Starogrecki niewidomy (podobno) śpiewak wędrowny przewraca się pewnie w grobie, dziwując się, że po niespełna trzydziestu wiekach od czasów, w których żył, jakaś firma (a konkretnie hurtownia książek) jego imieniem zdecydowała się nazwać program komputerowy do prowadzenia sprzedaży w księgarniach. Refleksja ta nie ma jednak zbyt wielkiego sensu, albowiem księgarze, użytkownicy tejże aplikacji, bardzo ją sobie chwalą. I jest ich coraz więcej. Zacznijmy jednak od historii. Za moment powstania Homera uznaje się rok 2005, choć jego rynkowa premiera nastąpiła trzy lata później. Od początku był programem, w którego powstanie zaangażowani zostali odbiorcy – księgarze go opiniowali, zgłaszali uwagi i postulaty. Dzisiejszy charakter aplikacji jest więc wypadkową wielu głosów głównych zainteresowanych. – Choć, oczywiście, nie wszystkich – przyznaje Dariusz Górecki, dyrektor Działu Rozwoju Rynku w Azymucie. Pogodzenie sprzecznych niekiedy ze sobą życzeń lub spełnienie próśb z natury swej „niespełnianych” nie było po prostu możliwe. – Homer AD 2011 to zdecydowanie inny produkt aniżeli ten, z którym startowaliśmy – dodaje. Ewolucję wymusiły zmiany technologiczne, ulepszenia będące wynikiem uwag użytkowników oraz realia rynkowe, jak, ostatnio, wprowadzenie nowej stawki podatku VAT na sprzedaż książek (o tym nieco później). Wprowadzane sukcesywnie zmiany obejmują wszystkie instalacje – zawierają je przesyłane siecią pliki z aktualizacjami. Dwie trzecie przez internet Do dziś firma Azymut dokonała 103 instalacji Homera (choć programu sprzedano więcej, bo 170 pakietów). Cena za jedno stanowisko (w tym serwer) to 2999 zł netto. Za kolejne księgarz dopłacić musi 400 zł. Koszt rocznego abonamentu to wydatek 20 proc. ceny, za jaką zakupiono Homera. Jego sprzedażą zajmuje się czterech przedstawicieli handlowych Azymutu pełniących również rolę „pierwszej pomocy”. Bardziej zaawansowane wątpliwości są rozwiązywane zdalnie – przez informatyków firmy. Na pytanie, czy po trzech latach od premiery program na siebie zarobił Piotr Nowak, dyrektor marketingu, odpowiada: – Nie taki był nasz cel. Zależało nam na ułatwieniu pracy księgarzom współpracującym z Azymutem. Ponadto niejako przy okazji udało się zintensyfikować relacje handlowe – dzisiaj 60-70 proc. sprzedaży hurtowni „przechodzi” przez Magazyn Wirtualny, czyli, mówiąc skrótem, stronę internetową firmy, czemu sprzyja składanie zamówień wprost z Homera. Co jednak ważne, nie pozbawia to detalistów możliwości kooperacji z innymi dostawcami. Kupowane książki należy po prostu wprowadzać do systemu za pomocą identyfikacji po kodzie kreskowym, co więcej – wraz ze wzrostem …