023 roku odnieśliśmy wiele sukcesów! Największe z nich to 1989 nowych książek, 2606 nowych autorów Riderò oraz 12 445 nowych czytelników. Jesteśmy dumni, że możemy obserwować pierwsze kroki debiutujących pisarzy oraz wspierać doświadczonych autorów na dalszych etapach ich literackiej drogi.
Jako Riderò IT Publishing jesteśmy zobowiązani do wspierania twórców na każdym etapie ich drogi wydawniczej. Nasza misja polega na dostarczaniu narzędzi i środowiska, które umożliwiają autorom osiąganie sukcesu niezależnie od ich doświadczenia czy wydawniczego backgroundu. W roku 2023 skoncentrowaliśmy się na rozwijaniu – również z pomocą sztucznej inteligencji – funkcji, które ułatwiają proces tworzenia, publikacji i promocji, aby jeszcze lepiej sprostać oczekiwaniom naszej społeczności.
Podsumowując, rok 2023 to dla Riderò IT Publishing czas łączący intensywny rozwój nowoczesnych technologii oraz entuzjazm twórczy i ewolucję self-publishingu w Polsce. Jesteśmy naszym autorom wdzięczni za zaufanie i wspólną podróż przez świat literatury niezależnej.

(s. 13-20)

Autor: Ewa Tenderenda-Ożóg