Biorę do ręki wydane właśnie opracowanie mojego serdecznego kolegi Bogdana Klukowskiego „Księgarstwo i zawód księgarza w Polsce” (Wydawnictwo SBP) i czytam w rozdziale „Co nas czeka w XXI stuleciu?” takie oto słowa: „To, co przez wieki księgarze uczynili dla swoich współczesnych, nie może zostać zapomniane”. Ładna to piosenka, niedługa… Sam sobie zadaję jednak pytanie: gdyby Bogdan miał wydać tę książkę za lat 20 czy 30, czy oceniając księgarstwo po 1989 roku z tamtej perspektywy, byłby równie skory do sentymentów i wyliczania zasług? Nie dalej bowiem, jak we wrześniu, kończyliśmy z Łukaszem Gołębiewskim pisać drugi tom nowej edycji „Rynku książki w Polsce”, a w nim rozdziału „Księgarstwo detaliczne”. Jego lektura nikomu nie powinna sprawić nadmiernej przyjemności… Księgarnie tracą rynek Prawda bowiem jest taka, że księgarnie tradycyjne tracą rynek. Najlepiej pokazują to wyniki badań Biblioteki Analiz. W 2007 roku obroty wydawców wzrosły o ponad 9 proc., z 2,36 do 2,57 mld zł. Tymczasem obrót księgarski (w cenach detalicznych) wzrósł o 7 proc., z 1,3 do 1,4 mld zł. Udział księgarń w obrotach wydawców w 2007 roku spadł o prawie 1 proc., z 40 do 39,1 proc. Tym samym zrównał się z najniższym w dziejach wolnego rynku książki w Polsce, z 2005 roku, gdy wyniósł 39 proc. A przypomnijmy, że jeszcze w 1995 roku 62,5 proc. obrotów wydawców realizowały właśnie księgarnie. Potem było już tylko gorzej. Z kolei sprzedaż w księgarniach liczona w cenach wydawców wzrosła pomiędzy 2006 i 2007 rokiem o 6 proc., co wynika z wyższej realizowanej przez nie marży. Uzupełnijmy, że pisząc „księgarnie” na myśli mamy zarówno placówki indywidualne jak i sieci księgarskie, w tym Domy Książki. Również i tu, na podstawie przeprowadzonych analiz, trudno nie dojść do kilku smutnych wniosków. Pierwszy dotyczy coraz trudniejszej sytuacji księgarń indywidualnych. W 1995 roku ich udział w sektorze detalicznym wynosił 45 proc., dziś już tylko 17 proc. To spadek aż o 28 proc., czyli o ponad jedną czwartą obrotów. Coraz słabiej radzą też sobie „pozostałości” po Państwowym Przedsiębiorstwie „Dom Książki”. Jego dawne oddziały, dziś prywatne spółki, realizują ledwie 4 proc. detalicznego handlu książką (w 2006 roku było to 5 proc.). Udział Domów Książki systematycznie spada – w 1995 roku wynosił 14 proc. Najlepiej na tym tle wyglądają sieci księgarskie, choć stały wzrost udziału wynika z ekspansji kilku lokomotyw jak Empik, Matras, HDS (sieci InMedio, Relay) czy Książnica Polska i Dom Książki Białystok (te dwie ostatnie to najlepsze efekty podzielenia, a następnie sprywatyzowania państwowego molocha). Udział sieci księgarskich w detalicznym obrocie literaturą wzrósł w 2007 roku o 2 proc., do 18 proc. (większość tego przypada na Empik). Księgarstwo detaliczne od kilkunastu lat – a tak na dobrą sprawę od początku przemian gospodarczych w Polsce – przeżywa regres. Gdybyśmy chcieli być złośliwi, można byłoby zaryzykować odważną dość tezę, że wolność gospodarcza po prostu księgarzom nie służy. Nie byłaby to jednak prawda, a już na pewno nie jej całość. Faktem jest bowiem, że przez ostatnie lata powstało w Polsce wiele …