Poniedziałek, 12 lutego 2024
SLOW PUBLISHING
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeruBiblioteka Analiz nr 611 (3/2024)

Wydawanie książek pozwala kształtować naszą przyszłość. Jak to możliwe? My, wydawcy (podobnie jak dziennikarze, politycy, duchowni, nauczyciele czy celebryci), mamy przywilej i moc oddziaływania na sferę publiczną – w naszym przypadku poprzez publikowane książki oraz poruszane w nich tematy – dzięki czemu możemy wpływać na funkcjonowanie i zmianę społeczeństwa.

Wydawnictwa powinny być świadome swojej mocy i podejmować odpowiednie decyzje. Czy chcemy żyć w konserwatywnym społeczeństwie, które boi się odmienności? Czy wciąż będziemy zderzać się ze szklanym sufitem, ponieważ nie spełniamy oczekiwań związanych z płcią, wiekiem lub pochodzeniem? Czy zaprzestaniemy podróżować, bo nie będziemy w stanie zrozumieć innych kultur? Czy będziemy obawiać się starości, ponieważ z biegiem lat stajemy się coraz bardziej niewidzialni dla społeczeństwa? Czy będziemy rezygnować z naszych marzeń, ponieważ nie widzimy wzorców do naśladowania w wymarzonym zawodzie? A może uwierzymy, że lepiej zaakceptować przeciętność niż dążyć do wyższych celów lub biernie poddamy się nagłej chorobie, ponieważ nie potrafimy dostrzec alternatywy?

Książki pomagają nam wypróbowywać różne role i sytuacje, doświadczać życia w różnych kulturach i czasach oraz poznawać różne perspektywy i idee. Dlatego niezwykle ważne jest, aby dostarczać dzieciom dobrą i zróżnicowaną literaturę tworzoną przez autorów, którzy reprezentują różne kultury, sposoby myślenia, podejścia do życia i tematy – nawet jeśli są one trudne. Dzięki tym historiom dzieci zrozumieją, że świat w swojej różnorodności jest ciekawszy i bogatszy. Zrozumieją na przykład, że każdy może zostać astronautą, że to normalne, gdy ktoś ma dwóch ojców lub potrzebuje więcej czasu, aby się odnaleźć, że dobrze jest pomagać innym i wzajemnie się wspierać, że zdrowo jest włączać do kręgu swoich przyjaciół osoby z niepełnosprawnościami lub z różnymi temperamentami, że śmierć jest nieodzowną częścią życia. Ponieważ taki jest świat, w którym żyjemy i żadne odgórne zasady nie mogą tego zmienić.

Niestety, nawet w cywilizowanym świecie XXI wieku niektórzy współcześni dyktatorzy wciąż wierzą, że życie można zaplanować, zorganizować i przeżyć w ściśle zaplanowanym, przejrzystym i kontrolowanym systemie. Wystarczy spojrzeć, jakiej cenzurze poddaje się dziś kulturę na Węgrzech czy w Rosji lub co wyprawia się w sferze kultury w innych wschodnioeuropejskich krajach, w których władzę przejęli populiści i partie konserwatywne.

Tworzenie książek, które nie tylko powielają stereotypy – na przykład te o rodzinie jako jedynym możliwym i poprawnym układzie społecznym, o małych dziewczynkach w różowych spódniczkach lub o bogatych, odnoszących sukcesy ojcach – jest znacznie bardziej wymagające niż powielanie utartej przeciętności w literaturze. Wymaga to między innymi odwagi do skonfrontowania się z tym, co „normalne”. Jednak „normalność” często stanowi przede wszystkim konstrukt, którym łatwo zarządzać i kontrolować z pozycji władzy. Może to również wywoływać traumę u tych, którzy nie pasują do ściśle określonych szufladek.

Rzeczywistość bowiem często różni się od idealnego świata na papierze: na przykład w Czechach, według Czeskiego Urzędu Statystycznego, wskaźnik rozwodów wynosi 44 proc., według badań przeprowadzonych przez PAQ Research i Czeskie Radio w 2022 roku 336 000 czeskich dzieci mieszkało tylko z jednym rodzicem, a 40 proc. samodzielnie wychowujących rodziców żyło poniżej granicy ubóstwa. Dlatego niezwykle ważne jest, aby zamiast kolorować świat na różowo książki między innymi odzwierciedlały rzeczywistość, aby przygotowywały do życia, uczyły dobrych strategii przetrwania i promowały różnorodność jako pozytywną wartość, która nas wzbogaca. W obliczu coraz większej dynamiki dzisiejszego świata – socjolog Zygmunt Bauman używał w tym kontekście trafnego pojęcia „płynnej nowoczesności” – literatura powinna pokazywać, że zamiast trwania w miejscu na przekór wszystkiemu i wszystkim, musimy być przygotowani na zmieniającą się przyszłość i jej płynną naturę.

Wierzę, że jeśli poprzez lekturę książek nauczymy się przyjmować różne perspektywy lub zdobywać odmienne doświadczenia, staniemy się lepszymi, bardziej empatycznymi ludźmi, którzy tworzą silniejsze społeczeństwo – bardziej otwarte, demokratyczne i odporne na zagrożenia. Tylko takie społeczeństwo zwiększa nasze szanse na przetrwanie jako gatunku ludzkiego.

Tak zwane „inne” książki – czyli te, które nie należą do głównego nurtu, są bardziej wymagające, ambitniejsze, dostarczają nieoczekiwanych i wyjątkowych doświadczeń, a zarazem pokazują różnorodne, często krytyczne perspektywy – zwykle wymagają znacznie więcej energii, czasu i uwagi, aby je wyprodukować. Nie są to pierwszorzędne bestsellery – w końcu wiele osób nadal chce czytać lekkie książki dla przyjemności i rozrywki. Wciągające czytadła również są potrzebne, sama je czytam, ale wiem, że poza chwilowym oderwaniem od rzeczywistości, które wzmacnia moje uproszczone spojrzenie na świat, zazwyczaj niewiele mi one dają. W przeciwieństwie do nich, książki traktujące o „białych plamach” – jak czeski socjolog Daniel Prokop zwykł nazywać obrzeża społeczeństwa – i innych tematach spoza głównego nurtu przyczyniają się do „biblioróżnorodności” (bibliodiversity), czyli różnorodności kulturowej w literaturze.

Pojęcie „biblioróżnorodności” upowszechniła przede wszystkim australijska wydawczyni i pisarka Susan Hawthorne, która w swojej książce „Bibliodiversity: A Manifesto for Independent Publishing” podkreśla, jak ważne jest publikowanie możliwie szerokiej gamy książek, zarówno pod względem treści i tematyki, jak również autorów, gatunków, światopoglądów czy recepcji. Hawthorne uważa, że książki powinny być uznane za fundament każdej kultury.

Dla mnie osobiście, jako wydawczyni, spotkanie z Susan Hawthorne i koncepcją biblioróżnorodności okazało się przełomowe, ponieważ dotąd nie zdawałam sobie sprawy, jaką posiadam moc i sprawczość polityczną, wydając przede wszystkim ambitne książki. Przez długi czas pisałam, redagowałam, wybierałam i publikowałam książki w moim wydawnictwie dość intuicyjnie. Wraz z innymi autorami i autorkami naturalnie podejmowaliśmy tematy związane głównie z mniejszościami, jednak nie przyświecała nam idea zmiany społeczeństwa. Skupialiśmy się na doświadczeniach kobiet po sześćdziesiątce, osobach niezamężnych, bezdomnych, niepełnosprawnych, więźniach politycznych czy ludziach niewidzialnych dla społeczeństwa. Dopiero później, dzięki informacjom zwrotnym od czytelników i krytyków, zdaliśmy sobie sprawę ze znaczenia naszej pracy. Kiedy dowiedziałam się o koncepcji biblioróżnorodności, wszystko złożyło się w całość i zrozumiałam, że tej szczególnej broni, którą posiadamy, musimy używać odpowiedzialnie i rozważnie. Ze świadomością celu. I powoli.

Hawthorne mówi również o niespiesznym podejściu do procesu wydawniczego. Porównuje produkcję książek do rolnictwa ekologicznego, na przykład do uprawy pomidorów. Jeśli chcemy cieszyć się soczystymi i idealnie słodko-kwaśnymi warzywami, musimy poświęcić im wystarczająco dużo czasu i miejsca. Jeśli zależy nam na ilości, szybkim tempie i maksymalnych zbiorach, nie obejdzie się bez sztucznych nawozów i splądrowania ziemi – ale w ten sposób nie uzyskamy jakościowych, smacznych pomidorów, a jedynie pozostawimy po sobie zniszczenia.

Zdaniem Hawthorne powinniśmy podchodzić do wydawania książek z taką samą rozwagą, wrażliwością, troską i cierpliwością jak do rolnictwa ekologicznego. Nie możemy wywierać presji na autorów i zmuszać ich do pisania co roku kolejnej szybko sprzedającej się książki, ale dać im wystarczająco dużo czasu na przemyślenie swoich tekstów. Wydawcy powinni starannie wybierać nasiona, które będą wartościowe i przydatne dla społeczeństwa. Należy też uczciwie dobierać tematy i stawiać na teksty warte opublikowania, nawet jeśli oznacza to odrzucenie uznanych autorów. Warto przyglądać się danemu zagadnieniu razem z autorami, wspólnie dyskutując i rozważając inne sposoby podejścia do tematu. Kiedy książka zostanie napisana, należy dać redaktorom czas na ponowne jej przeczytanie i konstruktywną krytykę, a następnie poprosić korektorów o przeczytanie jej co najmniej dwa lub trzy razy i przejrzenie jej zdanie po zdaniu. Na końcu należy wybrać dobrych artystów i grafików, którzy zamiast stworzyć pierwszą lepszą okładkę ubiorą książkę w najlepsze szaty…

Praca w branży wydawniczej wymaga zaangażowania i cierpliwości. Z publikacją jakościowych książek nie należy się śpieszyć, nie ma nic złego w niespiesznym ich wydawaniu – w końcu tworzymy je dla dobra całego społeczeństwa. Pamiętajmy, że bardziej empatyczne i uważne podejście do życia i refleksja o nim w literaturze sprawi, że będzie nam się żyło lepiej.

Tłumaczenie: Katarzyna Kończal
Copyright: Goethe-Institut Tschechien
Na licencji CC-Lizenz 3.0
Artykuł ukazał się na portalu Goethe-Institut w Warszawie

BARBORA BARONOVÁ (1980) jest czeską dokumentalistką, aktywistką książkową, autorką, redaktorką, kuratorką literatury, niezależną wydawczynią, dziennikarką i wykładowczynią, członkinią International Alliance of Independent Publishers oraz Związku Pisarzy Czeskich. Jest autorką dziesięciu książek.

 

 

(s. 2-3)

Autor: Barbora Baronová